Bezpieczeństwo państw bałtyckich w świetle wojny w Ukrainie

Autor: Jakub Knopp; dr Aleksander Olech
Podziel się tym wpisem:

Współczesna polityka bezpieczeństwa państw Europy jest bez przerwy modernizowana i dopasowywana w zależności od działań podejmowanych przez Federację Rosyjską. Największe zagrożenie, ale też i ciężar odpowiedzialności, odczuwają Litwa, Łotwa i Estonia. Nawet nie analizując ich zdolności politycznych i militarnych, a także pomijając wielkość geograficzną, to ogromne wyzwanie, w którym trzy niewielkie państwa stawiają czoła hegemonowi. Jednocześnie, przez ostatnie kilka miesięcy kraje bałtyckie udowodniły, że nie są im straszne konfrontacje z Rosją. Działania na rzecz zwalczania rosyjskich wpływów podjęto w wymiarze wewnętrznym (ograniczając wpływy, obecność i dezinformację Kremla), a także zewnętrznym (naciskając na społeczność mnd. w kwestii pomocy Ukrainie i udzielając wsparcia militarnego i finansowego dla Kijowa). Litwa, Łotwa i Estonia demonstrują – ponownie – jak współpraca państw o niewielkich zdolnościach może prowadzić do wielkich rzeczy. To wszystko podparte sojuszem NATO, wraz z wojskami stacjonującymi, znacząco zwiększa szansę krajów bałtyckich względem możliwego zagrożenia ze strony Rosji.

Jak się zaczęło?

W ostatnich latach można było zaobserwować wyraźny zwrot w polityce bezpieczeństwa państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Głównym katalizatorem dla tej przemiany była rosyjska aneksja Krymu w marcu 2014 r. Wydarzenia mające miejsce w kolejnych latach, takie jak wzrost wielkości budżetów obronnych czy wzmocnienie sił reagowania NATO[1] zdawały się świadczyć o powstaniu nowej świadomości wśród członków Sojuszu. Część państw z uwagi na swoją unikalną pozycję geograficzną i związane z tym doświadczenia historyczne potraktowały rosyjskie działania jako ostateczne ostrzeżenie i najpoważniejszy od rozpadu ZSRR i powstaniu Federacji Rosyjskiej (FR) przykład rewizjonistycznej polityki Moskwy. 3 kraje bałtyckie, które odzyskały niepodległość po przeszło 4 dekadach sowieckiej okupacji do tej pory liczą się z pozostałościami tej ery w postaci znaczącej ilości rosyjskiej mniejszości, która w Estonii i Łotwie stanowi niemal ⅓ populacji[2].

Strategiczna pozycja wzdłuż wybrzeży Bałtyku w pobliżu głównych siedzib Rosyjskiej Floty Bałtyckiej w Petersburgu i Kaliningradzie, w połączeniu z wyraźną asymetrią w zdolnościach wojskowych, świadczy o szczególnym narażeniu tego obszaru na agresję ze strony FR. Po akcesji do NATO w 2004 r. Litwa, Łotwa i Estonia przyspieszyły swoją transformację wojskową w zgodzie ze standardami Sojuszu. Co ważne, Estonia jako jeden z niewielu krajów utrzymywała wydatki wojskowe na poziomie 2% PKB jeszcze przed aneksją Krymu. Po 2014 r. wszystkie 3 państwa skupiły się na znaczącej rozbudowie swoich sił zbrojnych i dostosowaniu swoich zdolności do uwarunkowań terenowych, potrzeb Sojuszu i charakterystyki wojny asymetrycznej.

Wsparcie NATO eFP

Podczas szczytu NATO w Warszawie w 2016 r. podjęto decyzję o stworzeniu batalionowych grup bojowych NATO w ramach rozszerzonej wysuniętej obecności (Enhanced Forward Presence – eFP)[3]. Kraje bałtyckie wraz z Polską miały zostać wzmocnione o stałą rotacyjną obecność międzynarodowych sił NATO. Z czasem zasada działania tego modelu została określona jako tzw. “potykacz” (tripwire force), mający skutecznie odstraszać rosyjską agresję poprzez stworzenie ryzyka szerszej eskalacji konfliktu. W kontekście  krajów bałtyckich koncepcja ta została poddana ostrej krytyce przez część analityków, głównie w odpowiedzi na wyniki gier wojennych, załamanie w relacjach transatlantyckich podczas prezydentury D. Trumpa i towarzyszącą temu zjawisku rosnącą asertywność FR na arenie międzynarodowej[4]

Obecnie dyskurs się zmienił. Kraje bałtyckie przyjmują naturalną – kluczową – rolę w kontekście pojawiających się zagrożeń. Tym samym trwająca od 24 lutego wojna na wschodzie Europy pobudza debatę na temat bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Z jednej strony, nie ulega wątpliwości, że rosyjskie zdolności wojskowe zostaną znacznie osłabione wskutek operacji w Ukrainie. Jednakże, sama decyzja o agresji potwierdziła obecną w Kremlu wolę polityczną wobec użycia środków militarnych. Poza stratami materialnymi rosyjskiej armii fakt ten wydatnie zwiększa percepcję zagrożenia z punktu widzenia krajów wschodniej flanki, a w przypadku Bałtów w szczególności.

Niezbędne wzmocnienia i nowa rzeczywistość

Kraje bałtyckie wydające obecnie ponad 2% PKB na obronność zapowiedziały dodatkowe fundusze na wypełnienie krytycznych luk w swoich siłach zbrojnych. Analitycy, podobnie jak decydenci, w przeważającej większości państw Sojuszu podkreślają, że nowe realia geopolityczne wymagają dalszego zwiększenia wydatków wojskowych. Zdaniem autorów raportu sporządzonego dla Centrum Oceny Strategicznej i Budżetowej (CSBA) w przypadku krajów bałtyckich poziom 3% PKB powinien być osiągalny do 2030 r.[5]

W perspektywie całego NATO godne rozważenia są subsydia mające na celu szybsze dozbrojenie krajów bałtyckich i zwiększenie zapasów amunicji. Nowa koncepcja strategiczna zakłada przejście z wysuniętej obecności do aktywnej obrony, co implikuje wzmocnienie militarne najbardziej narażonych państw. Aby zwiększyć najważniejszy czynnik odstraszania, a więc wiarygodność bloku militarnego jako całości największe europejskie kraje Sojuszu, jak Francja, Wielka Brytania i w szczególności Niemcy, powinny zwiększyć poziom wsparcia dla państw bałtyckich w postaci sprzedaży sprzętu i pomocy finansowej w przypadku większych projektów. Jednym z przykładów mógłby być tutaj wspólny zakup baterii Patriot, które byłyby używane przez żołnierzy wielonarodowych sił NATO. Systemy te mogłyby być rozmieszczane na całej przestrzeni państw bałtyckich, w zależności od bieżących potrzeb.

Należy mieć na uwadze, że kraje te, oferując Ukrainie relatywnie większą pomoc niż państwa zachodnie, potrzebują jak najszybszego uzupełnienia własnych składów broni i amunicji. Zwiększenie wydatków obronnych jest istotne także ze względu na niejednoznaczne sygnały NATO wobec skali zaangażowania w krajach bałtyckich. Stała obecność na kształt stacjonowania wojsk amerykańskich w Niemczech, w opinii amerykańskiego generała Marka Milley’a, nieuchronnie wiąże się z dodatkowymi kosztami w związku z potrzebą akomodacji rodzin żołnierzy. Jest to jeden z głównych argumentów prezentowany także przez innych członków Sojuszu. Nie ulega zatem wątpliwości, że zwiększone nakłady finansowe są niezbędne do stworzenia warunków dla obecności wielonarodowych sił NATO w skali większej niż batalion. Nie można zapominać, że czynnikiem decydującym będzie ostatecznie wola państw Sojuszu do wysłania swoich oddziałów na wschodnią flankę. 

Z uwagi na szerokie spektrum percepcji zagrożeń wśród 30 członków NATO, idea minilateralnych koalicji działających równolegle do Sojuszu wydaje się być innym efektywnym rozwiązaniem. Koncepcja ta została zapoczątkowana w 2014 r. podczas szczytu w Walii. Na jej bazie powstały między innymi Połączone Siły Ekspedycyjne (Joint Expeditionary Force – JEF), pod przewodnictwem Wielkiej Brytanii, która pełni rolę państwa ramowego[6]. Format zrzesza 10 państw a jego największymi zaletami wydaje się być elastyczność i koncentracja na konkretnym teatrze działań – rejonie Morza Bałtyckiego i dalekiej północy. Warto nadmienić, że członkami koalicji są również Finlandia i Szwecja. nieobjęte na tą chwilę gwarancjami artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego.

Intensyfikacja ćwiczeń z udziałem państw JEF może przełożyć się na poprawę interoperacyjności i swoistego rodzaju specjalizację zadań w ramach NATO, które poza wschodnią i północną flanką musi mierzyć się także z innymi wyzwaniami. Ważny jest także fakt, że aby podjąć działanie nie jest wymagany konsensus wśród 10 członków, a jedynie wola chętnych państw. JEF mógłby przyczynić się do zwiększenia potencjału obronnego krajów bałtyckich poprzez założenie stałej bazy operacyjnej na terytorium Estonii. Wpisywałoby się to w inne działania koalicji, obejmujące wspólne ćwiczenia wojskowe, rozwój zdolności ekspedycyjnych i wymianę doświadczeń na szczeblu oficerskim.       

Odstraszanie w praktyce

Lekcje z konfliktu w Ukrainie oferują szereg rozwiązań, które powinny stanowić fundamenty nowej koncepcji obrony krajów bałtyckich. Doświadczenia z wojny wskazują, że decydujące w spowalnianiu rosyjskiego natarcia mogą okazać się uderzania w centra logistyczne, sieci komunikacyjne i składy amunicji znajdujące się na obszarach tyłowych. Zapewniane przez Amerykanów systemy HIMARS (High Mobility Artillery Rocket System) poprzez precyzyjne uderzenia przyczyniły się do wydłużenia rosyjskich linii komunikacyjnych i wpłynęły na szybkość dostaw amunicji, co przełożyło się na niższą skuteczność bojową Rosjan w miesiącach letnich.

W scenariuszu ataku na kraje bałtyckie kluczowe byłyby szczególnie uderzenia wymierzone w linie kolejowe na terenie FR, bez których Rosjanie byliby niezdolni do “żywienia wojny”.  Co ważne, państwa te w wyraziły już chęć zakupu tego typu systemów[7]. Co więcej, łotewskie ministerstwo obrony potwierdziło, że jest to wspólna inicjatywa, która powinna uzyskać wsparcie finansowe ze strony Amerykanów.

Litwini w czerwcu bieżącego wyrazili także chęć pozyskania 18 sztuk francuskich haubic samobieżnych Cezar. Koszty potencjalnego zakupu mogą wynieść nawet 150 mln EUR[8]. Pewną niewiadomą dotyczącą dostępności tych systemów pozostaje potencjał amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Z uwagi na ograniczone możliwości koncerny wojskowe będą musiały przyśpieszyć dostawy do wybranych importerów. Wydaje się, że w interesie Waszyngtonu jest aby pierwszymi na tej liście były kraje wschodniej flanki w Europie, jak i Tajwan na Indo-Pacyfiku. Ważnym pytaniem przy ocenie skuteczności tej broni pozostaje kwestia pokonania rosyjskiej obrony przeciwlotniczej, której efektywność na terytorium FR powinna być większa niż na terenie okupowanym. Na uwagę zwracają szczególnie systemy umieszczone w petersburskim garnizonie znajdującym się zaledwie 160 km od estońskiej Narwy[9]

Zagadnienie obrony przeciwlotniczej jest szczególnie istotne w kontekście państw bałtyckich, które nie posiadają, jak w przypadku Ukrainy, naturalnej głębi strategicznej. Największym zagrożeniem byłyby ataki bronią precyzyjną wymierzone w centra dowodzenia i kontroli (C2), budynki rządowe, infrastrukturę krytyczną i główne bazy wojskowe. Dodatkowo, w początkowych etapach konfliktu obrońcy musieliby się zmierzyć z rosyjskim taktycznym wsparciem powietrznym, misjami helikopterów szturmowych i zrzutem wojsk powietrznodesantowych. Należy założyć, że rosyjskie wojska powietrznodesantowe (WDW) nie popełnią podobnych błędów jak podczas ataku na lotnisko w Hostomelu w pierwszych godzinach inwazji na Ukrainę, a także otrzymają stosowne wsparcie od oddziałów lądowych i artylerii. Estonia podjęła już pierwsze działania w celu stworzenia systemu obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu, który ma powstać do 2025 r. i kosztować 350 mln EUR[10]. Warto zaznaczyć, że francuski system Mistral, który jest obecnie na wyposażeniu estońskich brygad posiada zasięg wynoszący jedynie 6 kilometrów. Nieco lepiej prezentuje się Litwa, która posiada już 2 norweskie baterie NASAMS III. Koszt otrzymanych w 2020 r. systemów wyniósł 128 mln USD[11]. Wiosną tego roku Hiszpanie jako pierwsi w NATO wysłali jedną ze swoich baterii NASAMS do Łotwy w celu zwiększenia obrony przeciwlotniczej w regionie[12]. Co więcej, przy posiadaniu odpowiednich zdolności, bliskość do rosyjskiej granicy stwarza potencjał do atakowania i ograniczania swobody operacyjnej agresora w samej FR, na terenie Zachodniego Dystryktu Wojskowego.

Struktura sił rosyjskich i doktryna podkreślająca użycie licznych jednostek pancernych przez lata determinowała zakupy wojskowe państw bałtyckich. Nie powinno zatem dziwić, że w kwestii obrony przeciwpancernej kraje te są relatywnie dobrze przygotowane. Na tym tle ponownie wyróżnia się szczególnie Estonia, która posiada 3 typy kierowanej broni przeciwpancernej, w tym wyrzutnie Javelin i Spike Sr 500 przeznaczone dla Estońskiej Ligi Obrony[13]. Dodatkowo, w arsenale znajduje się 700 granatników Carl Gustaf M4 i hiszpańskie wyrzutnie C-90[14]. W opinii jednego z ekspertów Estonia ma już posiadać pełną warstwową obronę przeciwpancerną[15]. Aby w pełni wykorzystać warunki geograficzne i potencjał tych broni wymagane będzie umiejętne rozproszenie ich na terytorium kraju. Z uwagi na gęstość dróg kluczowy będzie również zakup zapór antyczołgowych i min. Brak własnych czołgów podstawowych może okazać się problemem w przypadku gdy rosyjska piechota wraz z oddziałami pancernymi i lotnictwem z sukcesem przeprowadzi operacje połączone. Dotychczasowy przebieg wojny w Ukrainie, a szczególnie początkowa faza konfliktu wskazuje, że przez pierwsze pół roku Rosjanie nie byli w stanie dokonać tego typu działań na większą skalę. 

W celu zwiększenia efektu odstraszania i wspólnej obrony kraje bałtyckie powinny podjąć wspólne działania w celu ujednolicenia teatru działań, a także procesu planowania i zakupów wojskowych. Temat ten w 2019 r. podniósł głównodowodzący Estońskich Sił Obrony generał major Martin Herem. Jednym z rozwiązań byłoby stworzenie wspólnego regionalnego centrum dowodzenia i kontroli (C2) w połączeniu z wyspecjalizowanymi organami narodowymi. Jasna i efektywna struktura dowodzenia byłaby niezbędna dla zapewnienia szybkiego wsparcia obrońcom. Obecnie 2 dowództwa wielonarodowych sił NATO szczeblu dywizji dzielą region krajów bałtyckich na 2 osobne obszary, co może negatywnie wpłynąć na szybkość reakcji. Integracja w kontekście wspólnych zakupów wojskowych ułatwiłaby pozyskanie takich zdolności jak systemy przeciwlotnicze. Miałoby to szczególne znaczenie w kontekście uniemożliwienia Rosjanom osiągnięcia dominacji powietrznej na całym terenie państw bałtyckich. Stworzenie bałtyckiej obrony powietrznej (Baltic Air Defense) w ramach NATO w miejsce utworzonej w 2004 r. operacji patrolowania (Baltic Air Policing) byłoby kolejnym działaniem zmniejszającym ryzyko ze strony rosyjskich sił powietrznych. Przeznaczenie przez kraje członkowskie myśliwców F-35 do tej roli pozwoliłoby na wydatne zwiększenie efektu odstraszania. Zdolności samolotu pozwalają na prowadzenie wojny elektronicznej czy ataki bronią precyzyjną na daleki zasięg. Obecność F-35 w regionie zwiększyłaby elastyczność reakcji Sojuszu i wpłynęła na kalkulacje Rosji względem decyzji o agresji. Regionalizacja procesu planowania jest istotna także z tego powodu, że potencjalna inwazja najpewniej obejmowałaby ataki na co najmniej 2 z tych krajów równocześnie.

Z uwagi na uwarunkowania geostrategiczne, linie komunikacyjne i charakter wojny obronnej zasadne byłoby rozszerzenie tego teatru o Finlandię i Szwecję, a także okalające je wody Morza Bałtyckiego.  Rozszerzenie Sojuszu Północnoatlantyckiego o kraje skandynawskie z pewnością zmieni balans siły wojskowej w domenie morskiej i powietrznej w teatrze Morza Bałtyckiego[16]. Jednocześnie, nie można uzależniać planów obrony krajów bałtyckich od odpowiedzi tych państw na rosyjską agresję. Stworzenie czasu i przestrzeni na przygotowanie stosownych posiłków przez sojuszników będzie w pełni zależne od postawy Bałtów w pierwszych fazach konfliktu. Właśnie dlatego państwa te powinny dalej rozwijać swoje zdolności antydostępowe (A2/AD).

Poza wspomnianą obroną przeciwlotniczą z uwagi na bliskość rosyjskich baz morskich priorytetem powinien być zakup pocisków antyokrętowych, które udowodniły swoją skuteczność w Ukrainie(gdzie rosyjskie okręty zostały pozbawione swobody operacyjnej na zachód od Krymu)[17]. Zdolności te z pewnością odegrały także znaczącą rolę w uniemożliwieniu przeprowadzenia rosyjskiego desantu w Odessie. Tallin zdecydował się już na zakup pocisków Blue Spear, których zasięg sięga 300 km[18]. Innym rozwiązaniem może być pozyskanie dużej ilość min morskich, co utrudni operacje rosyjskim okrętom w Zatoce Fińskiej. Uzyskanie tych zdolności jest  szczególnie ważne ze względu na asymetryczny charakter cechujący potencjał morski obu stron.   

Jak zaangażować społeczeństwo?

Mając na uwadze ogromne różnice w kontekście potencjału osobowego, wszystkie 3 kraje zdecydowały się na przywrócenie powszechnej służby wojskowej. Po rozpadzie ZSRR jedynie Estonia kontynuowała tę tradycję, będąc w pełni świadomą swojej pozycji geograficznej i historii relacji ze wschodnim sąsiadem. Litwa i Łotwa mają przywrócić pobór do końca obecnej dekady[19]. Politycy w Rydze mają ambicje, aby powszechna służba wojskowa, która rozpocznie się od stycznia 2023 r. obejmowała 6000 osób rocznie do 2028 roku[20]. Ze względu na demografię tych państw i niski przyrost naturalny, kluczowa przy organizowaniu służby będzie specjalizacja ról poborowych w czasie wojny.

Za wzór, podobnie jak w innych kwestiach związanych przede wszystkim z obroną cywilną może posłużyć tutaj model fiński[21]. Model ten w przypadku tzw. koncepcji obrony totalnej w ogóle, a specyfice poboru w szczególności stanowi jedno z cenniejszych źródeł inspiracji[22]. Komplementarność względem zawodu pełnionego w życiu cywilnym, a służbą wojskową przyczyniłaby się do wzmocnienia potencjału skromnej ilościowo armii. Przykładem może być rosnąca digitalizacja operacji w wielu domenach, która pozwala na efektywne użycie umiejętności pracowników z branży IT.

Poza opracowaniem skutecznego i popularnego społecznie modelu poboru niezbędne będzie także stworzenie odpowiednika sił terytorialnych. Modelem dla innych krajów może być tutaj Estońska Liga Obrony licząca ponad 25 000 członków. Głównym zadaniem jednostki podczas konfliktu byłoby prowadzenie działań nieregularnych, takich jak niszczenie linii komunikacyjnych przeciwnika czy działania partyzanckie, kluczowe przy prowadzeniu wojny za pomocą środków asymetrycznych.

Szerokie spektrum możliwości zapewniane przez wojnę nieregularną wymaga także rozwinięcia potencjału wojsk specjalnych, które są stosunkowo nowym rodzajem jednostek w siłach zbrojnych państw bałtyckich[23]. Poza szkoleniem i budowaniem interoperacyjności poprzez trwającą już kooperację z innymi członkami Sojuszu, kraje te powinny zainwestować w stworzenie ośrodków treningowych dla wojsk specjalnych. Poza zwiększeniem ilościowym własnych sił, otworzyłoby to drogę dla większej obecności jednostek zagranicznych, których obecność sama w sobie walnie przyczyni się do efektu odstraszania.

Jedną z możliwości zaproponowanych przez autorów raportu dla CSBA mogłoby być stworzenie NATO Special Warfare Centre of Excellence (CoE) w krajach bałtyckich. Z pewnością kluczowe byłoby jasne sygnalizowanie o obecności tego typu jednostek, co wpłynęłoby na kalkulacje agresora. O istocie tego typu wojsk świadczy przebieg wojny w Ukrainie, gdzie elitarne jednostki dowiodły swojej wartości w operacjach za liniami wroga czy podczas wyjątkowo udanej ofensywie w obwodzie charkowskim. Reforma ukraińskich sił specjalnych pod auspicjami Sojuszu, która miała miejsce po rozpoczęciu konfliktu w 2014 r. okazała się ogromnym sukcesem i stanowi świadectwo skuteczności sił specjalnych we współczesnych konfliktach zbrojnych. Państwa bałtyckie, będące beneficjentem programów szkoleniowych w ramach NATO, powinny zwiększać liczebność własnych sił specjalnych, których charakterystyka doskonale wpisuje się w prowadzenie działań nieregularnych za pomocą asymetrycznych środków walki. 

Poziom taktyczny – charakterystyka możliwego konfliktu w państwach bałtyckich

Ze względu na uwarunkowania geograficzne i strukturę sił zbrojnych krajów bałtyckich celem taktycznym zarówno dla regularnej armii, jak i oddziałów nieregularnych byłoby kanalizowanie ruchów przeciwnika i spowalnianie natarcia rosyjskich jednostek zmechanizowanych. Doświadczenia z pierwszych tygodni konfliktu w Ukrainie, szczególnie na kierunku kijowskim, pokazują jak umiejętne wykorzystanie terenu, danych wywiadowczych i środków asymetrycznych, jak przenośne systemy przeciwlotnicze (man-portable air-defense system – MANPADS), kierowane pociski przeciwpancerne (anti-tank guided missile – ATGM) typu Javelin czy NLAW i drony uniemożliwiają silniejszemu agresorowi prowadzenia działań manewrowych w ramach wojny regularnej[24].

Ważne byłoby także wykorzystanie ośrodków miejskich, które mogłyby posłużyć jako swojego rodzaju schrony, zapewniające obrońcom stałą bazę logistyczną[25]. Oparcie obrony o ośrodki zurbanizowane, z jednej strony wiąże się z większymi stratami wśród ludności cywilnej i infrastrukturze, ale z militarnego punktu widzenia oferuje szereg nieocenionych przewag[26]. Decydujące dla powodzenia, poza odpowiednim planowaniem i przygotowaniem wojskowym będzie stan morale społeczeństwa i wola oporu[27]. Bez pełnego zaangażowania ludności cywilnej działania nieregularne na terytorium krajów bałtyckich będą ograniczone do skali lokalnej co nie przełoży się na strategiczny sukces.

W szerszej perspektywie pewnym problemem może okazać się brak środków finansowych na stworzenie pełnoprawnej obrony cywilnej, chociażby w postaci schronów[28]. Należy mieć również na uwadze, że oddziały partyzanckie i nieregularne same w sobie nie mogą być postrzegane jako dające gwarancję zwycięstwa. Ich charakter jest komplementarny wobec wojsk regularnych, a ich znaczenie jest szczególnie istotne w początkowych fazach konfliktu. Zwiększenie kosztów prowadzenia ofensywy dla agresora, ograniczanie dostępu do ośrodków miejskich i co najważniejsze zapewnienie czasu na odpowiedź większym siłom NATO stanowiłyby główne cele obrońców podczas pierwszych tygodni walk.             

Stanowczość wobec niepewności

Przebieg wojny w Ukrainie charakteryzujący się przewlekłymi bitwami na wyniszczenie z dominacją sił artyleryjskich i ostrzałów rakietowych, wysokim wskaźnikiem strat osobowych, niszczeniem ośrodków miejskich i zbrodniach wojennych na terytoriach okupowanych, wywołał jednoznaczną reakcję decydentów w krajach bałtyckich. Znana z asertywności i trzeźwego poglądu na kwestie bezpieczeństwa premier Estonii Kaja Kallas, ogłaszając koniec ery deterrence by punishment stwierdziła, że w przypadku wtargnięcia rosyjskich wojsk Estonia zostałaby “zmieciona z powierzchni ziemi”[29].

Do podobnego wniosku doszli także politycy w Polsce, która planuje oparcie swojej aktywnej obrony na ogromnych siłach artyleryjskich i rakietowych mających uniemożliwić Rosjanom przeprowadzenie natarcia na terytorium Polski[30]. Kraje bałtyckie ze względu na niewystarczające środki militarne oraz warunki geograficzne nie mogą sobie pozwolić na podobną strategię. W ich przypadku decydujące będzie poleganie na środkach asymetrycznych, silnej obronie przeciwlotniczej, determinacji i wyszkoleniu oddziałów nieregularnych oraz jednostek specjalnych, wysokiej mobilności i pełnym wykorzystaniu warunków terenowych. Z pewnością za inspirację mogą posłużyć tutaj postulaty amerykańskich analityków kierowane wobec Tajwanu, który aby uniknąć chińskiej inwazji, powinien w ich opinii zamienić się w tzw. jeżozwierza, co ma znacząco wpłynąć prowadzenie działań defensywnych[31]. Ćwiczenia realizowane w Estonii w maju br. o nazwie Siil (jeż) definitywnie sugerują w jakim kierunku podążają wojskowi planiści w państwach bałtyckich[32].

Czy Rosja odrobi lekcję?

Mając na uwadze straty ponoszone przez Rosję w Ukrainie, wynoszące do września 2022 r. dużo ponad 1000 czołgów i 700 BWP, a także 70 000 strat osobowych, część obserwatorów wskazuje na znaczne obniżenie poziomu zagrożenia państw bałtyckich. Analizując przebieg wojny w Ukrainie trzeba mieć jednak na uwadze szereg czynników wyróżniających charakter tego konfliktu, jak i zdolność Rosjan do wyciągania wniosków z własnych porażek. Decyzja o rozpoczęciu wojny stanowi także punkt zwrotny w polityce zagranicznej Kremla. W połączeniu z retoryką obozu rządzącego, jak i izolacją państwa na arenie, zapowiada to rosnącą militaryzację społeczeństwa w nadchodzących latach. Wrześniowy przełom związany z wdrożeniem częściowej mobilizacji w Rosji jedynie potwierdza ten trend.

Trzeba pamiętać, że na terenie krajów bałtyckich nie stacjonują obecnie duże jednostki pancerne (kraje te nie posiadają nawet własnych czołgów podstawowych). Odpowiednie użycie pojazdów opancerzonych przez Rosję, w oparciu o lekcje wyniesione z wojny w Ukrainie, skupione na operacjach połączonych przy jednoczesnym użyciu ogromnego potencjału artyleryjskiego na znacznie mniejszym terenie, mogłoby zaowocować powodzeniem i stworzeniem warunków do przeprowadzenia skutecznej ofensywy.

Stosunkowo dobra infrastruktura drogowa prowadząca do stolic państw bałtyckich z kierunku rosyjskiego sprawia, że miasta te byłyby narażone na atak od samego początku konfliktu. Przeprowadzana w 2016 r. gra wojenna RAND Corporation utwierdziła co niektórych, że efektywna obrona państw bałtyckich bez zwiększenia obecności sił pancernych NATO jest niemożliwa. Raport wskazał, że Rosjanie dotarliby do Rygi i Tallina w zaledwie 60 godzin po przekroczeniu granicy[33]. Długofalowo, wojna konwencjonalna z pewnością faworyzowałaby Sojusz Północnoatlantycki. Jednakże głównym pytaniem, które zadają sobie analitycy jest kwestia woli państw zachodnich do wyzwolenia państw bałtyckich i zaryzykowania pełnoskalowej konfrontacji z Rosją.

Pokaz solidarności państw Sojuszu, jak i zapowiedzi wzrostu zaangażowania zamieszczone w nowej koncepcji strategicznej, będące odpowiedzią na rosyjską inwazję, pozwoliły w dużej mierze na rozwianie wątpliwości związanych z intencjami najważniejszych członków NATO. W przyszłości największym zagrożeniem dla zachodu byłaby próba szybkiego zajęcia stolic państw bałtyckich, przy jednoczesnym zastosowaniu szantażu nuklearnego. Tego rodzaju działanie oparte na groźbie eskalacji jądrowej stanowiłoby ostateczny test jedności Sojuszu Północnoatlantyckiego i wiarygodności Stanów Zjednoczonych w Europie.

W perspektywie kolejnych lat, po formalnym zakończeniu bądź zamrożeniu konfliktu w Ukrainie, przy pogarszającej się sytuacji ekonomicznej w Rosji i intensyfikacji nastrojów nacjonalistycznych i rewizjonistycznych, nie można wykluczyć “specjalnej operacji wojskowej” przeciwko państwom bałtyckim, które bez względu na poniesione nakłady dalej pozostaną najbardziej wrażliwym punktem wschodniej flanki NATO. To nie Polska, a właśnie Litwa, Łotwa i Estonia byłyby celem Rosji. Dużo łatwiejsze do zajęcia z perspektywy Kremla oraz zamieszkiwane przez mniejszość rosyjską. Dlatego tak ważne są tam stacjonujące wojska eFP oraz samostanowienie – obowiązkowa służba wojskowa i zbrojenie krajów bałtyckich.

Bałtowie chcą być gotowi

Przedstawiciele rządów w krajach bałtyckich utrzymują, że ich pozycja na mapie Europy w połączeniu z rewizjonizmem Kremla wymaga wzmożonych starań w celu odstraszenia rosyjskiej agresji. Dotkliwe straty osobowe i w sprzęcie charakteryzujące rosyjską operację są w głównej mierze następstwem negowania teorii sztuki wojennej i złej oceny potencjału przeciwnika. Problemy zostaną zapewne zniwelowane poprzez mobilizację wojennych sektorów gospodarki i wdrożenia reform w rosyjskich siłach zbrojnych. Ostrzeżenia poszczególnych decydentów w państwach regionu bałtyckiego wskazują na doskonałą znajomość interesu narodowego i trafną ocenę sytuacji na wschodniej flance Sojuszu.

W trwającym kryzysie widoczna jest unikalna szansa, która może pozwolić na zapobieżenie konfliktowi w przyszłości. Koszty, które poniesie Moskwa w związku z wojną w Ukrainie, zapewnią czas niezbędny krajom bałtyckim, jak i całemu NATO, na redefinicję koncepcji obrony regionu i odejście z wysuniętej obecności w stronę wysuniętej obrony. Zwrot ten będzie wymagał wymiernych zmian w charakterze i skali obecności sił NATO na terytorium państw bałtyckich. Zwiększenie liczebności wojsk Sojuszu do poziomu brygady w każdym z państw wraz ze wzmocnieniem komponentu pancernego pozwoliłoby na zmianę kalkulacji Moskwy w kontekście osiągnięcia błyskawicznej gotowości. Kluczowa będzie szersza integracja zdolności 3 krajów bałtyckich, która ułatwi proces planowania i zwiększy stopień interoperacyjności. Wrażliwość regionu na niespodziewany atak ze strony Rosji zostanie wydatnie ograniczona po rozszerzeniu NATO o Finlandię i Szwecję. Potencjał sił powietrznych i morskich tych państw utrudni operacje siłom rosyjskim, a możliwość skorzystania z przewagi jaką dają ich terytoria umożliwi sprawny proces dostaw broni i sprzętu na wypadek wybuchu wojny. Ponadto na znaczeniu zyska wykorzystanie Morza Bałtyckiego.

Kraje bałtyckie świadome niesprzyjającego balansu siły wojskowej będą zmuszone wykorzystać swoje przewagi wynikające z uwarunkowań terenowych, wyszkolenia sił zbrojnych oraz determinacji całego społeczeństwa. Główny nacisk powinien zostać położony na rozbudowę systemu obrony przeciwlotniczej, zakup broni precyzyjnej krótkiego  i średniego zasięgu, a także rozwijanie komponentu wojsk terytorialnych i sił specjalnych. Stworzenie koncepcji obrony opartej na idei odporności, prezentującej agresora z kosztami niewspółmiernymi do spodziewanych korzyści powinno być w interesie nie tylko krajów bałtyckich, ale także całego Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Majac na uwadzę niepewność działań Rosji, która straszy atomem, należy jednak dążyć do uniknięcie konfliktu. Miernikiem skuteczności NATO będzie atak na kraj Sojuszu. Test, do którego lepiej nie podchodzić. Niech Rosja utraci swoje siły we wschodniej Ukrainie, dzięki wydatnemu wsparciu państw Sojuszu, a w szczególności Polski i Bałtów. Ostatecznie, to państwa graniczące z Ukrainą i Rosją odczuwają skutki konfliktu, i to w każdym ujęciu.

Autor: Jakub Knopp

Wsparcie analityczne: dr Aleksander Olech

fot. twitter/


[1] https://www.nato.int/cps/en/natohq/topics_49755.htm

[2] https://www.fpri.org/article/2020/12/russian-encroachment-in-the-baltics-the-role-of-russian-media-and-military-2/

[3] https://shape.nato.int/efp/efp/history

[4] https://tnsr.org/2021/06/the-truth-about-tripwires-why-small-force-deployments-do-not-deter-aggression/#_ftn44

[5] https://csbaonline.org/research/publications/deterrence-and-defense-in-the-baltic-region

[6] https://www.csis.org/analysis/joint-expeditionary-force-global-britain-northern-europe

[7] https://www.defensenews.com/global/europe/2022/07/26/latvia-requests-himars-weapon-to-bolster-baltic-defense/

[8] https://www.army-technology.com/news/lithuania-to-buy-18-caesar-marktii-howitzers-from-france/

[9] https://www.reuters.com/world/europe/baltic-states-want-more-nato-they-wont-get-all-they-seek-2022-06-15/

[10] https://defence24.pl/sily-zbrojne/estonia-zbuduje-swoja-narew

[11] https://www.shephardmedia.com/news/landwarfareintl/nasams-iii-lands-lithuania/

[12] https://www.baltictimes.com/deployment_of_nasams_battery_will_change_rules_of_the_game_for_anyone_who_could_consider_using_aviation_against_latvia_-_pabriks/

[13] https://milmag.pl/spike-sr-dla-estonii/

[14] https://defence24.pl/sily-zbrojne/przeciwpancerny-jez-z-polnocy-estonia-stawia-na-ppk-i-tysiace-granatnikow

[15]  https://defence24.pl/sily-zbrojne/przeciwpancerny-jez-z-polnocy-estonia-stawia-na-ppk-i-tysiace-granatnikow

[16] https://mlodziopolityce.pl/granice-neutralnosci-finlandia-i-szwecja-na-drodze-do-nato/

[17] https://www.bbc.com/news/world-europe-61114843

[18] https://www.navalnews.com/naval-news/2021/10/estonia-selects-blue-spear-anti-ship-missile-for-coastal-batteries/

[19] https://defence24.pl/geopolityka/jak-baltowie-szykuja-sie-do-wojny-zakupy-sprzet-to-nie-wszystko

[20] https://bnn-news.com/latvians-trying-to-dodge-mandatory-military-service-may-receive-three-year-prison-sentence-236562

[21] https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/raport-osw/2020-03-31/nowe-pomysly-na-obrone-totalna

[22] https://www.ft.com/content/c5e376f9-7351-40d3-b058-1873b2ef1924

[23] https://www.osw.waw.pl/en/publikacje/analyses/2021-07-14/more-us-special-operations-forces-baltic-states

[24] https://mwi.usma.edu/as-ukraine-faces-russian-aggression-what-should-small-countries-take-away-from-the-crisis/

[25] https://www.economist.com/international/2022/08/17/armies-are-re-learning-how-to-fight-in-cities

[26] https://mwi.usma.edu/city-not-neutral-urban-warfare-hard/

[27] https://warontherocks.com/2020/10/for-baltic-defense-forget-the-forest-brothers/

[28] https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/raport-osw/2020-03-31/nowe-pomysly-na-obrone-totalna

[29] https://www.ft.com/content/a430b191-39c8-4b03-b3fd-8e7e948a5284

[30] https://www.thedefensepost.com/2022/06/07/poland-himars-us/

[31] https://warontherocks.com/2022/04/eight-new-points-on-the-porcupine-more-ukrainian-lessons-for-taiwan/

[32] https://mil.ee/en/exercise-siil-2022/

[33] https://www.rand.org/pubs/research_reports/RR1253.html

Skip to content