[Analiza] | Ile czołgów dla Ukrainy?
W najbliższych dniach zapadną kluczowe decyzję w państwach NATO dotyczące przekazania Ukrainie czołgów Leopard. Ruch ma pomóc Kijowowi obronić się przed spodziewaną na wiosnę nową rosyjską ofensywą.
Generał Walerij Załużny głównodowodzący ukraińskiej armii powiedział, że Ukraina potrzebuje conajmniej 300 zachodnich czołgów, 700 wozów bojowych piechoty i 500 haubic, aby wyprzeć Rosjan z terytorium swojego kraju. Inni politycy wymieniali większe liczby. Według oficjalnych ukraińskich danych Rosja straciła już na polu bitwy ponad 3100 czołgów ale są to oczywiście dane propagandowe. Inne dane mówią o połowie mniejszej liczbie. Na początku wojny Rosjanie mogli mieć w magazynach nawet 10 tyś. czołgów.
Kreml szykuje się do większej ofensywy, która może rozpocząć się już za miesiąc. Stąd potrzeba szybkich działań ze strony Zachodu. Decyzja o przekazaniu czołgów Leopard Ukrainie zapadnie prawdopodobnie 20 stycznia w bazie sił powietrznych Ramstein podczas spotkania 50 sojuszników USA czyli Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy. Wiele zależy od Niemców, którzy będą uczestniczyć w spotkaniu na ten moment bez ministra obrony. Christine Lambrecht podała się do dymisji i Olaf Scholz nie ogłosił jeszcze nazwiska następcy. Czy Niemcy zgodzą się na przekazywanie swoich maszyn walczącym Ukraińcom? To będzie kluczowa decyzja.
Jak dotąd na przekazanie czołgów Ukrainie zdecydowała się Polska. Chodzi o 12-14 Leopardów-2 z posiadanych 247. Czy zgodzilibyśmy się przekazać Ukrainie wszystkie maszyny? Najprawdopodobniej nie. Osłabiałoby to nasz potencjał wojsk pancernych, obecnie uzupełniany o amerykańskie Abramsy i koreańskie K2, których stopniowe dostawy planowane są dopiero w kolejnych latach.
Kolejnym krajem, który napewno przekaże czołgi Ukrainie jest Wielka Brytania. Brytyjczycy wyślą Kijowowi conajmniej 14 nowoczesnych czołgów Challenger 2 oraz 30 samobieżnych armatohaubic AS90. Być może Londyn zdecyduje się na większą hojność, ale zależy to od zbudowania międzynarodowej koalicji wokół tego projektu. Kluczowa jest odpowiedź innych państw europejskich.
Wróćmy więc do Niemiec, ponieważ to one muszą się zgodzić się nie tyle na przekazanie swoich Leopardów, ale także wyrazić zgodę na reeksport. Są także kluczowe, jeśli chodzi o zapewnienie serwisu i części zamiennych w długim okresie. Stąd niecierpliwe oczekiwanie i naciski na rząd Olafa Scholza, który do tej pory blokował przekazywanie ciężkiego uzbrojenia Ukrainie.
Niemcy sami posiadają dwie dywizje pancerne. Teoretycznie armia posiada 622 Leopardy-2 w różnych konfiguracjach i 184 Leopardy-1. Jednak jedynie część z nich jest gotowa do użycia bojowego. Niewielkie zapasy ma też producent, firma Rheinmetall, ale wymagają one remontu i mogłyby zostać przekazane najwcześniej w przyszłym roku. Niemcy mogliby więc oddać Ukraińcom nawet kilkadziesiąt maszyn bez większego uszczerbku dla siebie, ale nie wiadomo, czy zdecydują się na taki krok.
Kolejnym potentatem, jeśli chodzi o posiadanie niemieckiego uzbrojenia jest Grecja. Grecy posiadają ponad 350 Leopardów w pierwszej wersji i porównywalną liczbę w najnowszej. Mogliby więc zasilić Ukrainę, jeśliby zgodziły się na to Niemcy. Finlandia z kolei posiada ponad 200 Leopardów 2, ale ich pomoc byłaby symboliczna – byłoby to kilkanaście sztuk. Do tej puli mogą dorzucić się także inne kraje.
Potencjał NATO w tej dziedzinie szacowany jest w Europie na 8000 maszyn. Z tego 40 proc. mogą stanowić Leopardy. Jest więc co wysyłać. Jednostki są na wyposażeni armii Kanady, Węgier, Danii, Portugalii, Norwegii czy Holandii. Wszystko zależy od decyzji polityków. Przekazanie 300 czołgów jest jednak na tę chwilę mało realne. Pierwszy rzut może liczyć ok. 100 maszyn. Nie jest to może szczyt marzeń Ukraińców, ale z pewnością otworzy drogę do dalszego wspierania Kijowa ciężkim sprzętem dla obrony przed Rosją.
fot. twitter/@TVPParlament