[ANALIZA] | Polskie lotniska biją rekordy. Pasażerów więcej niż przed pandemią. To czas na CPK!

Podziel się tym wpisem:

Rekordowe wyniki notują polskie lotniska. Okazuje się, że liczba pasażerów w ciągu ostatnich 12 miesięcy przebiła wynik sprzed pandemii. Boom na Polskę trwa, a najlepiej oddają to dane przedstawione przed prezesa Polskich Portów Lotniczych (PPL) Stanisława Wojterę.

Sektor lotnictwa w Polsce notuje dynamiczny rozwój. Najlepiej zobrazują to liczby, którymi podzielił się prezes PPL.

– Warszawskie lotnisko Chopina: niemal 18,5 mln pasażerów w 2023 roku

– Lotnisko w Krakowie: ponad 9 mln pasażerów

– Lotnisko w Gdańsku: ok 7 mln.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy przebite zostały rekordy sprzed pandemii koronawirusa (2020). Przypomnijmy, że ogólnoświatowy lockdown był finansowym „zabójstwem” dla branży lotniczej, która na okres co najmniej roku musiała całkowicie zamknąć wiele lotnisk, odwołać setki tysięcy lotów, co spowodowało miliardowe straty finansowe. Wiele lotnisk, linii lotniczych czy spółek wciąż nie odrobiło covidowych strat.

Prezes PPL podkreślił także, że oprócz pozytywnych wyników polskich lotnisk, optymistyczne są także prognozy na przyszłość. Z danych wynika, że branża może spodziewać się nawet 10-procentowego wzrostu. W tej materii kluczowe są ciągłe inwestycje, lotniska regionalne oraz największa inwestycja od dziesięcioleci: CPK.

CPK jeszcze bardziej potrzebne

„Bardzo cieszy nas fakt, że pasażerowie na dobre powrócili do latania po kilku bardzo trudnych dla naszej branży, pandemicznych latach. Rekordowe statystyki notujemy pomimo toczącej się tuż za naszą wschodnią granicą wojny, przez którą zniknęło wiele popularnych wcześniej połączeń, a także konfliktu w Izraelu – a pomiędzy naszymi krajami latało dotychczas około pół miliona osób rocznie” – powiedział prezes Polskich Portów Lotniczych, w rozmowie z PAP.

Należy zauważyć, że ruch na lotniskach, czy wręcz „potok pasażerów” idealnie obrazuje rosnący poziom zainteresowania naszym krajem, rosnące zainteresowanie podróżami lotniczymi wśród samych Polaków, ale także niezwykle dużą potrzebę rozwoju i inwestycji w sektorze lotniczym. Na to ostatnie wskazuje fakt, że największy polski port lotniczy znajdujący się w Warszawie: lotnisko im. Fryderyka Chopina, jest obecnie… przeciążony. Już dawno władze lotniska informowały, że port doszedł do swoich możliwości przepustowych, a miejsce na nowych pasażerów po prostu się kończy.

Wobec tego, ogromną rolę odgrywać będą lotniska regionalne, np. lotnisko Radom-Warszawa. Z uwagi na drastyczny wzrost liczby podróżujących już wkrótce władze niektórych lotnisk mogą być zmuszone do przekierowywania zainteresowania na mniejsze porty. Niezwykle ważną rolę będzie odgrywać także Centralny Port Komunikacyjny, z którego budowy zrezygnowano już wiele lat temu. Jednostka byłaby największym portem lotniczym, terminalem przeładunkowym i bazą transportową w regionie.

Rezygnacja z CPK sprawiła, że przez lata, polska sfera lotnictwa bazowała jedynie na istniejących już portach w dużych polskich miastach. Przykładem mogą być Niemcy. Lotniska regionalne oraz w dużych miastach wspierane są na największym w kraju i regionie lotnisku we Frankfurcie. To ogromny hub przeładunkowy, który wcale nie znajduje się w pobliżu Berlina (stolicy). Sam port powstał już… w 1936 roku. Pełni funkcję nie tylko lotniska cywilnego. To tam przerzucani mogą być żołnierze wojsk NATO, którzy udadzą się na wschodnią flankę Sojuszu, czyli do Polski. CPK daje więc możliwość szybszej reakcji w wypadku konfliktu.

Lotniska regionalne rosną w siłę

2023 rok to czas lotnisk regionalnych. Oprócz portów w dużych miastach wojewódzkich takich jak: Kraków, Katowice (które tworzą z Warszawą hub dla lotów charterowych) oraz Gdańsk, to także Rzeszów. To w tym ostatnim odprawiony został właśnie milionowy pasażer. Choć jeszcze niedawno lotnisko borykało się z problemami frekwencyjnymi.

„Natomiast za moment stutysięczny podróżny odwiedzi lotnisko w Radomiu, które na dobre uruchomiliśmy w maju tego roku. Oczywiście daleko mu do innych portów regionalnych, jednak na tym samym etapie rozwoju na przykład lotnisko w Olsztynie zdołało przyciągnąć >>zaledwie<< 50 tys. podróżnych. Liczę, że w przyszłym roku z oferty Radomia skorzysta nawet 200 tys. pasażerów” – ocenił Stanisława Wojtera.

Wojtera podkreślił jednak, że o ile w ciągu najbliższych dwóch lat będziemy świadkami ogromnego rozwoju polskiej branży lotniczej oraz samych lotnisk, nie może się to odbyć bez inwestycji infrastrukturalnych i poważnych decyzji. Prezes PPL przyznał, że sam jest wielkim zwolennikiem budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego.

„Dlatego jako osoba odpowiadająca za zarządzanie największym polskim portem – Lotniskiem Chopina w Warszawie, jestem również olbrzymim fanem i orędownikiem idei budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Powód jest oczywisty: stołeczny port stanowiący dla PLL LOT również centrum przesiadkowe dla ich floty, już teraz pęka w szwach” – wyjaśniał gość studia PAP Biznes.

Potrzeba cargo

Rozmówca PAP wyjaśnił, że nie chodzi tylko o rozwój branży lotniczej w kontekście pasażerów, ale także rozwój sfery transportowej, czyli tzw. cargo. „80 proc. importowanych produktów trafiających do polskich sklepów czy domów przylatuje nie do nas, ale na lotniska w Dreźnie czy Kolonii, skąd przewożone są do naszego kraju tirami. Nie posiadamy bowiem odpowiednich obiektów gotowych sprawnie przyjąć i obsłużyć dużą ilość cargo, a do tego większość lotnisk w Polsce nie może funkcjonować w godzinach nocnych” – tłumaczył prezes PPL.

Pozostaje więc pytanie, czy CPK powstanie. Inwestycja jest spóźniona wiele lat, jak nie dziesięcioleci. Nie da się przyspieszyć tak wielkiej inwestycji, jednak w obliczu widma wojny Rosja-NATO, jest to inwestycja konieczna. CPK jest częścią infrastruktury krytycznej naszego kraju, a projekt mówi sam za siebie. Jego waga i wartość dla polskiej infrastruktury lotniczej oraz wojskowej jest podkreślana przez wielu ekspertów.

Pap/cpk/X

Fot. X/@CPK_PL

Skip to content