Antyrządowe protesty w Mołdawii to sprawka Rosjan
Moskwa stoi za antyrządowymi protestami organizowanymi przez opozycję w Kiszyniowie. Jej lider, były prezydent kraju Igor Dodon, dostawał pieniądze od przedsiębiorców powiązanych z Kremlem.
Były prezydent, szef opozycyjnej Partii Socjalistów Republiki Mołdawii (PSRM), regularnie organizującej antyrządowe i antyzachodnie wiece, w latach 2021-2022 otrzymał conajmniej 300 tyś. dolarów od stowarzyszenia Przedsiębiorca Rosja, którego członkowie mają silne związki z władzą. Przelewy były realizowane za pośrednictwem Mołdawsko-Rosyjskiej Unii Biznesowej, ustalił mołdawski portal Rise.
Igor Dodon, lider socjalistów przegrał w 2020 r. wyścig o prezydenturę z Maią Sandu, zwolenniczką integracji kraju z Unią Europejską i NATO. W połowie maja polityk został zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty korupcji i od tego czasu przebywa w areszcie domowym. Socjaliści regularnie organizowali protesty w Kiszyniowie, domagając się ustąpienia proeuropejskiego rządu Partii Działania i Solidarności oraz prezydent Mai Sandu.
Minister spraw wewnętrznych tego kraju Ana Revenco i szef wywiadu Alexandru Musteata potwierdzili, że antyrządowe protesty to inspiracja Rosji. — Ich stawką jest obalenie naszego porządku konstytucyjnego i ustanowienie w Kiszyniowie władzy Moskwy — powiedziała Revenco. — W ostatnim czasie nastąpiła zmiana w zachowaniu demonstrantów, którzy od pokojowych protestów przeszli do manifestacji z użyciem niebezpiecznych przedmiotów — ujawnił ponadto Musetata.
Ostatnie antyrządowe protesty odbył się 4 listopada. Organizowały je populistyczna partia Sora oraz PSRM. Demonstracjom towarzyszył fałszywy alarm o podłożeniu bomby w jednym z sądów. Według prezydent Mai Sandu, Rosja prowadzi wojnę hybrydową przeciwko Mołdawii, ograniczając regularnie dostawy gazu do tego kraju. Mołdawia musiała zredukować zużycie błękitnego paliwa o 60 proc. Prąd zaś jest importowany w 80 proc. z sąsiedniej Rumunii. Konsekwencją kryzysu energetycznego jest wysoka inflacja, zwłaszcza wzrost cen żywności i leków, co wywołuje niezadowolenia społeczne. Łatwo więc podburzyć tłum. Manifestacje odbywają się przed rządowymi budynkami i są wymierzone w UE i Zachód. Tydzień temu na północy kraju spadła rosyjska rakieta zestrzelona przez Ukraińców. Pocisk rozbił się w miejscowości Naslavcea. To wszystko sprawia, że kraj znajduje się pod presją, a notowania rządu gwałtownie spadają.
Kryzys energetyczny wzmaga także separatystyczne Naddniestrze, okupowane częściowo przez Rosjan. W końcu października jedna z elektrowni GRES należąca do rosyjskiego państwowego koncernu Inter RAO, leżąca w Naddniestrzu, ogłosiła komunikat o redukcji produkcji prądu eksportowanego na terytorium Mołdawii. Kraj jest częściowo uzależniony od energii z tego regionu. Kryzys energetyczny jest więc faktycznie wywoływany i kontrolowany przez Rosjan, którzy dodatkowo zapowiedzieli redukcję sprzedaży gazu do Naddniestrza, co pogłębi i tak już złą sytuację.
Fot. Twitter/Daniel Andrey