Były doradca czeskiego prezydenta Vaclava Klausa ws. Turowa: prosząc Unię o rozstrzygnięcie sporu, tracimy swoją suwerenność

Podziel się tym wpisem:

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Czechy są w sporze z Polską, a zyskuje na tym jedynie Bruksela – uważa szef zespołu doradców prezydenta Vaclava Klausa w latach 2003-2013 Ladislav Jakl, którego tekst przytacza tygodnik „Do Rzeczy” na swoim portalu.


Artykuł pierwotnie ukazał się w czeskim dzienniku Mladá fronta Dnes w ostatnią sobotę.

Dwustronny spór i dwustronne porozumienie


Były poseł napisał w tekście, że Turów – jako duża kopalnia odrywkowa – ma wpływ na okolicę, ale jest to naturalne dla miejsc wydobycia o takich rozmiarach. „Kopalnia dostarcza energię i ciepło prawie dwu milionom ludzi oraz zatrudnia tysiące osób bezpośrednio lub pośrednio. Cena węgla i energii elektrycznej gwałtownie wzrasta, a przyczyną są ograniczenia administracyjne dotyczące wydobycia” – czytamy dalej w artykule Jakla na stronie internetowej tygodnika „Do Rzeczy”. Doradca prezydenta Klausa stwierdził ponadto, że zatrzymanie wydobycia w Turowie z punktu widzenia ekonomicznego byłoby bardzo lekkomyślne.


Ladislav Jakl przedstawił rację obydwu stron, twierdząc, że czeski rząd jest zobowiązany wsłuchiwać się w zdanie mieszkańców regionu Frýdlant, zwłaszcza w obliczu zbliżających się wyborów. Zauważył jednocześnie, że takie dwustronne spory w różnej postaci zdarzają się na całym świecie i powinny zazwyczaj kończyć się porozumieniem zawartym pomiędzy zainteresowanymi, bez udziału stron trzecich.


Potencjalna utrata suwerenności


„Polacy powinni byli być bardziej otwarci na żądania odszkodowań, Czesi nie powinni byli trzymać się jedynego rozwiązania: zamknięcia kopalni. Ale jedno i drugie było do pogodzenia przy odrobinie wysiłku” – cytuje portal „Do Rzeczy” byłego czeskiego posła. Jakl zauważył dalej, że skierowanie przez rząd Babiša sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest „tragedią” i świadczy o tym, że Czechy nie są suwerennym państwem. Konsekwencje takiego obrotu spraw zobaczymy w przyszłości, kiedy to ktoś inny będzie decydował o czeskich sprawach, już nie pytając nas o zdanie – skonstatował szef zespołu doradców prezydenta Vaclava Klausa w latach 2003-2013.


Chociaż Trybunał nałożył grzywnę na Polskę, to – zdaniem Ladislava Jakla – Warszawa „nie zapłaci niczego w dającej się przewidzieć przyszłości i będzie się procesować przez co najmniej dekadę”. Były poseł spodziewa się także ochłodzenia polsko-czeskich stosunków i przyszłych złośliwości wobec Czech ze strony Warszawy.


Składowisko odpadów w Heřmanicach


W tekście Jakla przetłumaczonym przez portal „Do Rzeczy” pada także ostrzeżenie, że działanie rządu premiera Babiša może okazać się mieczem obosiecznym, bo wkrótce do Trybunału Sprawiedliwości UE trafi z kolei pozew z Warszawy w sprawie „płonącego składowiska odpadów w Heřmanicach, gdzie skażona woda wpływa do Odry i dalej do Polski”. Tym samym oba kraje, zdaniem czeskiego polityka, na własne życzenie osłabią swoją pozycję we Wspólnocie i oddadzą instytucjom unijnym możliwość sądzenia w swoich sprawach.


„Rozwiązujmy nasze problemy sami, albo z sąsiadami. Wikłając Brukselę, przekazujemy broń, która wkrótce zostanie użyta przeciwko nam” – podsumował swój wywód Ladislav Jakl.


Źródło: dorzeczy.pl/MFdnes

Skip to content