Czesi domagają się 5 mln euro dziennie kary za wydobycie w kopalni Turów
Nasi południowi sąsiedzi przechodzą do ofensywy. Rząd w Pradze nakazał Pełnomocnikowi Rządu ds. Reprezentacji Republiki Czeskiej przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej Martinowi Smolkowi, wystąpienie z wnioskiem o karę dla Polski, która cały czas wydobywa węgiel brunatny w kopalni odkrywkowej w Bogdance.
Strona czeska będzie się domagała aż 5 mln euro kary za każdy dzień eksploatacji złoża.
Czechów oburzył fakt, że mimo decyzji TSUE, Polska zapowiedziała, że nie wstrzyma wydobycia, a prace w kopalni są kontynuowane. Według ministra środowiska Richarda Brabeca, strona czeska będzie nie tylko domagać się wstrzymania wydobycia, ale nowa umowa będzie musiała zawierać gwarancje inwestycji nowych ujęć wody pitnej, w wysokości nawet 50 mln euro. Czesi chcą mieć także wgląd w dokumentację dotyczącą pozwoleń na wydobycie oraz skutków tych procesów.
Twardy kurs Pragi
Mimo, że obie strony deklarują chęć szybkiego porozumienia, widać wyraźnie, że rząd w Pradze obrał twardy kurs wobec Warszawy. Nie godzi się na żadne tymczasowe rozwiązania i doskonale zdaje sobie sprawę, że jest stroną dominującą w tym sporze. Polska z kolei zachowuje się zbyt zachowawczo. Deklaracje rozwiązania sporu był połowiczne, zaś postawa negocjacyjna – nastawiona na konfrontację.
Poskutkowało to pozwem do TSUE, a decyzja trybunału postawiła Polskę w bardzo trudnej sytuacji. Nasz kraj musi się bowiem zgodzić na warunki dyktowane przez Czechów. Zamknięcie zakładu kosztowałoby nawet 13,5 mld zł. Według szacunków PGE, z Turowa płynie aż 5 proc. krajowej energii. Na takie straty nie jesteśmy w stanie sobie pozwolić. Osiągnięcie kompromisu nie będzie zaś sprawą łatwą, zaś przeciąganie sporu w czasie wzajemne relacje może tylko pogorszyć.