Dlaczego Ukraina nie chce negocjacji z Rosją?
9 i 10 września w Kijowie odbyła się doroczna konferencja „Yalta European Strategy” (YES). W warunkach wojny konferencja odbyła się w zamkniętej formie – o jej dacie i gościach nie informowano opinii publicznej, nie prowadzono transmisji na żywo, a o rezultatach media napisały dopiero po jej zakończeniu.
Najważniejszym wynikiem konferencji, o którym poinformowały ukraińskie media jest to że, prezydent Wołodymyr Zełenski odpowiedział na propozycję USA o odnowieniu negocjacji z Rosją, którą kilka dni wcześniej, podczas wizyty w Kijowie przekazał mu sekretarz stanu USA Anthony Blinken. Odpowiedź ukraińskiego prezydenta okazała się twarda i stanowcza: „Nie możemy sobie pozwolić na zatrzymanie się. To mój główny sygnał dla każdego, kto gdzieś coś myśli, popychając nas w czyjeś ramiona. Nie. Nie możemy sobie pozwolić na zatrzymanie się! Do momentu, gdy poczujemy, że zwycięstwo się dokonało”. Później, w części dyskusyjnej Zełeński doprecyzował swoją myśl: aby negocjacje się odbyły, Moskwa musi uznać że Donbas i Krym za okupowane i opuścić wszystkie zajęte tereny, respektując uznane przez społeczność międzynarodową granice Ukrainy.
Tę tezę powtórzył minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow: „My podczas wojny wiele się nauczyliśmy, w tym, by nie ufać jakimkolwiek rozmowom o pokoju oferowanym nam przez naszych partnerów. Ujawnię tajemnicę… (Na negocjacjach na Białorusi i w Stambule w marcu – przyp. red.) powiedzieliśmy Rosjanom: aby kontynuować negocjacje, musicie wycofać wojska z granicy, zgodnie ze stanem z 23 lutego 2022 roku. Wtedy było to możliwe. Ale teraz oni przekroczyli już kilka czerwonych linii i taka opcja nie już nie jest możliwa. Opcja „na 24 lutego” już nie istnieje. Na 1 grudnia 1991. Go out” – podsumował Reznikow.
Oświadczenie ukraińskiego ministra obrony pokazuje ewolucję stanowiska ukraińskich władz wobec negocjacji z Rosją. Na początku wojny wcale nie było ono tak zdecydowane, jak teraz.
W ciągu pierwszego miesiąca pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę – w lutym i marcu tego roku ‒ odbyło się kilka rund negocjacji między delegacją ukraińską i rosyjską. Na początkowym etapie inwazji Ukraina nie tylko zgadzała się na negocjacje, ale nawet na rosyjskie warunki prowadzenia tych negocjacji – dlatego pierwsza i trzecia runda rozmów odbyły się na terytorium Białorusi, a druga – na granicy polsko-białoruskiej. Jednak z czasem spotkania stawały się co raz rzadsze i rezultatów nie przynosiły. Tendencja wygląda tak, że o ile od początku Ukraina była zainteresowaną prowadzeniem negocjacji, to z czasem zainteresowanie to co raz bardziej spadało i teraz to rosyjska strona domaga się negocjacji od Ukrainy, ale prezydent Zełenski odmawia.
Od 24 lutego odbyło się 7 spotkań przedstawicieli Ukrainy i Rosji.
- 28 lutego, Białoruś. Według słów członka ukraińskiej delegacji, doradcy szefa Biura Prezydenta Ukrainy Mychajła Podoliaka, na spotkaniu zostały określone główne zagadnienia, które miały być omawiane bardziej szczegółowo w następnych rundach negocjacji. Oficjalnie dokładniejszych informacji o wynikach tego spotkania nie było.
- 3 marca, granica polsko-białoruska. Po tym spotkaniu strona ukraińska powiadomiła że w jego wyniku nie osiągnięto spodziewanych rezultatów.
- 7 marca, Puszcza Białowieska, Białoruś. Według słów Mychajła Podoliaka „były pewne pozytywne rezultaty” tego spotkania, natomiast przedstawiciel FR Władimir Miedinski stwierdził że „jeszcze za wcześnie mówić o czymś pozytywnym”.
- 10 marca, Antalya, Turcja, spotkanie ministrów spraw zagranicznych Dmytra Kułeby i Siergieja Ławrowa. W spotkaniu brał również udział minister spraw zagranicznych Turcji i to był pierwszy raz, kiedy Turcja wystąpiła jako pośrednik w negocjacjach. Dmytro Kułeba stwierdził, że na spotkaniu nie udało się omówić zawieszenia broni.
- 29 marca, Stambuł, Turcja. Według słów przedstawicieli obu delegacji, pomiędzy spotkaniem ministrów 10 marca a kolejną rundą negocjacji 29 marca, odbywały się regularne negocjacje online.
Na konferencji podsumowującej spotkanie w Stambule 29 marca, zastępca ministra obrony FR ogłosił, że Rosja „zmniejsza aktywność na kierunku kijowsko-czernihowskim”, co w praktyce oznaczało wycofanie się rosyjskich wojsk z tych terenów. W tym spotkaniu uczestniczył również rosyjski oligarcha Roman Abramowicz.
- 22 kwietnia. Negocjacje Dawida Arachamii i Władimira Miedinskiego. W tym dniu głowa rosyjskiej delegacji Władimir Miedinski potwierdził informacje mediów o negocjacjach ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Dawidem Arachamią. Żadnych szczegółów spotkania jednak nie podano.
- 13 i 22 lipca. Podpisania ugody o wywozie zboża, Turcja. Wielostronną ugodę zainicjowaną przez ONZ podpisali oprócz tej organizacji Ukraina, Turcja (jako pośrednik) i Rosja.
Jak widać, od marca proces negocjacyjny dotyczący przebiegu wojny rosyjsko-ukraińskiej został zawieszony. Więcej – w ciągu ostatnich kilku miesięcy Ukraina wyraża niechęć do kontynuacji negocjacji z Rosją. Najbardziej widoczne to było w trakcie wizyty prezydenta Turcji Recepa Erdoğana we Lwowie 18 sierpnia. Celem wizyty tureckiego prezydenta, według mediów, było zaproponowanie Zełeńskiemu pośrednictwa w negocjacjach z Rosją. Ciekawe, że dwa tygodnie przed tym, 5 sierpnia, Erdoğan udał się z wizytą do Soczi, gdzie spotkał się z Władimirem Putinem. Ze wszystkich liderów państw NATO to właśnie Erdoğan w ostatnim czasie ma najbliższe kontakty z rosyjskim prezydentem, dlatego jego rola jako pośrednika wyglądała dość logicznie – tym bardziej że Turcja stała się pośrednikiem przy podpisaniu umowy o wywozie zboża. Erdoğan potwierdził te zamiary powiedziawszy, że „społeczność międzynarodowa jest odpowiedzialna za przywrócenie procesu dyplomatycznego”,dodając że „jesteśmy gotowi ponownie wcielić się w rolę pośrednika, aby zapewnić wszelkiego rodzaju wsparcie w osiągnięciu tego celu”.
Jednak, osiągnąć własnego celu podczas wizyty we Lwowie prezydentowi Turcji się nie udało. Według słów Wołodymyra Zełenskiego, Erdoğan na tym spotkaniu powiedział, że umowa co do eksportu ukraińskiego zboża stanowi „okno dyplomatyczne” porozumień dotyczących przyszłego zakończenia wojny. Ukraiński prezydent jednak stanowczo odrzucił podobne tendencje.
„Wyraziłem Panu Prezydentowi Turcji moją opinię, że nie ma zaufania do Federacji Rosyjskiej. Wierzę, że rosyjska broń jest w tym »oknie«. Jestem bardzo zaskoczony, że (Federacja Rosyjska) jest »gotowa« na jakiegoś pokój. Ludzie, którzy zabijają, gwałcą, codziennie uderzają rakietami samosterującymi w nasze cywilne miasta, cywilną infrastrukturę ‒ nie mogą chcieć pokoju. Więc wydaje mi się, że najpierw powinni opuścić nasze terytoria, a dalej… zobaczymy” – powiedział Zełenski.
Erdogan jednak nie zrezygnował z własnego celu, powiedziawszy kilka dni po powrocie ze Lwowa, że „naszym celem jest spotkanie Putina i Zełenskiego w naszym kraju w najbliższej przyszłości, aby utorować drogę do rozwiązania kryzysu”. Tym nie mniej, od Ukrainy żadnej inicjatywy odnośnie do negocjacji nie ma. Patrząc na tendencje, jasno widzimy, że strony zmieniły się miejscami – o ile na początku Ukraina była zainteresowana negocjacjami i nawet zgadzała się na rosyjskie warunki, teraz to Rosja szuka możliwości negocjacji, ale Ukraina tego nie chce. Przyczyny tej zmiany są skutkiem sytuacji na froncie. Dostawy broni NATO wojsku ukraińskiemu, skuteczna kontrofensywa i niemożność dalszej inwazji wojska rosyjskiego doprowadziły do tego, że teraz władze ukraińskie mogą rzeczywiście stawiać jako warunek prowadzenia negocjacji całkowite wycofanie się wojsk rosyjskich z ukraińskiego terytorium, w tym z Krymu. Rosja natomiast jest teraz zainteresowana w jak najszybszym przywroceniu negocjacji, gdyż proces negocjacyjny będzie oznaczał zamrożenie linii frontu – to by dało Rosjanom czas na wzmocnienie okupacyjnych władz, mobilizację na okupowanych terenach i przegrupowania wojsk. Poza tym, dało by to Rosji szanse na próbę związania Ukrainy dyplomatycznymi zobowiązaniami, jak po podpisaniu umów mińskich w 2015 roku. Władze urkaińskie to rozumieją, jak i rozumieją też, że każdy kolejny sukces wojsk ukraińskich na froncie tylko wzmacnia wsparcie USA i Europy dla Ukrainy, gdyż porażka Federacji Rosyjskiej już nie wygląda na scenariusz niemożliwy.
Władze rosyjskie rozumieją, że zmusić Zełeńskiego do negocjacji teraz się nie uda. Jedyną opcją jest wzmocnienie podobnego nacisku z Europy. Silvio Berlusconi już oświadczył, że może wraz z Angelą Merkel stać się pośrednikiem w negocjacjach. Oczywiście na Ukrainie nikt tego nie przyjmie poważnie. Nie można wykluczać, że Rosja będzie nadal szantażować Europę katastrofą jądrową w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej lub innymi podobnymi wydarzeniami. Jedynym instrumentem Moskwy pozostaje przekonanie Europy, że kontynuacja działań zbrojnych jest zbyt niebezpieczna dla całego kontynentu. Najprawdopodobniej Rosjanie będą próbowali cisnąć właśnie na to oraz starać się wpłynąć na stanowisko Europy od wewnątrz poprzez lojalnych Moskwie polityków oraz tradycyjnie proposyjskie państwa Europy. Tym nie mniej wydaje się, że na tym etapie wojny, kiedy strategiczne decyzje zostały już podjęte i są realizowane, podobne działania Rosji mogą być spóźnione.
fot. twitter/@EuromaidanPress