Estonia nie chce reformy traktatów europejskich
Tallin zdecydowanie wypowiedział się przeciwko zmianom traktatów europejskich. Ten kraj bałtycki, podobnie jak Polska, obawia się utraty suwerenności.
— Rząd estoński uważa, że traktatów nie należy w tej chwili ruszać. Nie możemy też nigdy zrezygnować z zasady jednomyślności, która zapewnia Estonii miejsce przy wspólnym stole — powiedział minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna.
W opinii przedstawiciela parlamentu tego kraju ds. spraw UE Klena Jaaratsa, obecna formuła funkcjonowania Unii jest wystarczająca dla przyjmowania nowych członków. Na takiej podstawie do UE weszły zarówno kraje bałtyckie, jak i Polska. Szczególnie mocno Estończycy wypowiadają się przeciwko zniesieniu zasady jednomyślności przy podejmowaniu decyzji.
Parlament Europejski rozpoczął pierwszą procedurę zmian traktatów i przyjął sprawozdanie Komisji Spraw Konstytucyjnych. Nastąpiło to z niewielką przewagą 291 europosłów było za, ale 274 deputowanych było przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu. Teraz, już 12 grudnia, sprawozdanie trafi pod obrady ministrów ds. europejskich.
Jednocześnie Estonia kandyduje do przewodnictwa Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w 2024 r. Kandydatura tego kraju została jednak zawetowana przez Rosję i Białoruś. Oba państwa uważają kraje bałtyckie za państwa wrogie. Estonia była natomiast wspólnym kandydatem UE. Zamiast Estonii na czele OECD stanie więc zapewne Macedonia Północna bądź Malta.
Postawa Rosji i Białorusi została skrytykowana przez estońskich polityków. — To haniebne, że kraj agresor może używać prawa weta w organizacji, której celem jest zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa. W zeszłym tygodniu stwierdziłem, że Estonia powinna pozostać przy swojej kandydaturze i rozpocząć dyskusję na temat tego, że agresor nie może decydować o tym, kto będzie prowadzić prace OBWE — skomentował Urmas Reinsalu, były minister spraw zagranicznych Estonii.
fot. Obraz autorstwa wirestock na Freepik