Gorąco w Armenii. Kazachstan wyłamał się z OUBZ

Autor: dr Tomasz Teluk
Podziel się tym wpisem:

Trwają walki w Armenii. Ormianie są atakowani przez wojska Azerbejdżanu. Zginęło już conajmniej 100 osób.

Azerowie atakują bazy wojskowe i obiekty cywilne. Wygląda na to, że chcą wykorzystać niemożność Rosji do obrony sojusznika i otwarcia kolejnego frontu. Tym razem osią konfliktu nie jest jednak Górny Karabach jednak korytarz lądowy do regionu Nachiczewan. Przy okazji Azerbejdżan może zająć dwie inne prowincje.

Azerbejdżan zaatakował m.in. miasta Kapan, Jermuk i Gorsi. Nachiczewan to region na południu Armenii, oddzielony Górskim Karabachem. Azerowie chcą eksterytorialnej drogi do tego terytorium zamieszkiwanego przez ich mniejszość. Czują się pewnie, bo mogą liczyć na poparcie Turcji. Nachiczewan to republika autonomiczna. Przy okazji Azerowie mogą chcieć zająć południowe terytorium Armenii – prowincje Wajac Dior i Sjunik. Wówczas wchłonęliby nie tylko Górski Karabach, ale i ziemie należące do sąsiada.

Rosja będzie się starała nie dopuścić do takiego scenariusza. Jednak Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowych – OBUZ nie będzie mogła liczyć już na Kazachstan. Kazachowie, którzy liczą na bliższą współpracę z Europą, podobnie zresztą jak Azerbejdżan, odmówili wysłania swoich wojsk do Armenii. — Na razie taka kwestia się nie pojawiła — powiedział szef MSZ Kazachstanu, Muchtar Tleuberdi. Oznacza to, że Kazachstan wyłamał się z OBUZ.

Odnośnie konfliktu wypowiedział się także Zbigniew Rau, szef polskiej dyplomacji i przewodniczący OBWE. — Eskalacja wrogości militarnej na granicy Armenii i Azerbejdżanu musi zostać natychmiast przerwana. Postęp osiągnięty na ścieżce dyplomatycznej nie może być zmarnowany. Polskie przewodnictwo w OBWE jest gotowe do pomocy obu stronom w osiągnięciu trwałego rozwiązania — powiedział Rau.

fot. Twitter

Skip to content