Gruzińska Służba Bezpieczeństwa Państwowego oskarżyła Ukraińców o pomoc w przygotowywaniu zamachu stanu w Tbilisi. Nowy „Euromajdan” miałby się wydarzyć między październikiem a grudniem tego roku. Rewolucjoniści mają być szkoleni w zachodniej Ukrainie.
Gruzini twierdzą, że w planowanie przewrotu są zaangażowani: były ochroniarz prezydenta Saakaszwilego Michaił Baturin, dowódca walczącego z Rosjami Legionu Gruzińskiego Mamuka Mamuladzwili oraz zastępca szefa ukraińskiego kontrwywiadu wojskowego Gieorgij Lortkipanidze. Ukraińcy zaprzeczają.
Tblilisi obawia się, że krajem wstrząśnie proeuropejski przewrót, na kanwie planowanej akcesji kraju do Unii Europejskiej. Mimo że od 15 lat, gdy Gruzja została napadnięta przez Rosję, nie utrzymuje ona stosunków dyplomatycznych z Moskwą, kraj jest uzależniony gospodarczo od większego sąsiada, który jest drugim co do wielkości partnerem handlowym, tuż po Turcji. Gruzja nie dołączyła do zachodnich sankcji po wybuchu wojny na Ukrainie.
Gruzińskie władze sugerują, że ochotnicy są szkoleni w pobliżu polsko-ukraińskiej granicy. Ma się ich uczyć stawiania barykad, ataku na instytucje rządowe oraz walk ulicznych. „Informacje te nie są prawdziwe. Obecne władze Gruzji po raz kolejny próbują demonizować Ukrainę w celu rozwiązania wewnętrznych problemów politycznych. Państwo ukraińskie nie ingerowało, nie ingeruje i nie zamierza ingerować w wewnętrzne sprawy Gruzji” – zdementował rzecznik ukraińskiego MSZ Oleg Nikołenko.
W kraju jest niestabilnie. W końcu sierpnia Rosja zagroziła aneksją dwóch gruzińskich autonomicznych regionów – Abchazji i Osetii Południowej. W więzieniu przebywa były prezydent Micheil Saakaszwili w nie najlepszym stanie zdrowia. Według opozycji jest on więźniem politycznym. W przyszłym roku jesienią w kraju odbędą się wybory parlamentarne. Mogą one zadecydować o kierunku, w którym podąży Gruzja.
Oskarżanie Zachodu o przygotowywanie zamachu stanu to typowa dezinformacja rosyjska. W marcu tego roku straszył nim minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. W kraju wybuchły protesty, jak rządząca partia Gruzińskie Marzenie, próbowała przepchnąć przepisy o „agentach zagranicznych” i wpisywanie na tę listę organizacji, które otrzymują co najmniej 20 proc. swoich funduszy z zewnątrz.
Kreml nie chce wypuścić Gruzji ze swoich łap. Prorosyjskie partie nie chcą zjednoczenia z UE i członkostwa w NATO. Elitom przeciwstawia się społeczeństwo. Sondaże mówią nawet o 80-proc. poparciu obywateli dla integracji z Zachodem. W Gruzji znalazło schronienie ponad 100 tyś. Rosjan, którzy uciekli z kraju Putina w obawie przed mobilizacją. Sytuacja jest więc bardzo napięta.
fot. X/ROMAN ODINTSOV