Autor: dr Tomasz Teluk

Koniec mrożenia cen na Węgrzech

Podziel się tym wpisem:

Rząd zniósł limity na podstawowe produkty spożywcze. Obowiązywały one od półtora roku. Jednocześnie obowiązkowe mają być promocje w sklepach. Czy ręczne sterowanie mechanizmem cen przyniesie oczekiwane skutki?

Ministerstwo finansów zdecydowało się na ten krok obserwując od początku roku spadającą inflację. Jednak natychmiast po zniesieniu limitów ceny niektórych towarów skoczyły o kilkadziesiąt procent. Obowiązują natomiast obowiązkowe promocje. Niektóre towary mają być przeniesione o conajmniej 15 proc. Dotyczy to 20 kategorii produktów. Nad wszystkim czuwa internetowy system monitorowania cen.

Limity, obowiązujące od lutego zeszłego roku, obejmowały cukier, mąkę, mleko, olej słonecznikowy, pierś z kurczaka i udziec wieprzowy. Po dziewięciu miesiącach dołączono inne produkty – jaja i ziemniaki. Zamrożono również ceny na paliwo, jednak po dziesięciu miesiącach promocję zniesiono. Podmiotom, które nie dostosowały się do przepisów groziły kary finansowe.

Czy ręczne sterowanie cenami w dobie gospodarki rynkowej ma sens? Przykład Węgier pokazuje, że niekoniecznie. Ten kraj boryka się z największą inflacją w Europie, pomimo drastycznej interwencji rządu. W styczniu tego roku była na poziomie aż 25,7 proc. Obecnie wynosi 20,1 proc. więc i tak jest najwyższa w Unii Europejskiej. Teraz znów należy spodziewać się wzrostu cen, zanim rynek nie skoryguje tych ruchów i powróci do normy.

Według mediów, po odmrożeniu cen, olej słonecznikowy podrożał w supermarketach o 20 proc. Mleko o 10 proc. Drożeją też inne produkty spożywcze. Rząd w Polsce zastosował inne rozwiązanie – zerwą stawkę VAT na żywność w ramach tarczy antyinflacyjnej. Będzie ona obowiązywała do końca tego roku. Okazało się to lepszym rozwiązaniem. Inflacja w Polsce jest dwukrotnie niższa niż na Węgrzech.

Węgierska gospodarka się kurczy. Realny PKB w pierwszym kwartale tego roku spadł o 0,2, podczaspodczas gdy polski rośnie o 0,3 proc. Nasz kraj prześcignął też Węgry jeśli chodzi o  dochód na mieszkańca, a przez lata nasi bratankowie, obok Czechów, uchodzili za prymusów transformacji gospodarczej wśród nowych krajów UE.

fot. pixabay/stevepb

Skip to content