Autor: Oleksandr Szewczenko

Krok od kryzysu

Podziel się tym wpisem:

Niespodziewane napięcie dyplomatyczne, do którego doszło pomiędzy Polską a Ukrainą 1 sierpnia jest zdecydowanie największym kryzysem w stosunkach dwustronnych, od wybuchu pełnoskalowej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Ze względu na sytuację geopolityczną do prawdziwego kryzysu raczej nie dojdzie, ale i tak symptom ten wygląda bardzo niebezpiecznie.

Wszystko zaczęło się z wywiadu podsekretarza stanu MSZ Polski Marcina Przydacza na antenie TVP, w którym stwierdził m.in. że „Ukraina naprawdę otrzymała dużo wsparcia od Polski. Myślę, że warto by było, żeby zaczęła doceniać to, jaką rolę przez ostatnie miesiące i lata dla Ukrainy pełniła Polska„. Było to powiedziane w kontekście sytuacji wokół unijnego zakazu eksportu produktów rolnych (w tym zboża) z Ukrainy na rynek UE. Zakaz ten ma się skończyć 15 września, natomiast Polska wraz z Bułgarią, Rumunią, Słowacją i Węgrami, domagają się przedłużenia zakazu w trosce o własnych rolników.

Być może słowa te pozostałyby niezauważone, gdyby następnego dnia nie nastąpiła reakcja ze strony Kijowa – i to zaskakująco ostra. Rzecznik MSZ Ukrainy Oleh Nikolenko oświadczył że ambasador Polski na Ukrainie był „zaproszony” do ukraińskiego MSZ na rozmowę w związku ze słowami Przydacza.

Podczas spotkania podkreślono, że wypowiedzi o rzekomej niewdzięczności Ukraińców za pomoc Polski są nieprawdziwe i niedopuszczalne„, – powiadomił Nikolenko.

Jednocześnie skomentował tę sytuację zastępca szefa Biura Prezydenta Ukrainy Andrij Sybiga, który powiedział: „Kategorycznie odrzucamy podejmowane przez niektórych polskich polityków próby narzucenia polskiemu społeczeństwu bezpodstawnej opinii, że Ukraina nie docenia pomocy ze strony Polski. To gra o własne oportunistyczne interesy, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Polska broń w rękach ukraińskiego wojska skutecznie powstrzymuje rosyjskiego agresora. A wspieranie nas bronią to nie dobroczynność, ale inwestycja we własne bezpieczeństwo Polski. Dziś to Ukraińcy stoją na straży wartości i bezpieczeństwa naszego regionu i robią to także w interesie Polski i całego wolnego świata. (…) Wszyscy znają warunki, w jakich pracuje dziś ukraiński rolnik, narażając życie na zaminowanych polach i pod ostrzałem rakietowym. W tych wyjątkowych okolicznościach naleganie, aby Ukraina w ramach wdzięczności dla Polski zgodziła się na zamknięcie swoich granic dla ukraińskich produktów rolnych, jest równoznaczne z zmuszaniem nas do wyrażenia zgody na eutanazję. Nie ma nic gorszego, niż gdy twój wybawca żąda od ciebie opłaty za ratunek, nawet gdy krwawisz” – powiedział Andrij Sybiga.

Niedługo pojawiła się reakcja polskich polityków na te słowa. Była premier Beata Szydło nazwała wezwanie polskiego ambasadora do MSZ gestem, od którego Kijów powinien się powstrzymać, a oświadczenia MSZ (najprawdopodobniej chodziło o oświadczenie Sybigi) – kuriozalnym.

Zareagował też premier Mateusz Morawiecki, który przypomniał że to Bartosz Cichocki był jedynym ambasadorem który pozostał w Kijowie w dniu rosyjskiej inwazcji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku.

W polityce międzynarodowej, w obliczu toczącej się wojny, biorąc pod uwagę ogrom wsparcia, jakiego Polska udzieliła Ukrainie, takie błędy nie powinny się zdarzać” – stwierdził premier Morawiecki.

Wieczorem 1 sierpnia polskie MSZ oświadczyło, że ambasador Ukrainy został zaproszony do resortu w związku z wypowiedziami przedstawicieli władz ukraińskich.

Późnym wieczorem 1 sierpnia pojawiła się reakcja prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego, który próbował uspokoić emocje i napięcia: „Narody Europy wiedzą, że wolność każdego jest najsilniejsza, gdy jest to wspólna wolność wszystkich. My w Europie wiemy, jak jednoczyć się i bronić naszych wartości ramię w ramię, niezależnie od pór roku i nastrojów, prądów politycznych i osobistych ambicji. Ale teraz widzimy różne sygnały, że w niektórych miejscach polityka stara się być ponad jednością, a emocje ponad podstawowymi interesami narodów. Ukraina walczy o wolność swoją i całej Europy i jesteśmy wdzięczni każdemu narodowi, który pomaga. Bardzo doceniamy historyczne wsparcie Polski, która wraz z nami stała się prawdziwą tarczą Europy – od morza do morza. A w tej tarczy nie może być ani jednej rysy. Nie pozwolimy, aby jakiekolwiek momenty polityczne popsuły relacje między narodami ukraińskimi i polskimi, a emocje powinny zdecydowanie ostygnąć. Wolność i dobrobyt naszych narodów, wartości naszej Europy i zwycięstwo nad wspólnym rosyjskim wrogiem są ponad wszystko” – czytamy w oświadczeniu ukraińskiego prezydenta.

Takich napięć w stosunkach dyplomatycznych Polski i Ukrainy, nie było co najmniej od początku pełnoskalowej wojny rosyjsko-ukraińskiej (a w zasadzie, to nawet od czasów kadencji Petra Poroszenki). Niestety wcześniej czy później musiało do tego dojść. I to nie przez zbliżające się w Polsce wybory, jak to próbują teraz wyjaśniać wiele ukraińskich analityków i dziennikarzy. Przyczyną raczej jest brak wizji strategicznej w polsko-ukraińskich stosunkach. Strona ukraińska stara się reagować na bieżące wydarzenia w stosunkach dwustronnych, nie zawsze przy tym zachowując ciągłość i pewną określoną linię własnej polityki.

Ponadto, nawet w drugim roku pełnoskalowej wojny, mając zaskakująco wysokie wsparcie narodu polskiego oraz kilka milionów Ukraińców mieszkających w Polsce, władze ukraińskie nie potrafiły znaleźć skutecznej formuły pojednania historycznego pomiędzy dwoma narodami. Nie ma też prób poszukiwania kompromisu w sprawie eksportu ukraińskiego zboża, zamiast tego ukraińskie elity polityczne próbują wymusić na zachodnich sąsiadach akceptacje własnych warunków w tej sprawie, nie licząc z interesem ich społeczeństw.

W tych warunkach ostre obustronne wypowiedzi i napięcie dyplomatyczne było wyłącznie kwestią czasu. Do prawdziwego kryzysu w stosunkach dwustronnych raczej nie dojdzie, bo wsparcie Ukrainy w tej wojnie (i jej zwycięstwo nad Rosją), leży w polskim interesie, który stoi ponad bieżącymi problemami w stosunkach dwustronnych. Jednak taka nieskuteczność w rozwiązywaniu tych konfliktów stanie się problemem w czasach powojennych, kiedy trzeba będzie szukać możliwości udziału polskich firm w odbudowie Ukrainy, współistnienia obu państw w ramach NATO czy tworzenia i rozwinięcia inicjatyw regionalnych, takich jak Trójmorze. Stosunki polsko-ukraińskie mają ogromny potencjał, jednak brak myślenia strategicznego może zniwelować całe perspektywy rozwoju polsko-ukraińskiej współpracy.

fot. twitter/@ZelenskyyUa

Skip to content