Czechy i Stany Zjednoczone znalazły się na zatwierdzonej przez Kreml „liście państw nieprzyjaznych”. Zarządzenie jest oficjalnym stanowiskiem rosyjskiego rządu. Sporządzenie listy polecił prezydent Władimir Putin.
Wcześniej spekulowano, że „lista państw nieprzyjaznych” wobec Kremla będzie szersza. Miało się na niej znaleźć m.in. pięć państw Trójmorza: Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa i Polska.
Ta decyzja powoduje ograniczenia w funkcjonowaniu misji dyplomatycznych obydwu krajów. Od teraz czeskie placówki mogą zatrudnić do 19 pracowników z Rosji, a amerykańskie – żadnej. Ambasada Stanów Zjednoczonych już poinformowała, że ten dekret praktycznie uniemożliwia świadczenie regularnych usług konsularnych.
Reakcje w Czechach
– To potwierdzenie, że zareagowaliśmy prawidłowo w sprawie Vrbětic. Reakcja Czech tak dotknęła Rosję, że uznano za konieczne umieszczenie nas na liście krajów nieprzyjaznych razem z USA. Jestem dumny, że mogłem uczestniczyć w przygotowaniu i wdrażaniu naszej oficjalnej odpowiedzi na tamto zdarzenie – powiedział portalowi iDNES.cz czeski minister spraw wewnętrznych Jan Hamáček.
Sprawę skomentowała także między innymi Markéta Pekarová Adamová, liderka czeskiej partii TOP 09. – Rosja zatwierdziła listę nieprzyjaznych krajów. Są na nim tylko Stany Zjednoczone i Czechy. Chciałabym podziękować rządowi rosyjskiemu za ten zaszczyt – napisała na Twitterze Pekarová Adamová.
Seria wzajemnych sankcji
Stany Zjednoczone nałożyły na Rosję nowe sankcje 15 kwietnia, między innymi wydaliły z Waszyngtonu dziesięciu rosyjskich dyplomatów. Moskwa odpowiedziała tym samym i dziesięciu pracowników ze strony amerykańskiej musiało opuścić Rosję.
Dwa dni później 18 Rosjan wydaliła Praga. Miało to związek z oskarżeniami, że rosyjskie agencje wywiadowcze były odpowiedzialne za wybuch w składzie amunicji w 2014 roku. Wówczas Rosja nie pozostała dłużna i wydaliła kolejnych 20 czeskich dyplomatów. MSZ naszych południowych sąsiadów zapowiedziało wtedy następną redukcję, co sprawiło, że w ambasadach w Moskwie i Pradze ma pozostać 32 pracowników.
Źródło: idnes.cz, twitter, rp.pl