Łotwa uszczelnia ochronę granicy z Białorusią
Mimo fałszywych oskarżeń Amnesty International (AI) o niehumanitarne traktowanie migrantów na granicy, Łotwa nie zamierza przestać się opierać hybrydowej operacji Białorusi i uszczelnia granice z tym krajem.
Łotewski rząd w całości odrzucił oskarżenia skrajnie lewicowej organizacji, która podobne insynuacje wysuwała także w stosunku do Polski czy Litwy. AI działa na rzecz migracji, ale także aborcji, próbując nawet ingerować w wewnętrzną politykę państw, tak jak to działo się w przypadku naszego kraju, sugerując brak wolności mediów czy praworządności.
Świadomy tych faktów rząd w Rydze, potępił raport lewicowych aktywistów wspomagający reżim Łukaszenki, a pośrednio także Władimira Putina. Łotysze przypomnieli, że od zeszłego roku służby białoruskie, przy wsparciu Kremla, organizują komercyjny przemyt ludzi, aby destabilizować wschodnią granice Unii Europejskiej.
Tymczasem AI stwierdza, że „łotewskie władze brutalnie wypychają uchodźców i migrantów na granice kraju z Białorusią, dopuszczając się poważnych naruszeń praw człowieka, w tym ukrywanych zatrzymań, a nawet tortur”. Organizacje międzynarodowe wywierały nacisk na Litwę, Łotwę i Polskę, aby dopuściła do ochrony granic organizacje unijne, opowiadające się za polityką otwartych drzwi.
Litwa, Łotwa i Polska nie ugięły się pod presją i wzmocniły ochronę swoich granic, zatrzymując kanał przerzutu migrantów przez Rosję, Białoruś i państwa wschodniej flanki NATO. Wszystkie trzy kraje przyjęły natomiast hojnie 5 mln uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy legalnie dostali się na teren Unii Europejskiej, nie poprzez zieloną granicę, lecz przeznaczone do tego celu przejścia graniczne.
Minister spraw zagranicznych Łotwy Edgars Rinkēvičs oświadczył bez ogródek, że Amnesty International utraciła wszelką wiarygodność, a jej raport dowodzi całkowitej degradacji tej szanowanej kiedyś organizacji.
Jednocześnie Łotwa zawiesiła uproszczone procedury dla ruchu przygranicznego z Białorusią. Przepisy funkcjonowały od 10 lat. Na Białoruś Łotysze jechali odwiedzać rodziny, cmentarze czy robić zakupy, przede wszystkim dużo tańsze paliwo. Białorusini jeździli natomiast głównie na handel, sprzedając towary na okolicznych bazarach. Ruch przygraniczny kwitł więc w Łatgalii na przejściach Meikšāni, Vorzova, Piedruja i Kaplava. Z uproszczonych procedur korzystali przede wszystkim mieszkańcy Dyneburga. Wydawano 7 tyś. pozwoleń rocznie. Po wprowadzeniu ruchu bezwizowego przez Białoruś, z bliskich podróży korzystało nawet 20 tyś. osób miesięcznie.
Teraz granica została uszczelniona. Łotysze obawiają się prowokacji ze strony Białorusinów. Ostatnio Aleksandr Łukaszenka zgodził się na rozmieszczenie dodatkowych wspólnych oddziałów białorusko-rosyjskich na zachodniej granicy. Mińsk od początku wojny bierze udział w agresji przeciwko Ukrainie, udostępniając swoje bazy wojskowe i tranzytowe armii Putina. Dlatego Białorusini posiadający zezwolenia wydawane w trybie uproszczonym muszą opuścić Łotwę, a mały ruch przygraniczny został zawieszony do odwołania.
fot. Twitter/@eFPBGLatvia