
Łotwa zamyka przejście graniczne z Białorusią
Rząd w Rydze podjął decyzję o zamknięciu jednego z dwóch działających przejść drogowych z Białorusią. Chodzi o przejście w Silene, nieopodal Dyneburga.
To już czwarta zamknięta granica z reżimem w Mińsku. Teraz działa tylko jedna – drogowa Paterniki, niedaleko Krasławy oraz przejście kolejowe. Łotwa sygnalizowała już ten krok w zeszłym tygodniu. Szef straży granicznej Guntis Pujāts mówił wówczas, że sytuacja na granicy jest najbardziej napięta od trzech lat, a tygodniowo zieloną granicę próbuje forsować blisko 1000 migrantów.
Silene to przygraniczne miasto w gminie Dyneburg, gdzie mieszka ok. 800 ludzi. Historycznie nazywało się Borów, a potem Borówka, przynależąc do regionu wileńskiego. Była ważnym punktem na trasie Brasław-Dyneburg. Podczas II wojny światowej było tu getto. Podczas jego likwidacji w zbrodni mieli uczestniczyć łotewscy kolaboranci.
Minister spraw wewnętrznych Rihards Kozlovskis przekazał, że krok pozwoli na przesunięcie strażników do pracy na odcinkach słabiej strzeżonych. Łotwa buduje ogrodzenie na granicy z Białorusią, ale idzie to bardzo mozolnie. Nie dość, że inwestycja ma być gotowa dopiero za dwa lata, to już w 57 miejscach tymczasowe ogrodzenie zostało uszkodzone przez migrantów.
Łotewska zielona granica jest najsłabiej strzeżoną wschodnią granicą w UE. Fizyczna bariera, nie najlepszej jakości, nie przypomina ona bowiem wysokiego żelaznego muru z Polski, a bardziej płot z koncertiną, istnieje dopiero na odcinku ok. 80 km. Budowa nowoczesnej infrastruktury granicznej trwa już sześć lat, a urzędnikom idzie jak po grudzie.
Władzom z trudnością idzie poszukiwanie wykonawców. Są też kłopoty z pracownikami. Obecnie za projekt odpowiedzialna jest firma Citrus Solutions. Budowa ma poważne opóźnienia powodowane problemami z własnością gruntów, wylesianiem, czy niedokładnościami topograficznymi, które trzeba korygować. Sroga zima w tym kraju wstrzymuje większość prac budowlanych. Tak więc przed strażą graniczną leży jeszcze mnóstwo wyzwań.
fot. X