„Model izraelski” dla Ukrainy. Jak kraj po wojnie wejdzie do NATO?
Na wejście Ukrainy do NATO w chwili obecnej szans nie ma. Dał to do zrozumienia zarówno sekretarz generalny Jens Stoltenberg, jak i Joe Biden, którzy w swoich wypowiedziach podkreślili, że aby Ukraina mogła stać się członkiem NATO, najpierw, wojna musi się skończyć.
To jednak nie wystarczy. Wojna musi się zakończyć wygraną Ukrainy. To warunek konieczny. Końca wojny jednak nie widać.
Gwarancje bezpieczeństwa
Dla Ukrainy rozważany jest więc wariant izraelski, czyli specjalne gwarancje bezpieczeństwa. Model izraelski polegałby na dozbrojeniu sił ukraińskich oraz stałej i nieprzerwanej pomocy wojskowej państw NATO dla Kijowa.
„Niezależnie od tego, kiedy skończy się agresja Rosji na Ukrainie, kwestie gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa należy zacząć rozważać już teraz. O ile bowiem wojna nie skończy się podpisaniem solidnego traktatu pokojowego, co jest mało prawdopodobne, Władimir Putin lub jakiś inny rosyjski przywódca będzie mógł rozpocząć tę agresję na nowo. Chyba że Ukraina będzie dysponowała wystarczającym mechanizmem odstraszania” – pisze amerykański magazyn „Foreign Affairs”.
Eksperci w artykule ostrzegają także, że trudno jest przewidzieć formę i sposób zakończenia wojny. Nawet jeśli Ukraińcy odzyskają zagarnięte przez Rosję terytoria (np. Krym z 2014 roku), w przyszłości Kreml może chcieć się zemścić i zaatakować ponownie.
Ukrainie obecnie najbardziej zależy na przyjęciu do NATO. Przywódcy kraju ogarniętego wojną mają świadomość, że Putin kilka razy przemyśli swoją decyzję o ataku na NATO, co z resztą mógłby zrobić już dawno. Magazyn zauważa, że reżim ma większe hamulce przed atakiem na kraje dawnego Układu Warszawskiego, które należą do Sojuszu, ale takich hamulców nie ma w przypadku krajów takich jak Ukraina, Gruzja czy Mołdawia.
Przyjęcie Ukraińców do NATO uruchomiłoby jednak Artykuł V Traktatu Północnoatlantyckiego, a to oznacza, że każdy kraj sojuszu musiałby natychmiast „wziąć na siebie ryzyko, którego prezydent USA Joe Biden (…) nie zaakceptuje: (ryzyko) bezpośredniej wojny z Rosją” – wyjaśnia „FP”.
Nieskończenie długa procedura
Wielu studzi jednak emocje. Procedura akcesji do Ukrainy może bowiem wydłużyć się w nieskończoność. Nie ma bowiem gwarancji, że wszystkie kraje Sojuszu będą jednogłośnie „za” przyjęciem kraju do NATO. Kraju, którego gospodarka bez międzynarodowej pomocy i wielu pożyczek będzie już jest zrujnowana. Obecnie problem z przeciągającą się akcesją widać w przypadku Szwecji, kraju, który przecież w stanie wojny nie jest. Tutaj jednak zaważyły kwestie wewnętrznych politycznych rozgrywek krajów, które z decyzją wahają się najdłużej: Turcji i Węgier.
„Jest też kolejny problem – jeżeli przyjęcie Ukrainy do sojuszu byłoby możliwe tylko wtedy, gdy skończy się konflikt, dałoby to Putinowi argument, by przedłużać tę wojnę tak długo, jak to możliwe. Gdyby zaś rozważać akcesję Kijowa do NATO jeszcze w czasie aktywnego konfliktu, oznaczałoby to, że Stany Zjednoczone zaaprobują to bez gwarancji związanych z Artykułem V. Ponadto, zważywszy że Amerykanie są teraz bardzo niechętni wysyłaniu sił USA na Ukrainę, należy przyjąć, że rotacyjna obecność amerykańskiego kontyngentu w tym kraju byłaby bardzo ograniczona „- wyjaśnia magazyn.
Alternatywą dla przyjęcia Kijowa do NATO byłby tzw. model izraelski gwarancji bezpieczeństwa – wyjaśnia magazyn.
Model ten mógłby w sposób skuteczny odstraszyć Rosję – Ukraina miałaby bowiem tak bogate zaplecze wojskowe, że Rosja musiałaby ulec presji. Tutaj kraj dostałby także wsparcie dyplomatyczne Zachodu, do ewentualnych negocjacji.
Pojawia się jednak poważny problem finansowy. W przypadku Izraela USA musiały zagwarantować tak wielką pomoc wojskową, która zdecydowanie przewyższyła możliwości wroga. W tym przypadku, taki sam scenariusz oznaczałby prawdopodobnie wydatki większe niż samo wstąpienie Ukrainy do NATO.
foreign affairs/pap/cnn
fot. twitter/@OlenaHalushka