Mołdawia i Ukraina wejdą do UE. Po reformach i po wojnie.

Autor: dr Tomasz Teluk
Podziel się tym wpisem:

Oba kraje zostały oficjalnie kandydatami do członkostwa w Unii Europejskiej. Stanie się jednak to dopiero, gdy zostaną zreformowane, odbudowane i zapanuje w nich pokój. 

Jest precedensem, że do Wspólnoty przyjmowane są państwa w otwartym konflikcie z wrogiem zewnętrznym. Na Ukrainie od ośmiu lat toczy się wojna, a jego terytorium jest okupowane przez wroga. Podobnie w Mołdawii, której Rosjanie nie chcą opuścić Naddniestrza i zrobili zeń separatystyczną republikę. 

Dzięki m.in. polskiemu lobbingowi Ukraina otrzymała jednak status kandydata, co oznacza duże wsparcie dla narodu ciemiężonego przez Rosję. Kolejna w kolejce jest Gruzja, jednak Gruzini muszą uporać się przedtem z głębokimi reformami zaleconymi przez Komisję Europejską, a na kandydowanie tego kaukaskiego państwa jest jeszcze zbyt wcześnie. 

Reformy mają przed sobą także obecni kandydaci. Szybką ścieżkę akcesyjną można zastosować wyłącznie w tej fazie. Natomiast samo wejście do Unii wymaga spełnienia określonych kryteriów. To nie zależy już od emocji czy sytuacji geopolitycznej, a jest warunkowane wdrożeniem odpowiednich wymagań. Dlatego proces ten może być długotrwały i trwać latami. 

Innymi słowy wojna na Ukrainie musi być zakończona, kraj – odbudowany, wszelkiej niejasności terytorialne – usunięte, a struktury państwowe – głęboko zreformowane. I tutaj pojawia się problem. Ten proces może trwać dekady, o ile w ogóle się powiedzie. Ukraina musiałaby wygrać wojnę, wyprzeć wroga ze swojego terytorium i oligarchię zastąpić demokracją. Łatwiejszą drogę ma tutaj Mołdawia. 

Decyzje Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej otwierają przed obydwoma państwami drzwi do Europy. Jednak nie musi oznaczać to sukcesu. Dobrym przykładem są Bałkany Zachodnie, których status kandydacki jest niezmienny, ale nie zmierza jeszcze do szczęśliwego zakończenia. Reformy polityczne, prawne i gospodarcze nie wszędzie trafiają na podatny grunt, a kandydatom trudno przychodzi porzucenie starych nawyków. 

Jest jednak powód do optymizmu. Jest nim efekt odwrotny do celów, które postawił sobie Kreml. Ukraina miała zostać zniszczona, a na jej gruzach Putin chciał zbudować Noworosję sięgającą dalej na Zachód, obejmującą także Mołdawię. Dziś oba państwa należą do Europejskiej rodziny, a ich siła ciążenia przesunęła się mocno na Zachód, mimo, iż przez dziesięciolecia były one destabilizowane celowo przez Moskwę. 

Na dziś unijno-natowska układanka wygląda więc bardzo ciekawie, co opisał obrazowo portal Politico. Spośród obecnych członków UE do NATO zgłosiły akces Finlandia i Szwecja, co może stać się jeszcze w tym miesiącu. Spoza Unii do NATO chcą jeszcze wejść Bośnia i Hercegowina oraz Gruzja. Z kolei kandydatami do UE są obecnie Ukraina, Mołdawia, Serbia, Bośnia i Hercegowina oraz Północna Macedonia. Teraz wszystko w rękach kandydatów. Sytuacja jest dynamiczna i sprzyja politycznej oraz wojskowej integracji. 

Zdjęcie ilustracyjne: Twitter / @vonderleyen

Skip to content