Mołdawia zaostrza prawo na wzór krajów bałtyckich
Parlament Mołdawii przyjął prawo, które ma uchronić państwo od agenturalnych wpływów rosyjskich.
Podobnie jak państwa bałtyckie, które obawiają się prowokacji ze strony Rosji, sabotażu, działalności „zielonych ludzików” czy wreszcie otwartej agresji, posłowie mołdawscy uchwalili przepisy, które bezwzględnie karzą za nawoływanie do separatyzmu, nawiązywanie i utrzymywanie związków z obcym państwem czy organizacją w celach szpiegowskich, zdradę ojczyzny czy zbieranie wrażliwych danych wywiadowczych.
Za zmianami kodeksu karnego zagłosowało 60 posłów. Politycy argumentowali, że nowe prawo zwiększa bezpieczeństwo państwa i stara się wyeliminować ryzyka zawczasu. Ukróci ono antymołdawską działalność rosyjskich służb wywiadowczych oraz ich akolitów w tym kraju. Przepisy w rezultacie nie są tak surowe jak np. na Łotwie, gdzie każe się obecnie nawet za publiczne wyrażanie prorosyjskich poglądów.
Projekt wywołał oburzenie separatystycznego Naddniestrza, okupowanego przez Rosję. Naddniestrze poprosiło o interwencję rosyjską Dumę Państwową oraz rosyjski MSZ. Spotkało się to z groźbami szefa resortu Siergieja Ławrowa pod adresem Mołdawii. Naddniestrze uważa, że zaszkodzi to procesowi pokojowych negocjacji zmierzających do ustalenia statusu regionu. Władze separatystycznego regionu w Tyraspolu obawiają się sankcji za swoją działalność.
Mołdawia odgrywa ważną rolę w konflikcie na Ukrainie. Stamtąd płynie gaz importowany przez Kijów z kierunków europejskich. Kiszyniów umożliwia zapełnianie ukraińskich magazynów gazu importowanym paliwem trasą transbałkańską. Z kolei sama Mołdawia otrzymuje wsparcie gazowe z wielu krajów europejskich w tym Rumunii. Bukareszt zadeklarował ostatnio, że podzieli się z Kiszyniowem importowanym z Kataru gazem LNG.
fot.@Daniel_Voda