Niemcy pozorują pomoc i sankcje

Autor: dr Tomasz Teluk
Podziel się tym wpisem:

Każdy kto myślał, że rzeczywiście Niemcy przyłączą się do wolnego świata i będą walczyły z Rosją, musiał poczuć się oburzony i rozczarowany. Przyczyny są prozaiczne.

Berlin hucznie ogłosił, że wyśle na Ukrainę 2,7 tyś. pocisków antyrakietowych typu „Strela” z zasobów Bundeswehry. Szybko okazało się, że to zasoby NRD z czasów Układu Warszawskiego. Sęk jednak w tym, że skrzynie już dawno pokryła pieśń, a broń nie nadaje się do użytku. Der Spiegel napisał, że 1/3 pocisków nie działa, a żołnierze muszą chodzić do magazynów w ubraniach ochronnych. Niemniej Niemcy przekazali już partię 500 amerykańskich Stringerów Ukraińców.

Niemcy chcą uchronić swój kraj od skutków sankcji i nie popsuć do końca relacji z Rosją – ważnym partnerem gospodarczym. Zapewne temu miała służyć wczorajsza rozmowa kanclerza Olafa Scholza z Władimirem Putinem. Jeśli tak było w rzeczywistości, oznaczałoby to, że Niemcy niszczą budowaną z mozołem jedność Zachodu i nadal odgrywają rolę konia trojańskiego Rosji w Unii Europejskiej.

Berlin oficjalnie gra w jednej drużynie z resztą świata, ale sprzeciwia się embargu na rosyjski gaz i węgiel, co zagłodziłby Moskwę. Po bankructwie Nord Stream 2, nasz zachodni sąsiad obawia się, że kolejne sankcje mogą być zbyt dotkliwe dla niemieckiej gospodarki. Co ciekawe, taka deklaracja padła ze strony lidera Zielonych, którzy byli uważani powszechnie za frakcję antyrosyjską.

– Dostawy energii z Rosji są nam potrzebne do zapewnienia stabilności cen i bezpieczeństwa energetycznego – oznajmił Robert Habeck, minister gospodarki Niemiec i wiceszef Zielonych. – Nie opowiadam się za wprowadzeniem embarga na import paliw kopalnych przez Rosję. Ja bym nawet wystąpił przeciwko temu – dodał. Jednocześnie Niemcy znów przeprosili się z węglem a politykę klimatyczną włożyli chwilowo między bajki. Oczywiście dla siebie, bo innych z pewnością będą dalej pouczać.

Surowe sankcje dla Rosji okazują się dziurawe i wymagają uszczelnienia. Okazuje się, że dziury dotyczą nawet systemu finansowego. Tam sankcje omijają dwie potężne instytucje: Spierbank i Gaprombank, które właśnie zajmują się rozliczaniem transakcji na rynku surowców. W ten sposób wyłączenie Rosji z systemu SWIFT jest tylko pozorne. W praktyce ograniczenia dotyczą jedynie 40 proc., a nie 70 proc. systemu bankowego, co hucznie zapowiadali światowi przywódcy.

Zachód boi się całkowitego odcięcia od dostaw z Rosji, bo zabraknie nie tylko gazu czy ropy naftowej, ale także pszenicy i innych surowców, które importowane są z tego kierunku. Jednak dla powodzenia ekonomicznej blokady Moskwy jest to kluczowe, bowiem sprzedaż paliw kopalnych stanowi gros dochodów Kremla, które zasilają budżet wojenny tego kraju. UE jest dużo ważniejszym partnerem handlowym dla Moskwy niż Chiny. Europa odpowiada bowiem za 1/3 całego eksportu, a Państwo Środka zaledwie za 15 proc.

Choć Unia Europejska zapowiada kolejne sankcje, trudno temu wierzyć. Zachód nie kwapi się, aby ponosić duże koszty wojny na Wschodzie. Nie może dogadać się także w kwestii zamknięcia nieba nad Ukrainą. Szef NATO oraz prezydent USA stanowczo zapewniają, że Sojusz Północnoatlantycki nie będzie angażował się w konflikt. Powyższe jeszcze bardziej rozjusza Putina, który kontynuuje swoją bestialską kampanię tuż u granic Polski.

Skip to content