Niemieckie media krytykują Angelę Merkel za uległość wobec Rosji

Autor: Tomasz Teluk
Podziel się tym wpisem:

„Polityka Berlina w stosunku do Rosji jest dowodem słabości niemieckiej polityki zagranicznej” – pisze w komentarzu Frank Hofmann korespondent państwowej telewizji Deustche Welle na Ukrainie.

Odchodząca kanclerz nie pozostawi po sobie dobrego wrażenia. Otwarcie drzwi na masowej imigracji do Europy, konszachty z Rosją, pozbawiły przywódczynię Niemiec resztek sympatii. Do chóru krytyków, których wśród państw Trójmorza nie brakuje, dołączają rodacy.

„Niemcy muszą teraz odzyskać zaufanie”

„Sprawa bałtyckiego gazociągu podzieliła Zachód. Niemcy muszą teraz odzyskać zaufanie – i stanąć po stronie Ukrainy” – pisze w komentarzu Frank Hofmann. „To wygląda tak, jakby Putin założył się o to, czy wygra przeciwko niemieckiej i europejskiej polityce klimatycznej” – dodaje.

Dziennikarz państwowej niemieckiej telewizji uważa, że polityka zagraniczna gabinetu Angeli Merkel spowodowała dla Niemiec szkody na skalę światową.

„Szkody wyrządzone polityce zagranicznej można naprawić jedynie za pomocą równie jasnego stanowiska. Budowa niemiecko-rosyjskiego rurociągu przez moskiewską maszynkę do robienia pieniędzy, jaką jest Gazprom, podzieliła Europę i Zachód. Kanclerz Niemiec, z jej wieloletnią argumentacją, że jest to projekt czysto ekonomiczny, odpowiada za szkody w polityce zagranicznej: był on realizowany wbrew woli Parlamentu Europejskiego, wbrew naleganiom najbliższych przyjaciół – Francji, krajów skandynawskich, państw bałtyckich, a przede wszystkim Polski. I wreszcie wbrew woli Kongresu USA” – uważa korespondent DW na Ukrainie.

Dziennikarz zwraca uwagę, że Berlin powinien stanąć po stronie Ukrainy i zagwarantować temu krajowi, że gaz nie będzie używany do wojny hybrydowej. Dotychczasową politykę określa jako „geopolityczną naiwność”.

„W przyszłości Niemcy muszą zrealizować i powrócić do solidnej i godnej zaufania polityki zagranicznej. Koncesja na eksploatację Nord Stream 2 może zostać przyznana tylko w przypadku jednoznacznego kontraktu, który zagwarantuje, że Rosja nie będzie mogła finansowo zagłodzić Ukrainy jako kraju tranzytowego gazu – po 2024 roku, kiedy przestaną obowiązywać dotychczasowe rosyjsko-ukraińskie umowy” – zauważa.

To nie jedyny krytyczny tekst, który ukazał się w niemieckich mediach.

„Na pierwszy rzut oka wygląda to na sukces Berlina. Ale w rzeczywistości Nord Stream 2 szkodzi Niemcom – napisał komentator dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „Nie zmienia to jednak faktu, że Nord Stream 2 jest geopolitycznym instrumentem w repertuarze Kremla, pomaga finansować jego działania w kraju i za granicą – i jeszcze bardziej uzależnia Niemcy. Nigdy nie był to projekt czysto ekonomiczny, jak się często twierdzi. To była i jest bajka. Fakt, że były kanclerz Niemiec odgrywa w tej sprawie znaczącą rolę, stanowi rozdział sam w sobie, i to rozdział niechlubny” – dodał.

Jeszcze ostrzej postawę Angeli Merkel ocenił „Die Welt”, który Nord Stream 2 nazwał „prezentem pożegnalnym Merkel dla Putina”.

„Kanclerstwo Angeli Merkel kończy się prezentem pożegnalnym. Nie dla niej, ale od niej: prezent dla Władimira Putina. Rosyjski prezydent jest beneficjentem kompromisu, jaki Angela Merkel zawarła z prezydentem USA”. (…) „Kanclerz nie przystała nawet na tzw. klauzulę „kill-switch”. Według niej Berlin mógłby wyłączyć gazociąg, gdyby Kreml szantażował kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Putin zasugerował zaledwie kilka miesięcy temu, że właśnie do tego dąży. Ukraina, nad której głową toczyły się negocjacje, została zwiedziona. Zwiedziona została Polska i demokracje bałtyckie, które jeszcze długo będą przypominać Niemcom w Brukseli i w innych miejscach o tym układzie” – czytamy w tekście.

Skip to content