Nowa rosyjska mobilizacja dużo mniejsza od potrzeb
Zbrodniarz wojenny, poszukiwany wyrokiem Międzynarodowego Trybunału Karnego, Władimir Putin podpisał w czwartek rozporządzenie, zezwalające wiosną na rekrutację 147 tys. żołnierzy. Oznacza to wzrost o 12,5 tyś. w porównaniu do zeszłego roku – donosi anglojęzyczny The Moscow Times.
Ministerstwo obrony rusza z branką, która potrwa już od soboty do 15 lipca br. Powoływani do służby będą mężczyźni w wieku 18 do 27 lat. Eksperci mają jednak wątpliwości, czy uda się osiągnąć zakładany pułap, bowiem wielu młodych Rosjan unika służby wojskowej.
Niektóre roczniki to stracone pokolenie. Aż co piąty z 770 tyś. mężczyzn urodzonych w 2004 r. otrzyma wezwanie. Jeśli pobór będzie kontynuowany jesienią liczba z tego rocznika, która pójdzie na wojnę zwiększy się do 38 proc. Większość nigdy nie wróci do domu, a jeśli wróci będzie odczuwała skutki tej niesprawiedliwej agresji do końca życia.
Rosja nie jest w stanie zapełnić luki kadrowej, jednak wciąż traktuje ludzi jak mięso armatnie. Powodem jest katastrofa demograficzna, nie tylko wskutek niskiej dzietności kobiet, ale także w wyniku rozwodów, powszechnej aborcji, zapadania na choroby we wczesnym wieku, wypadków czy pijaństwa.
Źródła rosyjskie podają, że w rosyjskich siłach zbrojnych służy 400 tyś. żołnierzy kontraktowych, natomiast ministerstwo obrony ma ambitne plany, aby całość personelu wojskowego zwiększyć z 1,15 mln do 1,5 mln osób. W 2024 r. podniosą granice wieku poborowych – minimalną z 18 do 21 lat i maksymalną z 27 do 30 roku życia.
Tymczasem amerykański wywiad podaje, że na Ukrainie wyeliminowanych zostało już 220 tyś. rosyjskich żołnierzy, w czego zabitych mogło zostać nawet 60 tyś. Rosjanie ponoszą gigantycznie straty w ludziach. Powodem jest słabe wyszkolenie rekrutów i najemników. Dowódcy często wysyłają swoich podwładnych na rzeź, nie licząc się względami humanitarnymi. W ten sposób dziesiątkują swoje oddziały bez szans na ich odtworzenie.
fot. twitter/@yasminalombaert