Perturbacje na duńskim odcinku Baltic Pipe. Komisja żąda wstrzymania prac
Duńska Komisja Odwoławcza ds. Ochrony Środowiska i Żywności cofnęła pozwolenie na budowę gazociągu Baltic Pipe na lądzie. Powodem są kwestie ekologiczne. Oznacza to czasowe wstrzymanie prac do czasu dostarczenia odpowiednich ekspertyz i dokumentów.
O decyzji poinformowała firma Energinet, realizująca projekt. – Jesteśmy zaskoczeni orzeczeniem kolegium odwoławczego. Kiedy otrzymaliśmy zezwolenie w 2019 r., sprecyzowano, że musimy opracować kilka środków zaradczych, aby zapewnić dobre warunki życia popielicom, myszom brzozowym i nietoperzom, które żyją na niektórych obszarach, przez które przejdzie Baltic Pipe. Od tego czasu pracujemy i wdrażamy te środki, aby chronić zwierzęta. Komisja Odwoławcza uznała, że wszystkie te działania powinny zostać dokładniej opisane przed wydaniem pozwolenia – mówił Marian Kaagh, wiceprezes ds. projektów w Energinet.
Ww. gatunki zwierząt są chronione w myśl załącznika 4. Europejskiej Dyrektywy Środowiskowej. Wcześniej Komisja wydała pozwolenie na prowadzenie prac na lądzie i w części morskiej. Dwa lata temu do urzędu wpłynęły cztery skargi w sprawie projektu.
Reakcja MSZ RP
– Na pozostałych odcinkach prace trwają w sposób niezakłócony. Wiele wskazuje na to, że prace na duńskim odcinku, którego dotyczy dzisiejsza decyzja, zostaną wstrzymane jedynie czasowo, do momentu spełnienia wymogów środowiskowo-prawnych przez duńskiego inwestora – powiedział wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, cytowany przez TVP Info.
– Z tego powodu nie mamy prawnej możliwości odniesienia się do tej decyzji. Podejmujemy odpowiednie działania kanałami dyplomatycznymi. Trzeba pamiętać, że projekt Baltic Pipe ma dla Europy strategiczny charakter, nikt nie powinien tracić tego faktu z oczu – dodał. Z kolei Marcin Przydacz, także wiceszef MSZ w polskim rządzie, stwierdził, że Warszawa liczy na przychylność rządu w Kopenhadze ws. Baltic Pipe. Podkreślił, że realizacja inwestycji leży w interesie Polski, ale i całej Europy Środkowej.
Baltic Pipe a Nord Stream 2
Niewykluczone, że w sprawę mogą być zamieszani Rosjanie. Kremlowi zależy, aby projekt nie doszedł do skutku, gdyż Gazprom chce utrzymać dominującą pozycję w Europie. Brak sankcji i zielone światło w sprawie Nord Stream 2 jest dyplomatycznym zwycięstwem Władimira Putina. Decyzja duńskiego urzędu, na podstawie skarg zewnętrznych, wzmacnia ten sukces.
O decyzji komisji ws. Baltic Pipe triumfująco informował rosyjski Sputnik. Propagandowa tuba Kremla. „Polskie władze promują go jako zamiennik rosyjsko-niemieckiego projektu Nord Stream 2, który biegnie po dnie Bałtyku i ma przepustowość 55 miliardów metrów sześciennych rocznie. NS 2 aktywnie sprzeciwiają się oprócz Polski także Stany Zjednoczone, które promują swój skroplony gaz ziemny do UE, a także Ukraina i kraje bałtyckie” – napisał Sputnik, który natychmiast powiązał obie sprawy.