
Początki idei Trójmorza. Cz. V. Konfrontacje koncepcji geopolitycznych polskiej i rosyjskiej emigracji
Zakończenie drugiej wojny światowej przyniosło dalszy rozwój myśli federalistycznej, nie tylko wśród przedstawicieli emigracji polskiej, ale także m.in. emigracji czeskiej, słowackiej, węgierskiej, chorwackiej, rumuńskiej czy serbskiej. Współpraca między narodami zza „żelaznej kurtyny” odbywała się m.in. w ramach klubów federalnych, będących narzędziem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rządu RP na uchodźstwie, służącym propagowaniu idei współpracy narodów międzymorza. Jednym z ważniejszych był Środkowo-Europejski Klub Federalny w Rzymie, który w latach 1945–1950 wydawał „Biuletyn Informacyjny Intermarium”. Szerokie struktury posiadał kierowany przez Jerzego Jankowskiego Związek Polskich Federalistów, z kolei Polskich Ruch Wolnościowy „Niepodległość i Demokracja” – również opowiadający się za rozwiązaniem federacyjnym – grupował wielu wybitnych polskich intelektualistów, naukowców, polityków, czy byłych wojskowych. Idee federalistyczne były obecne także w koncepcjach piłsudczyków, socjalistów, czy ważnego ze względu na ideowe oddziaływanie środowiska „Kultury” redaktora Jerzego Giedroycia.
Warto zauważyć, że idee federacyjne w czasie wojny zaczęli także recypować emigranci rosyjscy. Prekursorem takich rozwiązań na gruncie rosyjskich (pomijając oczywiście pozorny federalizm Władimira Lenina) był mieszkający w dwudziestoleciu międzywojennym w Polsce Dmitrij Fiłosofow, do 1924 r. jeden z najbliższych współpracowników Borisa Sawinkowa. Rosjanin oficjalnie uznając odrębność narodu ukraińskiego, de facto skłaniał się ku federalizacji Rosji, za co spotkał go ostracyzm ze strony zdecydowanej większości emigrantów rosyjskich na świecie. Rozwój rosyjskiej myśli federacyjnej na emigracji był niejako wymuszony w związku z niemożnością pominięcia kwestii narodowościowej w ZSRS. Badanie nad koncepcją federalistyczną prowadził, korzystający na ten cel ze środków amerykańskich Mark Wiszniak, któremu patronował prof. Michaił Karpowicz. Ten drugi już wtedy był znanym harvardzkim historykiem, który promował wizję Rosji jako liberalnego imperium na kształt Wielkiej Brytanii. W przeciwieństwie do swoich przyjaciół, byłego premiera Rządu Tymczasowego Aleksandra Kiereńskiego i ambasadora w USA Borisa Bachmietiewa, rozumiał potrzebę zmiany narracji rosyjskiej w obliczu zmian dokonujących się w świecie. Równie dobrze rozumieli to socjaliści, zarówno eserzy, jak i mienszewicy, którzy podchodzili do tej kwestii nawet bardziej ideowo. Głosząc wolność narodów, uświadomili sobie (chociaż oczywiście nie wszyscy), że trudno jednocześnie przymuszać liczne narody Rosji do podporządkowania się woli Moskwy, zatem już czasie wojny opowiedzieli się za referendami narodowościowymi. Świadomość problemu narodowościowego mieli także działacze zorientowani bardziej na prawo, jak Siergiej Mielgunow, działacze Narodowego Związku Pracujących, czy monarchiści. Traktowali oni jednak federację jako zło konieczne.
W toku prowadzonych w ciągu pierwszych dwudziestu lat od wybuchu II wojny światowej dyskusji polsko-rosyjskich na emigracji obie strony zarysowały kilka przeciwstawnych lub pozornie zazębiających się koncepcji ładu europejskiego. Co ciekawe, obie strony (przy czym bardziej Rosjanie) starały się wzajemnie przekonać do własnych racji i wykorzystać w prowadzeniu dalszej propagandy politycznej wśród narodów zachodnich, a zwłaszcza w elicie politycznej USA, kluczowego dla pokonania ZSRS i jedynego supermocarstwa. Europa Środkowo-Wschodnia jako oddzielny obszar istniała tylko w polskich koncepcjach. Rosjanie, tak jak Niemcy, obszar ten postrzegali jako ziemię niczyją, która powinna podlegać podziałowi stref wpływów.
Profesor Oskar Halecki, który wypromował w nauce koncepcję Europy Środkowo-Wschodniej, jej korzeni historycznych doszukując się w okresie panowania dynastii Jagiellonów[1], zwracał uwagę na antyimperialny charakter tego dziedzictwa oraz wpisywał je historię całej Europy jako jednej cywilizacji[2]. W pracy The Limits and Divisions of European History (wyd. London-New York 1950) sprzeciwił się podziałowi Europy na Zachód i Wschód zdominowany przez Rosję, zwracając uwagę, że paradoksalnie bliżej do Niemców Rosjanom, aniżeli narodom zamieszkującym ziemie pomiędzy tymi państwami, które entuzjastycznie przyjmowały „liberalną myśl łacińskiego i anglosaskiego Zachodu”[3]. Przynależność Ukrainy i Białorusi do Europy Środkowo-Wschodniej uzależniał od tego, czy uda im się w przyszłości oderwać od ZSRS. Poglądy, które głosił obok jego silnej wiary katolickiej zaważyły z pewnością na jego karierze naukowej. Mimo ogromnego dorobku i znajomości języków nie zyskał popularności w świecie anglosaskiej nauki, gdzie dominowali protestanci darzący większą sympatią prawosławnych Rosjan, aniżeli katolickich uchodźców z Europy Środkowo-Wschodniej.
Dlatego też nawet tak przychylny Polsce nestor rosyjskiego ruchu socjalistycznego Wiktor Czernow sprzeciwiał się nadmiernemu poszerzaniu polskich granic na zachód, gdyż nazbyt osłabiałoby to pozycję Niemiec, przyszłego partnera narodowej Rosji (lub innej, która miała w myśl koncepcji emigracyjnych powstać po upadku ZSRS). Nazbyt duża Polska miała również oddalać Rosję od Europy. Mimo pewnych sympatii dla rosyjskich socjalistów, jeden z liderów emigracyjnego PPS Zygmunt Zaremba w korespondencji z Sołomonem Szwarcem odrzucił możliwość włączenia przyszłej Polski do rosyjskiej strefy gospodarczej. Nawet najbardziej liberalni (pod względem stosunku do spuścizny imperialnej i innych narodowości) na rosyjskiej scenie emigracyjnej socjaliści nie mogli wyzwolić się z myślenia kategoriami imperialnymi.
Dyskusja polsko-rosyjska na emigracji była konfrontacją dwóch diametralnie różnych punktów widzenia. Trzeba przyznać, że również niełatwe były rozmowy z Litwinami, czy Ukraińcami. Najłatwiej Polakom i Rosjanom było porozumieć się w kwestii oceny ZSRS; najtrudniej w sprawie losu narodów ujarzmionych. Ten temat budził nawet więcej kontrowersji, niż kwestia polskiej granicy wschodniej, której korekty, czy to na mocy umów między państwami, czy to plebiscytów, przynajmniej w teorii były rozważane przez stronę rosyjską, starającą się skłonić Polaków do odejścia od polityki wspierania narodów ujarzmionych.
Kwestia narodowościowa nie stanowiła natomiast problemu dla monarchistów, którzy negowali istnienie innych narodów, traktując je jako ludy stanowiące część wielkiego narodu rosyjskiego. To oni najintensywniej próbowali nawiązać kontakt z emigracją polską, proponując jej zwrot części utraconych ziem wschodnich, głównie Lwowa, ale także Brześcia, Grodna i Wilna, w zamian za rezygnację strony polskiej z podejmowania kwestii narodowościowej (zwłaszcza ukraińskiej). Próby rosyjskie spełzły na niczym, gdyż żadne z polskich ugrupowań politycznych, nawet jeżeli w ich szeregach znaleźli się sympatycy takiego rozwiązania, nie zdecydowało się na współpracę polityczną z emigracją rosyjską. Większość polskich ugrupowań emigracyjnych negowała ustalenia Jałty w kwestii polskiej granicy wschodniej. Pierwszym, który zaakceptował te ustalenia, jeszcze w czasie II wojny światowej był Stanisław Mikołajczyk. Następnie, w latach pięćdziesiątych gotowość do odstąpienia tych ziem przyszłej Białorusi i Ukrainie zadeklarowała „Kultura”, natomiast na rzecz ZSRS – Jędrzej Giertych.
Sygnały w sprawie możliwości uregulowania granicy polsko-rosyjskiej najbardziej interesowały endeków, którzy poszukiwali sposobu na pragmatyczne uregulowanie stosunków polsko-rosyjskich, uzależniając to jednakże od odpowiedniej koniunktury międzynarodowej. Teoretycznie koncepcje rosyjskie można było pogodzić z wizjami stosunków polsko-rosyjskich opracowanymi przez większość polityków i publicystów narodowych. Na przykład Rosja u Władimira Łazarewskiego jawiła się jako obrończyni Europy przed Azją. Z kolei narodowcy w potencjalnym konflikcie rosyjsko-chińskim upatrywali szansy na ułożenie poprawnych stosunków z narodową Rosją. Była to jednak błędna kalkulacja. Kontakty członków Stronnictwa Narodowego z emigracją rosyjską były jednak incydentalne.
Pomimo twardego opowiadania się za niepodzielnością imperium, rosyjskie stronnictwa polityczne przeszły sporą ewolucję od końca XIX w. do lat 50. XX w. Od negacji prawa Polaków do niepodległości, po jej akceptację i próbę wypracowania nowego modus vivendi w stosunkach z Polską, zgodę na niepodległość państw bałtyckich, a nawet Gruzji, a także uznanie istnienia narodów białoruskiego i ukraińskiego, a w przypadku socjalistów przyznanie im (przynajmniej deklaratywne) prawa do decydowania o swoim losie w ramach plebiscytu. Do tego zmuszały ich jednak okoliczności polityczne.
Spierano się, jak powinny wyglądać granice Polski (etnograficzne, do linii Bugu, z Galicją Wschodnią, czy bez niej), ale nie było wątpliwości, że powinno to być państwo niepodległe. Jedni opierali to na przekonaniu, że Polacy są narodem historycznym, inni, że swoim wkładem w walkę za wolność narodów i demokratyzację imperium zasłużyli na własne państwo; jeszcze inni pragmatycznie widzieli w oddzieleniu Polski od Rosji koniec problemów związanych z antyrosyjską polską propagandą w Europie Zachodniej, która miała utrudniać Rosji współpracę z Europą.
Wizje przyszłego ładu w Europie prezentowane przez polską i rosyjską emigrację były diametralnie różne. Chociaż w myśli rosyjskiej, poza koncepcjami opartymi na różnych wariantach idei Imperium Rosyjskiego, pojawiały się także projekty Rosji jako federacji, a nawet konfederacji. Opowiadali się za nimi głównie socjaliści. Według nich federacja rosyjska powinna współpracować z federacją europejską. Problem stanowiła kwestia narodów Europy Środkowo-Wschodniej, które miały być podzielone pomiędzy obie federacje.
Poza ideą federacyjną było oczywiście szereg innych, mniej zrozumiałych dla odbiorcy zachodniego koncepcji. Nikołaj Bierdiajew i Anton Kartaszew głosili ideę Świętej Rusi; Ilia Bunakow Fondamiński i członkowie Narodowego Związku Pracujących opowiadali się za ideą „rosyjskiego świata”, będącą nawiązaniem do myśli eurazjatyckiej. Niechętnie za możliwością federalizacji Rosji opowiadał się Siergiej Mielgunow. Wśród tych koncepcji należy także przypomnieć poglądy Władimira Łazarewskiego, który opowiadał się za sojuszem Francji, Polski i Rosji oraz monarchistów rosyjskich działających w Niemczech, postulujących współpracę niemiecko-polsko-rosyjską. W sposób zdecydowany współpracy z mniejszościami sprzeciwiał się Aleksandr Kiereński, który pozostawał wierny idei imperium, tak jak zmarły w czasie wojny Paweł Milukow.
Nacjonaliści rosyjscy, chociażby spod znaku Narodowego Związku Pracujących, organizacji blisko współpracującej od lat 40. z CIA, uważali, że kwestia narodowościowa powinna zostać rozwiązana poprzez udzielenie narodom „rosyjskim” autonomii w ramach przyszłej federacji rosyjskiej. Przeciwstawiali się zatem plebiscytom, które mogły zakończyć oddzieleniem się części republik.
W każdym wariancie (najmniej w przypadku socjalistów) koncepcje te kolidowały z propozycjami polskimi, które zakładały, po pierwsze odbudowę Polski z granicą wschodnią ustaloną w Rydze lub granicą wschodnią skorygowaną na korzyść przyszłej niepodległej Ukrainy i ewentualnie Białorusi i Litwy lub z granicą jałtańską, lecz z sąsiedztwem niepodległej Litwy, Białorusi i Ukrainy, sfederowanymi z Polską lub nie. Poza narodowcami (aczkolwiek i w tym przypadku można doszukać się wyjątków) polscy emigranci byli zwolennikami idei federacyjnej. Polska miała być nie tylko niepodległa, ale miała także stanowić część federacji środkowo-wschodnio-europejskiej, stanowiącej fragment konfederacji europejskiej lub bezpośrednio być częścią zjednoczonej Europy.
Pozostaje zadać sobie pytanie, czy w omawianym okresie znaleźli się jacyś kontynuatorzy polityki zapoczątkowanej przez Sawinkowa i Piłsudskiego. Wśród Rosjan najbliżsi idei „trzeciej Rosji” okazali się socjaliści, ale nie nawiązywali oni do prób współpracy polsko-rosyjskiej z 1920 r. Rosyjscy socjaliści woleli odwoływać się do dziewiętnastowiecznych tradycji walki o „wolność naszą i waszą”. Przy tym większość z nich dążyła do utrzymania jedności ziem wieloetnicznego Imperium Rosyjskiego, oferując narodom ujarzmionym możliwość wypowiedzenia się na temat stopnia, w jakim chciałyby być one związane z Moskwą. Przy tym niezależną Ukrainę i Białoruś przywitaliby oni z dużą niechęcią. Stosunek do tej kwestii ulegał powolnej ewolucji, co widać chociażby na przykładzie poglądów Borisa Nikołajewskiego i Michaiła Karpowicza, którzy w swoim stosunku do innych narodów byli dużo bardziej otwarci, aniżeli Sawinkow. Pozostaje pytanie, czy w warunkach upadku sowieckiej władzy, nie skorygowaliby swoich poglądów. Paradoksalnie ta najbliższa polskiemu punktowi widzenia koncepcja również stwarzała zagrożenie dla Polski w postaci przeciągnięcia na stronę rosyjską narodów ujarzmionych. Była to odpowiedź na polski prometeizm. W Federacji Rosyjskiej daleko większą popularność znalazły jednak idee eurazjatyckie i nacjonalistyczne, zakorzenione w myśli słowianofilów. Emigracyjne środowiska demokratyczne nie wywarły wpływu na rozwój współczesnej myśli państwowej w Rosji, co powinno stanowić pewne ostrzeżenie dla tych, którzy sądzą, że przyjmując Rosjan uciekających przed mobilizacją w łatwy sposób wykorzysta się ich do zainicjowania procesów demokratyzacyjnych w Rosji.
Dominująca w polskiej polityce postawa antyimperialna oraz coraz szersze po wojnie poparcie dla niepodległości Ukrainy i Białorusi miały wpływ na myślenie rosyjskich demokratów. Gdyby Polacy opowiadali się za podziałem terenów dawnej Rzeczpospolitej między Polskę a Rosję osłabiłoby to i tak wątłe tendencje federalistyczne w rosyjskiej myśli politycznej. Propagowanie przez Polaków idei wolności narodów, w stosunku do narodów Związku Sowieckiego nazywanej ideą prometejską osłabiało jednowymiarowość amerykańskiego (i nie tylko) spojrzenia na problem rosyjski, głównie za pośrednictwem narracji emigracji rosyjskiej. Najgroźniejszą bronią Polaków w starciu z rosyjskim imperializmem była i jest idea „niepodzielnej wolności” narodów (tym terminem – w kontrze do forsowanej przez Siergieja Ławrowa rosyjskiej zasady „niepodzielności bezpieczeństwa” – posłużył się właśnie minister Zbigniew Rau, jako szef OBWE na konferencji prasowej w Moskwie), która wyprowadzała Rosjan z imperialnej strefy komfortu i zmuszała do podjęcia kwestii narodowościowej.
***
Łukasz Dryblak – absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, stopień doktora uzyskał w Instytucie Historii PAN. Obecnie współpracuje z Zakładem Historii XX wieku tegoż Instytutu, realizując projekt badawczy poświęcony relacjom polsko-rosyjskim na emigracji. Specjalizuje się w historii najnowszej, ze szczególnym uwzględnieniem okresu II Rzeczpospolitej, dziejów emigracji rosyjskiej, polskiej myśli politycznej i sowietologicznej. Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych z zakresu historii i bezpieczeństwa oraz książki Pozyskać przeciwnika. Stosunki polityczne między państwem polskim a mniejszością i emigracją rosyjską w latach 1926–1935 (Warszawa 2021).
[1] O. Halecki, Federal traditions in Central Eastern Europe, „New Europe”, 1.12.1940, s. 11.
[2] Idem, Imperialism in Slavic and East European History, „The American Slavic and East European Review”, t. 11, 1952, nr 1, s. 1n.
[3] Idem, Historia Europy – jej granice i podziały, tłum. J.M. Kłoczowski, Lublin 1994, s. 164.