Początki idei Trójmorza. Cz. VI. Niemcy i USA wobec Europy Środkowo-Wschodniej

Autor: dr Łukasz Dryblak
Podziel się tym wpisem:

„Kanclerz Niemiec przez pół godziny przekonywał Reagana, że powinien złagodzić swą antykomunistyczną retorykę […] Raegan […] zamiast wdać się w dyskusję, zapytał z uśmiechem, czy kanclerz słyszał jego ulubiony dowcip o Breżniewie”

Wywód dotyczący stosunku państw starej Unii oraz USA do Europy Środkowo-Wschodniej oparłem się na koncepcjach i spostrzeżeniach wybranych czołowych naukowców i urzędników, przede wszystkim niemieckich i amerykańskich, którzy mieli wpływ na kształtowanie strategii względem omawianego obszaru. Próbując omówić tak rozległy temat w krótkim, syntetycznym tekście postaram się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Europa Środkowa została zdominowana przez Niemców? Dlaczego Francja porzuciła współpracę ze wschodnimi sąsiadami Niemiec, niegdyś służącą jako dźwignia w stosunkach z Berlinem oraz dlaczego USA scedowały politykę w regionie Europy Środkowo-Wschodniej na RFN?

Na wstępie chciałem wyjaśnić, dlaczego w sposób marginalny nawiązuję jedynie do polityki francuskiej i brytyjskiej. Francja, podobnie jak Niemcy, w zwiększeniu niezależności Europy Środkowo-Wschodniej widziała niebezpieczeństwo budowy amerykańskiego przyczółka, który z kolei hamowałby francusko-niemiecki tandem, którego celem było przekształcenie Unii Europejskiej w superpaństwo. Francja w regionie Trójmorza ograniczyła się do aktywności gospodarczej, co szczególnie widoczne jest na przykładzie Rumunii, tradycyjnie pozostającej we francuskiej orbicie wpływów. Z kolei Wielka Brytania, uwikłana w projekt Unii Europejskiej, dość późno zorientowała się, że to Niemcy chcą ją zdominować, wciągając ją w projekt federalistyczny, co skończyło się brexitem i powrotem do tradycyjnej polityki równowagi, wyrażającej się w m.in. w zintensyfikowaniu współpracy z Polską. Głównym zainteresowanym Europą Środkowo-Wschodnią były zatem teraz Niemcy oraz, o czym już pisałem we wcześniejszych częściach, Rosja. Taki stan rzeczy po rozpadzie bloku sowieckiego mógł doprowadzić tylko do rekonfiguracji stref wpływów, bez możliwości budowy suwerenności całego regionu.

Inicjatywa Trójmorza obejmuje obecnie Estonię, Łotwę, Litwę, Polskę, Czechy Słowację, Austrię, Węgry, Słowenię, Chorwację, Rumunię i Bułgarię, a zatem państwa będące członkami Unii Europejskiej. Polacy jednak, myśląc o współpracy państw Europy Środkowo-Wschodniej, najczęściej uwzględniali cały teren dawnej Jugosławii, czasem nawet Grecję, zaś na wschodzie tereny obecnej Mołdawii, Ukrainy i Białorusi. Za wskazaną uważano również współpracę ze Skandynawią, zwłaszcza Szwecją i Finlandią oraz państwami kaukaskimi, jak Gruzja i Turcja. Celem współpracy narodów środkowoeuropejskich miała być ochrona ich suwerenności przed ekspansjonistyczną Moskwą i Niemcami.

Zgoła inne było myślenie niemieckie, cechujące się postrzeganiem świata z perspektywy geopolityki, co z kolei przejęli od Niemców Rosjanie. W optyce Berlina Europa Środowo-Wschodnia – termin naukowo uzasadniony przez prof. Oskara Haleckiego – nie istniała jako oddzielny byt. Niemieccy geopolitycy w XIX w. forsowali termin Mitteleuropa, czyli Europa Środkowa, która miała być obszarem pangermańskiej ekspansji. Granice Mitteleuropy zmieniały się wraz z możliwościami ekspansji państwa niemieckiego. U progu XX wieku Joseph Partsch definiował ją jako obszar Rzeszy i Austro-Węgier, poszerzonego o Szwajcarię, Holandię, Belgię, Bośnię, Serbię, Rumunię i Bułgarię. Jednakże już na trzy lata przed wybuchem I wojny światowej, w koncepcji anonimowego autora, ukrywającego się pod pseudonimem Otto Richarda Tannenberga, obszar ten został powiększony o obecną Litwę, Łotwę i Estonię, Białoruś, Ukrainę z Krymem, a nawet fragment Rosji.

Pochodząca z 1914 r. tzw. mapa Siergieja Sazonowa ministra spraw zagranicznych Imperium Rosyjskiego, przedstawiająca kolorem zielonym planowany zasięg ziem rosyjskich. Zarówno w planach niemieckich jak i rosyjskich głównym łupem miała być Europa Środkowo-Wschodnia

Największy wpływ na niemiecką strategię wywarła jednak koncepcja Friedricha Naumanna z 1915 r., która zakładała, że rdzeniem Mitteleuropy będzie Rzesza i Austro-Węgry, powiązana w ramach bloku gospodarczego z Norwegią, Danią, Szwecją, Belgią, Holandią, Francją, Szwajcarią, Włochami, Królestwem Polskim, Rumunią, Serbią, Grecją, Bułgarią i Turcją . Ten projekt najbardziej przypomina obecnie realizowaną koncepcję federacji europejskiej. Niemcy zresztą bez skrępowania powołują się na Naumanna, jak – znany w Polsce – historyk Karl Schlöegel, który w eseju opublikowanym w 1986 r. pisał tak: „Piętnować Naumanna jako przedstawiciela niemieckiego imperializmu – to łatwizna, akurat do tej roli liberalny pastor nadawał się bodaj najgorzej” . Naumann przedstawiany jest jako ten dobry geopolityk, w przeciwieństwa do Karla Haushofera, którego koncepcjom przypisuje się wpływ na ekspansjonistyczną politykę nazistów. W rzeczywistości myślenie geopolityczne i dążenie do utworzenia kontynentalnego superpaństwa europejskiego było w myśleniu niemieckim obecne dziesiątki lat przed dojściem nazistów do władzy. Kluczowe dla niemieckiej koncepcji, stawiającej Berlin w sercu Europy było przyłączenie do Unii Europejskiej państw byłego bloku wschodniego – „Kraje wschodniej Europy Środkowej, przede wszystkim Polska, Republika Czeska, Węgry, Słowacja, Słowenia, republiki bałtyckie, stoją dziś u progu Unii Europejskiej. Środek Europy w nieodległym czasie przesunie się na wschód” . II wojna światowa i podział Niemiec uczyniły zeń państwo peryferyjne Europy Zachodniej. Jednak według Schlöegela to nie totalitaryzmy zagrażały jedności Europy, lecz nacjonalizmy. Teza ta stanowi główną oś narracji Berlina, który pod płaszczykiem liberalizmu i współpracy europejskiej, kosztem innych stolic realizuje własne, egoistyczne interesy narodowe.

Koncepcja niemiecka okazała się dla państw Trójmorza nie tylko groźna ze względów gospodarczych, gdyż doprowadziła do ekonomicznej kolonizacji tego obszaru, lecz przede wszystkim podważyła bezpieczeństwo całego regionu, pozostawiając w politycznej strefie wpływów Rosji Białoruś i Ukrainę, ponad głowami których Berlin nawiązał bliskie stosunki bilateralne z Moskwą, wysyłając jej technologie potrzebne do modernizacji armii, otrzymując w zamian tanie surowce, które stanowiły klucz do energetycznego, a w efekcie i politycznego pozbawienia suwerenności państw Środkowo-Wschodniej Europy. Ostatnimi jednak czasy represje ze strony Brukseli zdominowanej przez Niemców mogą dotknąć już nie tylko Grecję, Polskę, czy Węgry, ale nawet Włochy, którym ostatnio pogroziła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Kolportowana przez niemiecką propagandę mapa Germany’s Future z 1917 r., na której brązowym kolorem zaznaczono tereny anektowane przez Rzeszę Niemiecka.

USA są mocarstwem, które wciąż się uczy. Rolę tę pełni stosunkowo krótko, bo od końca I wojny światowej. W czasie II wojny światowej Amerykanie zostali zwiedzeni przez bardziej doświadczonych Rosjan. Nie były to jedyne błędy popełnione przez Waszyngton. Po drugiej wojnie światowej USA nagle zostały postawione w roli lidera wolnego świata. Wobec tego, po latach polityki izolacjonizmu, musiały szybko nauczyć się specyfiki wielu zupełnie różnych regionów świata, gdzie musiały angażować się, by przeciwdziałać wpływom sowieckim i stabilizować sytuację. Wiedzę oczywiście pozyskiwano od emigrantów z Europy, najlepszych naukowców i oficerów wywiadów, od Rosji, przez Warszawę po Bonn. Nie był to jednak koniec problemów, gdyż eksperci ci reprezentowali często odmienne poglądy na te samy kwestie, propagując w USA tezy, które uważali za zgodne z interesem ich okupowanych ojczyzn.

Największy problem stanowiła emigracja rosyjska i niemiecka (a więc przedstawiciele narodów odpowiedzialnych za wybuch II wojny światowej), które po wojnie weszły w bliski związek ze służbami amerykańskimi, po raz kolejny wykorzystując Amerykanów do odbudowy własnej pozycji: narodowej Rosji i zjednoczonych Niemiec, których współpracę przedstawiciele obu narodów odnowili już w latach czterdziestych po zakończeniu wojny. Wojna w żaden sposób nie przyczyniła się do zmiany postrzegania przez Niemców, czy Rosjan ich celów strategicznych i nie były one bynajmniej zbieżne z interesem Amerykanów. Niemcy pozornie dokonali samokrytyki w związku z Holocaustem, lecz był to tylko element maskowania ich rzeczywistych zamiarów i oceny wojny. Znamienna dla zrozumienia niemieckiego myślenia, które, jak już pisałem, ma charakter geopolityczny, była opinia konserwatywnego polityka Franza Josefa Sontaga ps. Junius Alter, który tak w 1953 r. wyjaśnił przyczynę wybuchu wojny: „Anglia wystąpiła przeciwko Niemcom. Niemcy bowiem, podobnie jak wcześniej Hiszpania i Francja, mogłyby tworzyć centrum europejskiego zjednoczenia. […] Gdyby więc Niemcy zrezygnowały z umocnienia swojej pozycji w środkowej Europie i gdyby odstąpiły od swoich roszczeń wobec Polski i Czechosłowacji i tym samym podporządkowały się Anglii, to i wtedy doszłoby do wojny i nędzy na ich obszarze – albo ze wschodu albo z zachodu”. Z kolei profesor Adolf Grabowsky krytykował nazistów i ich czołowego geopolityka Karla Haushofera zarzucając im zbyt mało wyczucia geopolitycznego. Według niego mogli oni dojść do ugody z Polakami, gdyby nie akcentowali tak bardzo krzywdy, jakiej doznały Niemcy w wyniku przydzielenia do Polski Pomorza Gdańskiego – „w ten sposób pokonałyby polski nacjonalizm i szowinizm”. Niemieckie dążenie ku Wschodowi nigdy nie osłabło, dobrze niemieckie apetyty zarysował w 1986 r. Peter Glotz – „Musimy odzyskać Europę Środkową; najpierw jako pojęcie, a następnie jako rzeczywistość. […] dlaczegóż nie mielibyśmy spróbować stworzyć sektora zredukowanego uzbrojenia między Renem i Bugiem, Renem i Morzem Czarnym? […] Niebezpieczne jest podważanie ustaleń Jałty, ale może udałoby się zastąpić stare zasady nowymi? Nałożyć nowe struktury na stare, zachowując konsens między Wschodem a Zachodem?”. Czy nie była to złożona w sposób zawoalowany skierowana wobec ZSRS oferta utworzenia między Moskwą a Berlinem kondominium gospodarczego? Kropkę nad i jeśli chodzi o niemieckie aspiracje postawił w 1992 r. prezydent RFN Richard von Weizsäcker mówiąc: „Republika Federalna Niemiec wprawdzie nieodwołalnie jest zakotwiczona na Zachodzie, lecz interesy geopolityczne narzucają jej miejsce między supermocarstwami”.

Niemcy postrzegają panowanie na Europą Środkowo-Wschodnią jako swoją misję. Dlaczego jednak ich działanie nie wyczerpuje znamion zarzucanego innym narodom szowinizmu i nacjonalizmu? Teoretyczne podstawy niemieckiej geopolityki stworzył Georg Wilhelm Friedrich Hegel, pupil dworu pruskiego oraz teoretyk niemieckiego ekspansjonizmu. Według niego „duch dziejów”, którego – w jego Wykładach o filozofii dziejów – niosą kolejne kultury na przestrzeni tysiącleci, od średniowiecza przynależał Germanom, zatem mamy tu do czynienia w pewnym sensie z narodem wybranym. W prosty sposób takie myślenie doprowadziło do powstania koncepcji „rasy panów”, którą w życie wprowadziła nazistowska III Rzesza Niemiecka. RFN chętnie nawiązywał i nawiązuje do dziedzictwa pruskiego , co widać chociażby w pomnikach, czy w idei odbudowanego w Berlinie zamku Hohenzollernów.

***

Łukasz Dryblak – absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, stopień doktora uzyskał w Instytucie Historii PAN. Obecnie współpracuje z Zakładem Historii XX wieku tegoż Instytutu, realizując projekt badawczy poświęcony relacjom polsko-rosyjskim na emigracji. Specjalizuje się w historii najnowszej, ze szczególnym uwzględnieniem okresu II Rzeczpospolitej, dziejów emigracji rosyjskiej, polskiej myśli politycznej i sowietologicznej. Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych z zakresu historii i bezpieczeństwa oraz książki Pozyskać przeciwnika. Stosunki polityczne między państwem polskim a mniejszością i emigracją rosyjską w latach 1926–1935 (Warszawa 2021).

Skip to content