
Podstawy, rezultaty i wyzwania węgierskiej polityki prorodzinnej
Jednym z najbardziej kompetentnych ekspertów ds. polityki prorodzinnej na Węgrzech jest Balázs Molnár, który pracuje jako wiceprezes ds. strategii i koordynacji w Instytucie Demografii i Rodziny im. Márii Kopp (KINCS). Jest to organizacja założona przez rząd węgierski w 2018 roku w ramach ogłoszonego wówczas Roku Rodziny. Ma ona za zadanie kultywowanie dziedzictwa prof. Márii Kopp, żyjącej w latach 1942-2012 lekarz-psycholog, która była kierownikiem Instytutu Nauk Behawioralnych Uniwersytetu Semmelweisa oraz Węgierskiej Akademii Nauk (MTA). Uczyniła ona rodzinę centrum swych badań naukowych, obejmujących różne obszary wiedzy: medycynę, psychologię, ekonomię, demografię i nauki społeczne. Na podstawie swych badań doszła ona do wniosku, że dobrze funkcjonująca, zdrowa rodzina jest fundamentem dobrostanu, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i wspólnotowym oraz państwowym. Zadaniem instytutu nazwanego jej imieniem jest promowanie i wspieranie rodzin w taki sposób, by chciały mieć więcej dzieci, znajdowanie odpowiednich i skutecznych odpowiedzi na wyzwania demograficzne oraz działania na rzecz dobrobytu rodzin, by mogły lepiej prosperować.
Polityka prorodzinna – sprawa bezpieczeństwa narodowego o znaczeniu strategicznym
Powołanie instytutu jest jednym z rezultatów węgierskiej polityki prorodzinnej i demograficznej węgierskiego rządu, który pod kierownictwem Viktora Orbana uznał ją za kwestię bezpieczeństwa narodowego o strategicznym znaczeniu, a także za wspólną misję całego społeczeństwa, która na dłuższą metę określi przyszłość kraju. Dla władz w Budapeszcie stało się jasne, że bez stworzenia podstaw myślenia politycznego skoncentrowanego na rodzinie, a także bez właściwego zrozumienia możliwych dróg do osiągnięcia przełomu demograficznego, nie do pomyślenia jest powstrzymanie starzenia się węgierskiego społeczeństwa oraz spadku liczby jego ludności. Ponieważ dzieci są kluczem do przyszłości, zadaniem rządu oraz misją władz Instytutu, jak podkreśla Balázs Molnár, jest zachęcanie rodzin do posiadania większej liczby potomstwa oraz wspieranie małżonków, by mogli wychować tyle dzieci, ile chcą.
Ekspert przypomina, że w roku 1981 roku zaczął się na Węgrzech spadek demograficzny. Doszło do sytuacji, w której po trzydziestu latach utrzymywania się takiego trendu liczba ludności spadła poniżej 10 milionów mieszkańców. To stało się dzwonkiem alarmowym dla rządzących, by zacząć działać bardziej zdecydowanie. Co prawda w żadnym kraju Unii Europejskiej nie ma wystarczająco dużej liczby narodzin, by osiągnąć stopę zastępowalności pokoleń, tym niemniej na Węgrzech ten kryzys był głębszy niż w innych państwach.
Obóz władzy Viktora Orbana, który wygrał wybory w roku 2010, postanowił zacząć zmiany w tym obszarze od proklamowania nowej konstytucji, w której zapisano fundamenty węgierskiej polityki prorodzinnej. Ustawa zasadnicza podkreśla, że państwo wspiera rodziny oraz małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny. Stwierdza też, że nie ma dobrze funkcjonującej społeczności bez dobrze funkcjonujących rodzin. Logiczną konsekwencją uznania polityki prorodzinnej za strategiczną sprawę bezpieczeństwa narodowego było zwiększenie wydatków w tej sferze. Na przykład NATO wymaga od państw członkowskich wydawania minimum 2 proc. PKB na obronę, ponieważ jest to kwestia bezpieczeństwa narodowego. Analogicznie Węgrzy uznali, że demografia, dzietność oraz istnienie rodzin wielodzietnych, bez których nie ma zastępowalności pokoleń, to sprawy kluczowe dla przyszłości państwa. Bez zdrowych, dobrze funkcjonujących rodzin, które będą chciały mieć dzieci, niemożliwe jest dalsze trwanie narodu. Dlatego koalicja rządowa Fidesz-KDNP zdecydowała się podnieść wydatki na ten cel. O ile w 2010 roku na politykę prorodzinną przeznaczono 2,3 proc. PKB, o tyle w 2020 roku już 4,7 proc.
Podstawa polityki prorodzinnej – system podatkowy plus świadczenia
Kiedy Fidesz obejmował władzę, na Węgrzech istniało wiele rodzajów zasiłków rodzinnych, ale tylko 6 tysięcy rodzin korzystało z ulg podatkowych. Rząd Viktora Orbana postanowił zmienić logikę działania i oprzeć politykę prorodzinną na korzystnym systemie podatkowym, którego uzupełnieniami są inne świadczenia. Pozwoliło to na wzrost dochodów powiązanych z zatrudnieniem. Nie może bowiem pobierać zasiłków rodzina, w której przynajmniej jeden z małżonków nie pracuje. To rozwiązanie pozwoliło dodatkowo zmniejszyć bezrobocie (zatrudnienie na Węgrzech wynosi 55 proc., co plasuje ten kraj w czołówce państw europejskich), a także przeciwdziałać krzywdzącemu wizerunkowi społecznemu wiążącemu wielodzietność z ubóstwem materialnym.
Balázs Molnár powołuje się na badania socjologiczne, z których wynika, że większość młodych Węgrów uważa, iż osiągną w przyszłości szczęście, jeśli będą posiadać udane życie rodzinne. Sama kariera, nawet błyskotliwa i oszałamiająca, nie jest w stanie – ich zdaniem – zagwarantować szczęścia osobistego. Inne badania pokazują z kolei, że kobiety w wieku rozrodczym na Węgrzech pragną mieć średnio dwoje lub troje dzieci. Posiadanie liczniejszego potomstwa uzależniają jednak najczęściej od spełnienia pewnych warunków, takich jak np. bezpieczeństwo finansowe czy mieszkaniowe. Dlatego węgierska polityka prorodzinna postanowiła wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom i zaoferowała szereg korzystnych rozwiązań dla małżeństw, a zwłaszcza dla matek. Wśród nich są takie świadczenia, jak np. trzyletni pełnopłatny urlop macierzyński czy rodzicielski, który jest uznaniem tego, iż wychowanie dziecka stanowi wartość samą w sobie. Jeżeli kobieta po narodzinach dziecka chce wrócić na rynek pracy, to ma do wyboru elastyczne rozwiązania, które pozwalają jej na to, by z jednej strony pobierała zasiłek rodzicielski, a z drugiej podjęła znów pracę.
Ponad 90 proc. ankietowanych Węgrów odpowiada, że w wieku 45 lat chciałoby mieszkać we własnym domu, a nie w wynajmowanym mieszkaniu. Jest to jednak trudne w kraju, który został bardzo mocno doświadczony przez historię najnowszą. Majątki rodzinne były przejmowane, grabione i palone. Oszczędności wielu pokoleń padały ofiarą rekwizycji i kradzieży. Nie dokonała się więc akumulacja kapitału w rodzinach, które w większości pozostają dziś niezamożne. Dlatego decyzja o posiadaniu potomstwa często odkładana jest do czasu zapewnienia sobie bezpieczeństwa mieszkaniowego. Z myślą o tym problemie rząd węgierski uruchomił więc pakiet świadczeń umożliwiających jednorazowe bezpłatne dofinansowanie na budowę, zakup i remont domu oraz umożliwił dostęp do tanich kredytów hipotecznych. Kredyt hipoteczny jest pomniejszany o kolejne kwoty wraz z narodzinami każdego kolejnego dziecka.
Jak podkreśla Balázs Molnár, rząd Fideszu miał duży problem z przekonaniem obywateli, że świadczenia prorodzinne będą dla nich dostępne w sposób ciągły, przez kolejne lata, i nie zostaną im odebrane. Ponieważ społeczeństwo węgierskie ma zakodowaną w sobie jeszcze z czasów komunistycznych nieufność wobec władz, które jedno obiecywały, a drugie robiły, nie dawano wiary tym zapewnieniom. Dlatego rządowe komunikaty koncentrowały się na częstym powtarzaniu tych obietnic. Jest to także swego rodzaju zabezpieczenie się przed tym, by następne ekipy rządowe nie odebrały raz przyznanych świadczeń, żeby nie narazić się na niezadowolenie społeczne.
Dzięki zapoczątkowanej w 2010 roku polityce prorodzinnej Węgrom w ciągu ostatniej dekady udało się podnieść współczynnik dzietności do poziomu 1,55 proc. W tym czasie liczba zawieranych związków małżeńskich podwoiła się, osiągając najwyższy wynik w historii. Nastąpiło też odwrócenie tendencji, jeśli chodzi o liczbę narodzin dzieci w związkach małżeńskich i nieformalnych – w tej chwili więcej rodzi się w tych pierwszych niż drugich. Spadła też znacząco liczba rozwodów i aborcji. Jak mówi Balázs Molnár: „Odnotowaliśmy pozytywne zmiany, chociaż daleko nam jeszcze do osiągnięcia celu, dlatego też będziemy dalej wydawać kolejne środki na politykę prorodzinną oraz naciskać na promowanie rozwiązań prorodzinnych.” Celem obecnych władz jest osiągnięcie współczynnika dzietności
w wysokości 2,1 proc., a więc przekroczenie progu zastępowalności pokoleń do roku 2030. Jak podkreśla jednak ekspert: „Pieniądze nie są kluczem do wszystkiego”.
Relacja między narzędziami politycznymi, sferą kultury a mentalnością społeczeństwa
Balázs Molnár zwraca uwagę, że największy wzrost dzietności nastąpił wśród rodzin o bardzo niskich i bardzo wysokich dochodach, natomiast ominął zupełnie tych, którzy znajdują się w średnim przedziale zarobków. Świadczy to o ograniczonym wpływie zachęt finansowych na posiadanie dzieci. Kluczowa jest zatem zmiana ludzkiej mentalności, zaś na świadomość społeczną o wiele większy wpływ niż politycy posiada sfera szeroko pojętej kultury. Dominujące dziś na świecie trendy są jednak antynatalistyczne, czego emblematycznym przykładem może być wypowiedź angielskiej pary książęcej, Harry’ego i Megha, o tym, że chcą mieć maksymalnie dwójkę dzieci, ponieważ posiadanie większej liczby potomstwa jest szkodliwe dla środowiska naturalnego. Politycy, którzy dążą do wzrostu demograficznego w swych krajach mają więc przeciwko sobie zarówno kulturę masową, jak i wiele wpływowych i opiniotwórczych środowisk na świecie.
Co ciekawe, antynatalistyczna propaganda pada na podatniejszy grunt na zachodzie Europy niż w jej środkowej i wschodniej części. Odsetek osób, które uważają życie bez dzieci za najlepsze rozwiązanie, wynosi w Unii Europejskiej 5 proc. najwięcej jest ich w Niemczech i Finlandii – po ok. 8 proc., natomiast najmniej w Polsce i na Węgrzech – po ok. 1 proc. Powyższy problem stawia jednak pytanie o skuteczność zachęt finansowych w prowadzeniu skutecznej polityki prorodzinnej. Jakie możliwości posiada dziś demokratyczne państwo, by zapobiec depopulacji? Czy da się za pomocą instrumentów politycznych wpłynąć na sferę, która zależy głównie od czynników kulturowych?
To pytanie, które zadają sobie dziś nie tylko władze Węgier, lecz także rządy wielu krajów świata. W jaki sposób przekonać dobrze rodziny do posiadania większej liczby dzieci? Jak mówi Balázs Molnár: „Państwo może oczywiście wpływać na pewne kwestie, natomiast w niewielkim stopniu ma wpływ na stabilność związków między ludźmi. Możemy jednakże stworzyć pozytywną atmosferę wokół rodziny, wokół posiadania dzieci, wokół bycia dużą rodziną. Tutaj państwo ma istotną rolę do odegrania. Uważam, że młoda osoba, która rozpoczyna życie u boku męża czy żony, jeżeli widzi wokół siebie wiele szczęśliwych rodzin, widzi rodziny w kinach, teatrach, muzeach, jak wysiadają z dobrych samochodów, jak jedzą w eleganckich restauracjach, jak zatrzymują się w dobrych hotelach, jak mogą sobie pozwolić na przykład na wyjazd na narty, to wtedy taka młoda osoba stworzy sobie lepszy wizerunek rodziny. Jeżeli natomiast będzie ciągle widziała rodziny, które słabo sobie w życiu radzą, to będzie do nich raczej zniechęcona. Dlatego powinniśmy wzmacniać pozytywny wizerunek rodziny w przestrzeni publicznej”.
Temu wszystkiemu służą m.in. liczne kampanie medialne i społeczne mające na celu poprawę wizerunku rodzin, zwłaszcza wielodzietnych. Wiele środków masowego przekazu, sprzyjających polityce prorodzinnej obozu rządzącego, wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom i angażuje się w tego typu akcje. Czas pokaże, czy ten przekaz będzie jednak w stanie przebić się przez obrazy generowane przez wysokobudżetową zachodnią produkcję filmową, w której brakuje pozytywnego wizerunku rodzin wielodzietnych, zaś rozpowszechniony jest model przelotnych i niestałych związków miłosnych, dalekich od małżeńskiej stabilności, sprzyjającej posiadaniu potomstwa.
Projekt dofinansowany w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej „Po pierwsze Rodzina!” na rok 2021

