
Podziemna armia działa
Partyzanci odgrywają ważną rolę w wojnie z Rosją. Działają na Ukrainie i na Białorusi
W okupowanym obwodzie chersońskim struktury podziemne prowadzą kampanię informacyjną skierowaną przeciw planowanym referendom, zmierzającym do przyłączenia regionu do Rosji. Prowadzą także akcje dywersyjne i sabotażowe. Takie działanie na tyłach wroga przyczynia się do paraliżu funkcjonowania okupantów. Wspierają także miejscową ludność.
Za serię wybuchów na Krymie mogą także odpowiadać partyzanci. Zasugerował to doradca prezydenta Mychajło Podolak. Na okupowanym półwyspie doszło do kilku eksplozji m.in. w składach amunicji oraz na lotnisku w Nowofiedorowce. Ukraińscy partyzanci działają na wszystkich okupowanych przez Rosjan terytoriach odgrywając w konflikcie istotną rolę.
Oprócz wspierania działań ukraińskiej armii, niszczenia infrastruktury, partyzanci prowadzą też oddziały śmierci, likwidując prorosyjskich kolaborantów. Żołnierze wroga także nie mogą czuć się bezpiecznie, bowiem poddawani są ciągłej presji. Część z nich ginie w zamachach. Przykładami likwidacji kolaborantów mogą być np. zdrajca Jewhenij Junakow, pełniący zarząd z rosyjskiego nadania w mieście Wełykyj Burłuk czy Serhij Tomka, samozwańczy wiceszef policji w Nowej Dachowce.
Sprawa jest ułatwiona, bowiem okupanci mają niezwykle niskie morale, nie są przekonani o słuszności prowadzenia wojny, ich motywacje są prymitywne – związane zazwyczaj z chęcią poprawy swojego statusu materialnego czy lękiem przed dowódcami. Dlatego nietrudno ich korumpować i mieć na nich wpływ. Przypadki nadużywania alkoholu i niesubordynacji są bardzo częste w szeregach okupanta.
Partyzanci pełnią też zasadnicze funkcje w zakresie rozpoznania i przekazywania informacji. W dobie nowych mediów mają ułatwione działanie. Informacje o ruchach wojsk, podawanie koordynat celów wojskowych, sprzyja punktowej eliminacji wroga, bez strat dla lokalnej społeczności. Partyzanci mają bardzo dobrą znajomość lokalnego terenu, dlatego ich wiedza jest nieoceniona w walce z wrogiem.
Nieformalne oddziały walczące z reżimem Aleksandra Łukaszenki działają też na Białorusi. W końcu lipca sądy białoruskie skazały trzy osoby na dwa lata więzienia za podawanie informacji o przemieszczaniu się wojsk rosyjskich. Białorusini aktywni są nie tylko w mediach społecznościowych. Skompletowane ad hoc oddziały niszczą też infrastrukturę kolejową, opóźniając ruchy wroga.
Do serii eksplozji doszło też w połowie sierpnia na lotnisku wojskowym Ziabrauka. Zniszczono czołg, radary i amunicję. Za eksplozje mogą być odpowiedzialni opozycyjni dywersanci. Sugerował to Jurij Ihnat, rzecznik ukraińskich sił powietrznych. – Wiemy, że są oni niezwykle dobrymi, mądrymi i sprytnymi ludźmi, którzy już doskonale pomagają naszemu państwu i Siłom Zbrojnym Ukrainy – powiedział dla Biełsatu.
W połowie sierpnia białoruskie sądy skazały też pięciu partyzantów, którzy niszczyli infrastrukturę kolejową. Skazano ich na wyroki do 16 lat więzienia. Na procesy czekają kolejni, często zwykli ludzie podejmujący spontaniczne działania, aby zatrzymać pociągi z wojskiem wroga, jadące na wojnę, z którą się nie zgadzają.