
Polski interes narodowy ponad wszystkim
Ostrożność polskiego rządu, dotycząca bezpośredniego angażowania się w konflikt na Ukrainie jest rozsądna. Polska stawia na bezpieczeństwo kolektywne.
Propozycja przekazania partii samolotów bojowych do najbliższej bazy NATO, tak, aby wystartowały z Niemiec, była rozwiązaniem salomonowym. Pozwoliła też jasno stwierdzić z jaką ostrożnością porusza się Sojusz, tak, aby nie być oskarżonym o eskalację konfliktu z Rosją. Na tym etapie zmagań, jest to działanie uzasadnione, bowiem niewiele wystarczy, aby agresja na Ukrainę przerodziła się w III wojnę światową.
Warto przy tym zaznaczyć, że rząd w Kijowie gra tutaj swoją grę. Ukrainie, która broni się sama przy zagranicznym wsparciu, zależy, aby umiędzynarodowić konflikt, a być może wciągnąć weń sąsiadów. W takim kontekście analizowałbym wczorajsze wystąpienie prezydenta Wołodymira Zełenskiego w Zgromadzeniu Narodowym.
Zełenski podkreślił więzy między dwoma narodami i podziękował Polakom za ich pomoc uchodźcom wojennym. W jego wystąpieniu były też elementy psychologiczne, które miały poruszyć ambicję Polaków. Stwierdził, że Polacy potrafią walczyć za wolność i za Europę, ale podkreślił, że obecnie waleczni są tylko Ukraińcy. Zełenski postawił tezę, że oba bratnie narody to blisko 90 mln ludzi, którzy mogą pokonać Rosję (rosyjska populacja to 144 mln obywateli – przyp. autora).
Prezydent Ukrainy dotknął też bardzo bolesnego tematu katastrofy smoleńskiej, sugerując, że Moskwa miała w nim bezpośredni udział. – Pamiętamy, jak były badane okoliczności tej katastrofy. Wiemy, co to oznaczało dla was, i co oznaczało dla was milczenie tych, którzy wszystko dokładnie wiedzieli, ale cały czas oglądali się jeszcze na naszego sąsiada – powiedział Zełenski.
Polska pomaga Ukrainie jak może i stawia na bezpieczeństwo kolektywne. Nie podejmuje żadnych kroków bez konsultacji z Sojuszem i działa razem z innymi państwami regionu, aby w razie konieczności podejmować wspólne działania. Jest to bardzo dobra strategia, aby nie atomizować NATO, lecz cementować spójność. To może procentować w przyszłości.
Warto też zwrócić uwagę na inne elementy, które nie powinny mieć miejsca, a które jednak się zdarzają. W jednym z klipów zachęcających Białorusinów do wstępowania do ochotniczego batalionu międzynarodowego walczącego z Rosjanami na Ukrainie, podano, że rekrutacja odbywa się w Warszawie. Niby szczegół, ale nawet tego typu aktywność powinna być rozgrywana bardziej dyskretnie. Gdyby Białoruś włączyła się już otwarcie do wojny, pod byle pretekstem, mielibyśmy przeciw sobie już dwie armie, choć wojsko białoruskie jest słabe i kompletnie bez motywacji, aby uczestniczyć w tym konflikcie.
Ostrożność dotyczy także treści publikowanych w mediach społecznościowych. Polskie władze wojskowe bezskutecznie apelują o niepublikowanie ruchów wojsk czy samolotów, które mogą ułatwić geolokalizację wrogowi i stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Ostatni apel skierowany jest do pasjonatów lotnictwa.
„Zwracamy się z apelem do pasjonatów lotnictwa zajmujących się spottingiem – jeśli robisz zdjęcia wojskowych statków powietrznych prosimy publikuj je z minimum 24 h opóźnieniem i nie informuj o ich lokalizacji” – apelują służby prasowe Sił Powietrznych i Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Mając na uwadze interes narodowy trzeba się do tych zalecań stosować.