Łotewski system finansowy jest wciąż nieszczelny i umożliwia robienie interesów w Unii Europejskiej poplecznikom Władimira Putina – ostrzega Baltic News Network.
Chodzi o ukraińskiego prorosyjskiego oligarchę Petro Dyminskiego, który wciąż robi interesy w Europie z pomocą firm, które są zarejestrowane na Łotwie. Dyminski był współpracownikiem Wiktora Jakunowycza i jest poszukiwany na Ukrainie. Nie przeszkadza to mu być aktywnym na europejskim rynku finansowym.
Dyminski korzysta z luk w prawie, które wciąż występują na Łotwie, wskutek ignorowania zaleceń instytucji europejskich. Konkretnie chodzi o system monitorowania Alternatywnych Funduszy Depozytowych. Instrumenty tego typu są bardzo ryzykowne, inwestując środki różnych firm na rynkach kapitałowych. Tego typu fundusze doczekały się wielu ulg, szczególnie w zakresie ich transparentności.
Bardzo liberalne przepisy nie nakładały też wiele obowiązków właścicielskich i właśnie z tego korzystają na Łotwie proputinowscy oligarchowie. O łotewskich regulacjach negatywnie wypowiadał się Komitet Ekspertów Rady Europy ds. Oceny Środków Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy i Finansowaniu Terroryzmu. Nie ma w nich powszechnego obowiązku zgłaszania właścicieli i beneficjentów rzeczywistych, tak jak w innych krajach.
W rezultacie nie wiadomo, skąd pochodzą pieniądze zgromadzone w takim funduszu i kto z nich korzysta. Alternatywny fundusz oligarchy posiada m.in. spółkę produkującą pellet drzewny oraz elektrociepłownie na biomasę, zlokalizowane w specjalnej strefie ekonomicznej miasta Rzerzyca (łot. Rezekne). W ten sposób możliwe jest omijanie sankcji i prowadzenie nieskrępowanej działalności gospodarczej w UE. Przypadek Dyminskiego nie jest odosobniony.
fot. twitter/@nexta_tv