Ponad 1/3 Litwinów nie ma problemu z robieniem interesów z Rosjanami – pokazuje najnowszy sondaż Baltijos tyrimai, cytowany przez litewskie media publiczne.
Podczas, gdy politycy krajów bałtyckich bardzo głośno domagają się radykalnych sankcji Zachodu wobec Rosji, okazuje się, że w państwach północno-wschodniego Trójmorza nastroje prorosyjskie są wciąż silne. Aż 35,9 proc. Litwinów nie popiera całkowitego zakazu kontaktów biznesowych z Rosją, wynika z najnowszego sondażu.
Ponad połowa – 54,8 proc. mieszkańców Litwy chce ucięcia wszelkich kontaktów biznesowych z Rosją, natomiast 9,3 proc. nie ma na ten temat własnego zdania. Przeważa zatem chęć uniezależnienia się od Rosji, jednak Litwini nie są w tym jednomyślni. Wielu wciąż posiada związki z Rosją, robiąc interesy z partnerami z tego kraju.
Jak pisze portal LRT.lt na Litwie działa ponad 200 rosyjskich firm, które generują obrót 163 mln euro. Większość z nich to przedsiębiorstwa najmniejszej wielkości. Tylko 25 z nich generuje obroty powyżej miliona euro, a tylko trzy zatrudnia więcej niż 10 osób. Jest to dość dziwna struktura, która może sugerować, że niektóre spółki mogą być wykorzystywane tylko jako słupy, bądź być przykrywką dla działań wywiadowczych.
Natomiast litewskie firmy działające w Rosji muszą także dostosowywać się do zaleceń Moskwy, bowiem nie funkcjonuje tam gospodarka rynkowa w zachodnim znaczeniu, zwracają uwagę eksperci. Swoje towary przed wojną wysyłało na Wschód ponad 600 litewskich firm, które muszą iść na kompromis z Kremlem. Po wybuchu wojny z Ukrainą ta liczba spadła poniżej 300.
Spada też znaczenie tego kierunku dla litewskiej gospodarki. Udział eksportu do Rosji zmniejszył się z 1,7 proc. do 0,8 proc. w obecnym roku. Stare przyzwyczajenia są jednak mocno zakorzenione w mentalności. Dlatego wielu Litwinów, choć wymagają radykalnych sankcji od innych, sami nie mają oporów przed współpracą z reżimem Władimira Putina – wynika z sondażu.
fot. pixabay/EvgeniT
