Putin oskarża o zamach na Moście Krymskim
Ukraina, Bułgaria, Gruzja i Armenia to kraje, które według Rosjan były na trasie zamachowców, którzy wysadzili ciężarówkę na Moście Krymskim.
Kremlowscy śledczy przedstawili swoją wersję wydarzeń eksplozji, która uszkodziła most 8 października. Naturalnie strona rosyjska nie przedstawiła żadnych dowodów, a jedynie postawiła tezy. Aleksandr Bastrykin, przewodniczący Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej twierdzi, że ciężarówka pochodzi z Bułgarii, a inspiracja zamachu miała pochodzić z szeroko rozumianej zagranicy.
W samej Bułgarii oskarżenia wywołały konsternację. Ciężarówka należąca do bułgarskiej firmy transportowej miała zostać przewieziona promem z portu w Burgas do gruzińskiego Batumi. Nie wiadomo, w którym momencie miało znaleźć się w niej kilkaset kilogramów materiałów wybuchowych, które musiałyby zwrócić uwagę celników. Dlatego wszystko wskazuje, że rosyjskie insynuacje są wyssane z palca.
Rosyjska dezinformacja może być skierowana wywołanie kryzysu wewnętrznego w Bułgarii. Od samego początku agresji na Ukrainę Bułgaria przynajmniej oficjalnie stara się zachować neutralną pozycję, po cichu wysyłając Kijowowi uzbrojenie poprzez kraje trzecie. Prezydent Rumen Radew jest otwartym sympatykiem Putina a kraj jest uzależniony od dostaw rosyjskiego gazu. Od przyspieszonych, jesiennych wyborów przewagę w parlamencie mają jednak ugrupowania prozachodnie.
Wykorzystując te podziały Rosja prowadzi w tym kraju zakrojone na szeroką skale akcje dywersyjne. W ostatnich dniach lipca doszło do szeregu eksplozji w magazynach amunicji należących do potentata zbrojeniowego Emiliana Gebrewa. Biznesmen bez wahania o sabotaż oskarżył GRU. Wcześniej, w 2015 r. Gebrew i jego syn, omal nie zostali otruci przez kremlowskich agentów.
Do kolejnych wybuchów doszło z początkiem października w zakładach zbrojeniowych w Arsenał w Kazanłyku. Zginęły trzy osoby, a łącznie z wcześniejszymi eksplozjami w tym samym mieście oraz w magazynach w Łomie liczba ofiar sięgnęła 20 osób. To najpoważniejsza rosyjska dywersja od czasu wykrycia podobnego ataku GRU na fabryki broni w Czechach, które dostarczały amunicję na Ukrainę.
Zachód ma ograniczone zaufanie nie tylko do prezydenta Radewa, ale także do Bojko Borisowa, którego partia Obywatele na rzecz Demokratycznego Rozwoju Bułgarii – GERB, od lat wygrywa wybory. Scenie politycznej w tym kraju daleko jednak od stabilności, a tegoroczne wybory były już czwartymi w ciągu ostatnich dwóch lat. Jest to więc na rękę Kremlowi, który stara się umocnić podziały i antagonizować ze sobą polityków prozachodnich i proukraińskich oraz tych, którzy sympatyzują z Rosją.
fot. twitter/@ChrisO_wiki