Raport: Serbia negatywnie nastawiona wobec Trójmorza, współpraca z Węgrami może zbliżyć Belgrad z Inicjatywą

Podziel się tym wpisem:

„Stosunek Serbii do Inicjatywy Trójmorza jest zdecydowanie negatywny. Uzasadnieniem takiej postawy są względy polityczne i gospodarcze, po części również cywilizacyjno-kulturowe” – piszą w raporcie dla 3 Seas Initiative Insight prof. Radosław Zenderowski i Karolina Skobejko. Wskazują, że integracja Serbii z Unią Europejską oraz współpraca w ramach „Warneńskiej Czwórki” (Bułgaria, Grecja, Rumunia, Serbia) mogłyby ten sceptycyzm osłabić.

Autorzy raportu przypominają, że rządzący od 2012 wraz z socjalistami politycy Serbskiej Partii Postępowej prowadzą politykę zagraniczną polegającą na balansowaniu pomiędzy prounijnym podejściem, współpracą ze Stanami Zjednoczonymi i zacieśnieniem współpracy gospodarczej z Chinami, Rosją i Turcją. „Rząd Serbii nie wypracował oficjalnego stanowiska w kwestii 3SI, projekt ten jest formalnie jedynie obserwowany. W rzeczywistości jednak stosunek władz Serbii do Inicjatywy Trójmorza jest jednoznacznie negatywny” – czytamy.

Energetyka, infrastruktura, polityka, dyplomacja

Wśród wymienionych przyczyn takiej percepcji Inicjatywy Zenderowski i Skobejko wymieniają „kilka czynników o różnym ciężarze gatunkowym”. Warto im się przyjrzeć. Jako jeden z powodów niechęci wobec Trójmorza, jak czytamy w raporcie, należy wymienić fakt, iż do Inicjatywy należą kraje byłej Jugosławii – są to Chorwacja i Słowenia. Rząd w Belgradzie widzi te państwa jako regionalnych rywali i nie ma z nimi najlepszych relacji.

Nie bez znaczenia jest kwestia niezaproszenia przedstawiciela tego kraju na szczyt założycielski Inicjatywy Trójmorza w Dubrowniku. „Jednym z oficjalnych powodów wykluczenia Serbii z tego projektu, było to, że nie jest ona członkiem UE lub NATO. Za ważniejszy, choć nieoficjalny powód uważa się bliskie związki Serbii z Rosją, w tym odmowę nałożenia sankcji na Rosję po zajęciu przez nią Krymu” – zaznaczono.

Na przeszkodzie stoją też kwestie energetyczne. Połączenie siecią gazociągów terminali LNG w polskim Świnoujściu i na chorwackiej wyspie Krk „nie jest zgodne ze strategią bezpieczeństwa energetycznego Serbii”. Belgrad woli „rozwijać projekt TurkStream, który ma zagwarantować dostawy gazu ziemnego z Rosji (via Turcja)”.

Via Carpatia, czyli konkurencja

Z kolei jeden z głównych projektów infrastrukturalnych Trójmorza – korytarz drogowy Via Carpatia – postrzegany jest przez Serbów jako „projekt konkurencyjny względem serbskiego odcinka korytarza północ-południe”, drogi E-75, która łączy Grecję i Turcję ze środkową i północną częścią Starego Kontynentu. Via Carpatia stwarza możliwość, że „niemała część ruchu osobowego i towarowego z Turcji i greckich portów trafi do nowego korytarza, który z pewnością będzie bardziej nowoczesny, a jednocześnie przebiegać będzie wyłącznie przez państwa należące do Unii Europejskiej”.

Belgrad postrzega też Inicjatywę Trójmorza jako projekt „skierowany przeciw Rosji oraz jej interesom w Europie Środkowej i na Bałkanach”. „W Serbii często podkreśla się antyrosyjski charakter inicjatywy 3SI, określając ją mianem narzędzia geopolityki anglosaskiej wymierzonej w Rosję” – piszą prof. Radosław Zenderowski i Karolina Skobejko. Większość państw Inicjatywy to członkowie NATO, „sojuszu wrogo nastawionego do Moskwy”, a Serbii zależy na dobrych stosunkach z Rosją. Dlatego też nie chce zbliżać się do Trójmorza, bo mogłoby to być przyjęte na Kremlu jako „akt nieprzyjazny”.

Dalej – tłumaczą autorzy raportu – Serbia w swoich prounijnych aspiracjach stawia na dialog z państwami „starej Unii”. Tymczasem Inicjatywa Trójmorza przez elity polityczne tego kraju postrzegana jest „jako próba budowania alternatywnej struktury wewnątrz Unii Europejskiej, sceptycznej wobec planów pogłębiania integracji w formie federalizacji forsowanych przez Berlin i Paryż”.

„Po szóste, Inicjatywa Trójmorza wspierana przez Stany Zjednoczone Ameryki jest w znacznej mierze konkurencyjna i alternatywna wobec inicjatywy 17+1 wspieranej przez Chiny” – podkreślono w analizie. Tymczasem Serbowie są dla Pekinu głównym partnerem w regionie. Belgrad czerpie z tej współpracy korzyści ekonomiczne, ale też polityczne. „Państwo Środka podobnie jak Rosja, konsekwentnie odmawia uznania tej państwowości i w przeciwieństwie do USA czy UE nie naciska Belgradu na unormowanie relacji z Prisztiną” – zauważają prof. Radosław Zenderowski i Karolina Skobejko.

Co może sprawić, że Serbia zmieni zdanie?

Autorzy raportu wskazują również na postawę serbskich analityków wobec Inicjatywy, którzy postrzegają Trójmorze jako „narzędzie polityki Stanów Zjednoczonych w globalnych rozgrywkach z Rosją, Chinami i po części z Unią Europejską (przede wszystkim jednak z Berlinem)”. W Serbii mówi się też tym formacie jako „zakamuflowanej próbie odzyskania przez Polskę hegemonii w północnej części Europy Środkowej”, a jako jeden „z celów (a przynajmniej uzyskiwanych efektów)” Inicjatywy wskazuje się izolację kraju, otoczonego państwami związanymi z NATO.

Co mogłoby skłonić Belgrad do zmiany tego podejścia? Między innymi „wymuszające europeizację i westernizację” członkostwo w unijnych, a być może także NATO-wskich strukturach. Mogą też do tego się przyczynić dobre relacje z poszczególnymi członkami Inicjatywy.

„Część państw – członków Inicjatywy uznaje się za potencjalnie przyjazne i skłonne do współpracy z Serbią. W tym przypadku wymienia się zwłaszcza Bułgarię i Węgry z uwagi na udział w tym samym przedsięwzięciu energetycznym (TurkStream). Podkreśla się również, że państwa te w odróżnieniu od np. Polski czy Rumunii, nie prowadzą polityki antyrosyjskiej, przeciwnie – są otwarte na współpracę z Federacją Rosyjską” – czytamy w analizie.

Prof. Radosław Zenderowski i Karolina Skobejko zauważają, że podejście Serbii do Inicjatywy nie przeszkadza jej w budowaniu dobrych relacji z Węgrami. Jak wskazują, Budapeszt – tak jak Belgrad – „gra na kilku fortepianach” w kwestii polityki zewnętrznej. W kontekście relacji z krajami Trójmorza warto też wspomnieć o „Warneńskiej Czwórce”, formacie, który zrzesza Serbię, Węgry, Rumunię i Grecję. „Celem inicjatywy jest usprawnienie koordynacji transgranicznych projektów infrastrukturalnych i energetycznych” i może ona stanowić swoiste „forum konsultacyjne” na linii Serbia-Trójmorze.

„Serbia faktycznie pozostaje w (samo)izolacji”

Podsumowując raport, autorzy podkreślają, że to integracja europejska oraz intensywna współpraca gospodarcza z Chinami i Turcją są przestrzenią współpracy, w której serbski rząd widzi „najpoważniejsze korzyści”.

„W bliskiej perspektywie czasowej trudno sobie wyobrazić, by krytyczne i negatywne stanowisko rządu w Belgradzie wobec Inicjatywy Trójmorza mogło ulec zmianie. Z drugiej strony Serbia faktycznie pozostaje w (samo)izolacji, będąc otoczona państwami należącymi do UE i NATO lub będącymi podatnymi na amerykańskie wpływy (USA jako patron Trójmorza)” – wskazują analitycy. Taka sytuacja sprawia, że Belgrad pozostaje bez siły przyciągania wahających się państw regionu. Jako przykład przytoczono Czarnogórę, niegdyś współtworzącą z Serbią jedno państwo, dziś – samodzielny kraj będący członkiem Paktu Północnoatlantyckiego.

Rywalizacja Pekin-Waszyngton w Europie Wschodniej sprawia, jak czytamy w raporcie, że Chiny „wykażą zapewne dużo determinacji”, by z Serbii (a najlepiej z Serbii i Węgier) uczynić kraj-symbol „szybkiej modernizacji”, podczas gdy USA więcej uwagi poświęcać będą obszarowi Indo-Pacyfiku, a Unia Europejska pogrąży się w swoich wewnętrznych problemach. „W interesie Serbii leży zatem porażka Trójmorza i dalszy rozwój współpracy w formacie 17+1” – komentują prof. Radosław Zenderowski i Karolina Skobejko.

A zatem, jak podsumowują autorzy, „póki co, Trójmorze z perspektywy Belgradu odczytywane jest albo jako szkodzenie Rosji i Chinom przez USA, które używają Trójmorza jako „klina” wbijanego w Europę Środkową, albo jako projekcja hegemonicznych roszczeń Polski”. Jedynie udowodnienie Serbom, jakie korzyści mogą uzyskać ze współpracy z tym formatem można liczyć na zmianę wspomnianego negatywnego podejścia.

Skip to content