[RECENZJA] | Inflanty, których już nie ma
W książce „Zapomniane Kresy. Ostatnie polskie lata” Sławomir Koper przenosi czytelnika do krainy, której już nie ma, ale za którą tęsknota tli się w sercu każdego Polaka.
Nowa książka autora ma ciekawą formę edytorską, w której tekst główny przekładany jest przedrukami starych literackich wydań dzieł kresowych, i historycznych fotografii, pozyskanych głównie z archiwów Biblioteki Narodowej.
Osią książki są Inflanty Polskie, a więc tereny dzisiejszej Estonii, Łotwy i Litwy, gdy jeszcze miały silne związki z ojczyzną. Koper sięga czasów zaborów, a kończy utratą niepodległości tych krajów, gdy zostały wchłonięte przez ZSRR, a Wileńszczyzna została odebrana Polakom. Od zarania, aż do dziś, żyje w Inflantach wierna ojczyźnie mniejszość polska, kultywująca tradycję przodków.
Autor zaczyna książkę znanymi i wielokrotnie opisywanymi już historiami z Uniwersytetu w Dorpacie (dzisiejsze Tartu w Estonii), Politechniki w Rydze, skupiając się na skandalizujących wątkach obyczajowych, powstaniu korporacji studenckich Arkonii i Welecji czy codziennemu życiu studentów o polskich korzeniach. Bardzo ciekawe są beletryzowane biografie znanych Polaków mieszkających na Kresach Północno-Wschodnich: Kazimierza Bujnickiego, Zygmunta Sierakowskiego, Ignacego Mościckiego, Józefa Weyssenhoffa, Bolesława Limanowskiego, Gustawa Manteuffla, Kazimiery Iłłakowiczówny, Olgi Daukszty czy Grzegorza Fitelberga.
Autor pisze pięknym literackim językiem, co sprawia, że książkę czyta się z dużą przyjemnością. Z żalem i nostalgią śledzi się losy inflanckich rodów, które przegrywały swoje majątki w karty, bankrutowały czy zostały wciągane w wir historii. W przedrukowanych fragmentarycznie materiałach źródłowych – autorstwa Gustawa Manteuffla – znalazłem piękne łotewskie przysłowia: „Bóg dał zęby, Bóg da i chleba”, „Igłą wojska nie zwyciężysz”, „Choroba przyjeżdża konno, odchodzi pieszo”, „Małe dzieci gniotą kolana, a dorosłe – serca”.
Pasjonujących się historią wciągnie opis walk 1. Pułku Czołgów Polskich czy przebieg operacji „Zima” pod wodzą Marszałka Piłsudskiego w wojnie 1920 r., ilustrowanej mapami, która dała początek łotewskiej państwowości. Miłośnicy literatury będą mogli przyjrzeć się postaci, nudzącej się w Dyneburgu, poetce Oldze Daukszty, piszącej o rwących nurtach Dźwiny, białych brzozach Łatgalii i tęsknocie za miłością.
Mimo, że książka jest bardziej pisana zza biurka, niż z doświadczenia, a jej bibliografia jest niepełna, warto po nią sięgnąć. Przede wszystkim dla klimatu tamtych lat, który udało się autorowi barwnie odtworzyć. Owa niezwykła mozaika narodowościowa, ukazuje, jak wielowymiarowym krajem była Rzeczpospolita okresu międzywojennego i jak mocno tradycje patriotyczne kultywowali Polacy na Kresach pod zaborami.
Z pewnością znajdą się czytelnicy, którzy stwierdzą, że warto wybrać się do krajów bałtyckich śladami tej publikacji. Litwa, Łotwa i Estonia to także część naszej historii, którą napotyka się na każdym kroku także w czasach współczesnych.