Autor: dr Tomasz Teluk

Rosja prowokuje w Rumunii

Podziel się tym wpisem:

Po ostrzelaniu przez armię zbrodniarzy Putina ukraińskich portów nad Dunajem, części irańskiego drona spadły na terytorium Rumunii.

Kraj ten jest drugim najważniejszym po Polsce państwem wschodniej flanki NATO, który odgrywa kluczową rolę w pomocy dla walczącej Ukrainy. Tydzień temu, gdy Kijów podał informację o bezzałogowcu, który rozbił się tuż za granicą, Bukareszt zaprzeczył. Jednak po kilku dniach ministerstwo obrony narodowej potwierdziło, że szczątki, które odnaleźli wojskowi, mogą być częściami obcego statku powietrznego.

Szef rumuńskiego MON Angel Tilvar ujawnił, że natrafiono na części drona w rejonie Plauru na brzegu Dunaju, po drugiej stronie ukraińskiego portu Izmail, który jest regularnie bombardowany przez Rosjan. Był to prawdopodobnie statek typu kamikadze – Shahed. Oznacza to, że jest to już kolejna prowokacja skierowana w państwo należące do NATO. Wcześniej nękana była Polska.

Natychmiast zostało powiadomione kierownictwo NATO, a Sojusz zapowiedział wzmocnienie ochrony przestrzeni powietrznej regionu. Rumunia z pewnością przesunie część swojej obrony przeciwrakietowej bliżej granicy z Ukrainą. Ministerstwo spraw zagranicznych w Bukareszcie wezwało też na dywanik rosyjskiego chargé d’affaires. Prezydent Klaus Iohannis stwierdził, że Rosja naruszyła przestrzeń powietrzną jego kraju.

Mimo, że incydent nie przyniósł żadnych szkód, jest ewidentne, że Kreml próbuje prowokować NATO, testuje reakcje sojuszników i chce destabilizować tereny przygraniczne z Ukrainą. Wszystko po to, aby zniechęcić Zachód do dalszego wspierania Ukrainy. Warto zaznaczyć, że w dniach, gdy analizowano rosyjską prowokację, w Bukareszcie trwał szczyt Inicjatywy Trójmorza, na którym zapadły bardzo ważne decyzję o członkostwie Grecji i stowarzyszeniu Mołdawii i Ukrainy.

Zdarzenie było zapewne zaplanowane. Dunaj jest szeroki w tym miejscu na 400 metrów, więc łatwo o rzekomą pomyłkę. Porty rzeczne w miejscowościach Izmaił, Kilia i Reni są częstym celem ataków. Drżą więc mieszkańcy po drugiej stronie granicy. Rumuńskie wody są otwarte dla Ukraińskich statków. To wprawia we wściekłość siepaczy Putina. Bukareszt będzie więc musiał wzmocnić swą obronę powietrzną, tak, aby w przyszłości nie doszło do tragedii.

fot. X/@nexta_tv

Skip to content