Rosyjska propaganda przenosi się z Łotwy do Holandii
„TV Deszcz” – rosyjski kanał telewizyjny, który stracił prawo do nadawania na Łotwie wskutek złamania prawa dotyczącego propagowania kremlowskiej narracji konfliktu na Ukrainie, przenosi się do Holandii.
Rosyjski nadawca reklamował się jako „niezależny”, ale szybko wyszły na jaw jego prawdziwe intencje. Według łotewskich władz, wielokrotnie naruszał on surowe prawo dotyczące przekazu sprzyjającego Moskwie, był obłożony karami, a w końcu odebrano mu koncesję do nadawania. Szalę goryczy przelały ubolewania jednego z dziennikarzy o słabe warunki rosyjskich żołnierzy i postulat ich polepszenia. Na jego biurku w redakcji widniały też symbole putinowskiej inwazji.
Narodowa Rada Mediów Elektronicznych (NEPLP) stwierdziła, że nadawanie stacji zagraża bezpieczeństwu narodowemu. Kanał nadawał wyłącznie w języku rosyjskim, uznawał Krym za część Rosji, a wojsko Putina było nazywane ustami dziennikarzy: „naszą armią”. Postępowanie przeciw redakcji wszczęła Państwowa Służba Bezpieczeństwa (VDD). W rezultacie działalność kanału na Łotwie została zablokowana.
Teraz siedziba przenosi się z Rygi do Amsterdamu, bo otrzymała koncesję holenderską. Będzie więc nadawała rosyjską propagandę dla Unii Europejskiej z tego kraju. Dyrektorka stacji Natalia Sindejewa już mieszka w stolicy tego państwa i organizuje redakcję. Nadawanie kanału będzie możliwe już w najbliższym czasie. Zachęcona tym sukcesem zapowiada też odwołanie się od decyzji na Łotwie. Koncesja w Niderlandach została przyznana na 5 lat. Co ciekawe, dokument złożono w tym samym dniu, gdy firma straciła koncesję na Łotwie. Sytuacja pokazuje jak wygląda rzeczywistość medialna w UE. „TV Deszcz” rozpocznie nadawanie zaraz po tym jak Rosjanie otrzymają w Holandii pozwolenia na pracę. Widocznie Holendrom nie przeszkadza proputinowski przekaz stacji. Rosjanie oraz ich sympatycy w UE będą mieli kolejny kanał propagandowy. Kremlowska agentura w Europie działa teraz pod przykrywką „niezależnych dziennikarzy”. Robi swoje w Unii Europejskiej, tak jak czyniła to do tej pory.
fot. Twitter/missylexilou