Rosyjski gaz już płynie do Niemiec
Gazprom wznowił dostawy błękitnego paliwa Gazociągiem Północnym, po tym jak Komisja Europejska zluzowała blokadę tranzytu do Kaliningradu. O decyzji poinformował sam Władimir Putin.
Strona rosyjska poinformowała o pomyślnym zakończeniu konserwacji technicznej, choć powszechnie wiadomo, że był to element szantażu wobec Europy. Chodziło o zwrot turbiny remontowanej w Kanadzie, której zatrzymania domagały się kraje popierające twardy kurs wobec Kremla.
Berlin jednak do takich nie należy i kwestie surowcowe, bez względu na ludzkie koszty na Ukrainie, są dla niego priorytetowe. Dostawy są ograniczone obecnie do 30 mln m3 na dobę, ponad pięciokrotnie mniej od maksymalnej przepustowości. Nord Stream odpowiada za dostawy 30 proc. rosyjskiego gazu do UE. W kolejnych dniach planowane jest zwiększenie przepustowości do 55 mln m3, czyli 40 proc. maksymalnej mocy.
Równolegle Komisja Europejska, za sprawą Niemiec, zażądała od krajów członkowskich zredukowały do marca przyszłego roku zużycie gazu o 15 proc. Na takie rozwiązanie nie zgadzają się m.in. Hiszpania, Portugalia czy Grecja, mające gazu pod dostatkiem.
„Państwa członkowskie ograniczą zapotrzebowanie na gaz o 15 proc. w okresie od 1 sierpnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. Rozporządzenie dałoby również Komisji możliwość, po konsultacji z państwami członkowskimi, ogłoszenia unijnego 'stanu ostrzegawczego’ w sprawie bezpieczeństwa dostaw i nałożenia obowiązkowej redukcji zapotrzebowania na gaz we wszystkich państwach członkowskich. Mechanizm ten może zostać uruchomiony, gdy istnieje znaczne ryzyko poważnego niedoboru gazu lub wyjątkowo duże zapotrzebowanie na gaz” – czytamy w komunikacie. „Tam, gdzie to możliwe, priorytetem powinno być przejście na odnawialne źródła energii lub czystsze, mniej emisyjne i mniej zanieczyszczające opcje. Jednakże przejście na węgiel, ropę naftową lub energię jądrową może być konieczne jako środek tymczasowy, o ile nie doprowadzi do długoterminowego uzależnienia się od węgla” – tłumaczy KE.
Ponadto Niemcy chcieliby, aby państwa członkowskie przymusowo dzieliły się swoimi rezerwami gazu. Tego typu pomysły ze zdumieniem przyjmowane są nawet w prasie niemieckiej. Najpierw Berlin, budując Nord Stream, podważył solidarność wobec krajów Trójmorza, a teraz żąda jej od innych. „Niemcy domagają się solidarności; przede wszystkim od innych (…) Komisja Europejska chce pomóc Niemcom. A przecież niemiecki rząd nie zawsze bierze na poważnie zasadę koleżeństwa” – napisał Der Spiegel.
Solidarność niemiecka nie dotyczy także Ukrainy. Jak dotąd żadna z deklarowanych dostaw broni dla tego kraju, także za pośrednictwem krajów trzecich – nie została zrealizowana. Można więc postawić tezę, że jedynym krajem, wobec którego Niemcy pozostają zawsze solidarni, jest Rosja.
fot. twitter/@NordStream2