Szczyt NATO: twierdza Wilno
Nad bezpieczeństwem uczestników Szczytu Północnoatlantyckiego będzie czuwało 12 tyś. osób oraz najnowocześniejszy sprzęt i uzbrojenie. Wilno zamieniło się w twierdzę.
Do stolicy Litwy przybędą przywódcy z całego świata, w tym prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Zważywszy, że Wilno położone jest kilkadziesiąt kilometrów od Białorusi i sto kilkadziesiąt od Rosji, możemy sobie wyobrazić jak mocno chronione są obecnie kraje bałtyckie, gdzie bez nadmiernego ryzyka mogą przebywać najważniejsze osoby z krajów NATO.
W kwestie bezpieczeństwa zaangażowanych jest 12 tyś. osób, w tym żołnierze z 16. państw należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Do stolicy Litwy przybędzie 2400 osób. To 48 delegacji, 40 szefów państw i 150 polityków wysokiej rangi. Ich obsługa wymaga zaangażowania 800 pojazdów.
Za bezpieczeństwo w Wilnie odpowiedzialne są siły litewskie, w liczbie 3 tyś. oraz 1000 wojskowych z państw sojuszu, w tym Polaków i Łotyszy. Rozmieszczone zostały systemy obrony powietrznej Patriot w liczbie 12 oraz systemy obrony średniego zasięgu NASAMS. Czuwają także Siły Bezpieczeństwa Chemicznego, Biologicznego, Radiologicznego i Nuklearnego. Przestrzeń powietrzną chronią samoloty i drony.
To, czego na pewno należy się spodziewać się podczas szczytu to przyjęcie nowych regionalnych planów obronnych. Określą one siły i środki potrzebne do obrony przed Rosją. Poinformował o tym sekretarz generalny organizacji Jens Stoltenberg. Będzie to się wiązało ze zwiększonymi wydatkami na obronność przez poszczególne kraje.
Prawdopodobnie zostanie sformułowaną deklaracja o zapewnieniu bezpieczeństwa Ukrainie. O pracach nad takim projektem poinformował porta Politico. Członkostwo tego kraju w sojuszu będzie rozważane dopiero po zakończeniu wojny. Na ten moment kluczowe jest zapewnienie ciągłości dostaw broni i sprzętu, aby Kijów mógł obronić się przed Rosją i doprowadzić do swego zwycięstwa.
fot. twitter/@GitanasNauseda