Na prośbę Sojuszu Północnoatlantyckiego, Ankara wyśle do Kosowa oddział swoich komandosów. Ma to uspokoić sytuację w regionie.
Jednostka specjalna już dziś ma pojawić się w tej republice, nieuznawanej przez wielu Serbów. Ostatnie tygodnie to coraz więcej napięć, po wyborach zbojkotowanych przez etnicznych Serbów, a wygranych przez Albańczyków, którzy stanowią tam większość.
Podczas próby objęcia urzędu przez burmistrzów doszło do krwawych zamieszek, w których zostało rannych 60. żołnierzy misji pokojowej KFOR. Serbia postawiła w stan gotowości swoje wojsko i przesunęło je w pobliże granicy. Natomiast USA i EU skrytykowały władze Kosowa, za siłowe egzekwowanie władzy.
By rozładować napięcia
Francuzi i Niemcy sugerują, że aby rozładować napięcia w czterech gminach w północnym Kosowie, konieczne są nowe wybory, tak, aby podzielić władze między Serbów i Albańczyków. Obecni burmistrzowie wygrali wybory przy frekwencji poniżej 3,5 proc.
Zamieszki w tej części Bałkanów są na rękę prezydentowi Serbii Aleksandrowi Vučićowi, który zmaga się z wielkimi protestami społecznymi przeciwko przemocy. Obywatele są niezadowoleni z jego rządów i domagają się zmian.
Opozycja wzywa do ustąpienia prezydenta, który rządzi niepodzielnie już dekadę i skupia niemal całą władzę w swoim ręku. Kreowanie się na obrońcę serbskości Kosowa jest ostatnią deską ratunku dla Vučića.
Aby rozwiązać kryzys w Kosowie, potrzeba jednak dialogu, a nie wojska na ulicach. Do negocjacji pokojowych wezwali przywódcy trzech religii-Kościoła Katolickiego, serbsko-prawosławnego oraz wspólnoty muzułmańskiej. Negocjatorzy mieliby zasiąść do stołu podczas pokojowego szczytu religii.
Na wezwanie odpowiedzieli już katolicy oraz patriarcha serbski Porfiriusz. Złożona sytuacja w regionie ma podłoże nie tylko polityczne, ale także etniczne i religijne. Dlatego, aby żyć w pokoju w tym kulturowym tyglu, konieczny jest dialog i pojednanie.
fot. twitter/@Terror_Alarm
