W Brukseli działa wciąż kilkuset rosyjskich szpiegów
Siedziby Unii Europejskiej i NATO w stolicy Belgii są pełne kremlowskich szpiegów. Nie wiadomo ilu jeszcze pracuje w europejskich instytucjach. Po wydaleniu w kwietniu 21 rosyjskich dyplomatów, których zidentyfikowano jako szpiegów mających inwigilować zachodnie placówki administracyjne, znamy już nieco więcej szczegółów. O sprawie pisze konserwatywny portal Euobserver.com.
Okazuje się, że wśród rzekomych dyplomatów zatrudnianych w ambasadach, konsulatach, czy rosyjskich przedstawicielstwach, roiło się od agentów GRU oraz Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), czy wywiadu zagranicznego SVR. Najważniejszym z nich okazał się, oficjalnie przedstawiciel ds. handlu, Aleksjej Kuksow, a w rzeczywistości wysoki rangą agent GRU z jednostki 5476.
Innym szpiegiem był konsul generalny z Antwerpii 44. letni Grigorij Kuźniecow, współpracujący z FSB. Wśród wydalonych pracowników ambasad znalazły się także osoby mające pełnić funkcję techniczne. Jedną z nich okazał się Vadim Artiuszow z jednostki GRU 47747, Ivan Kwasza, oficjalnie sprzątający w ambasadzie, a w rzeczywistości półkownik GRU, a także Igor Taut, elektryk, ale z FSB, który zapewne trudnił się inwigilacją i podsłuchami.
Wyższymi rangą szpiegami pod przykrywką okazali się Dymitr Czulajew, pełniący funkcję attaché w ambasadzie, będący agentem wywiadu zagranicznego SVR, bardzo dobrze wykształcony, z dużym obyciem w świecie oraz inny „attaché” Aleksjej Koszewinkow z 162. Centrum Technicznej Informacji Wojskowej GRU. Dla SVR pracował też Aleksjej Striełkov, specjalizujący się w sprawach cywilnych i rolnictwa.
Podsumowując listę wydalonych rosyjskich agentów w Brukseli, euobserver.com pisze, że 10 szpiegów pracowało dla GRU, 9 dla SVR, a 2 dla FSB. Portal przypomina, że GRU uczestniczyło w zabójstwach czeczeńskich emigrantów w Niemczech, otruciu byłych swoich szpiegów w Wielkiej Brytanii czy wysadzeniu fabryki amunicji w Czechach. W Belgii skupiali się na dywersji i pozyskiwaniu źródle informacji.
W Brukseli szczególnie interesowały ich dane wojskowe i gospodarcze. Współpracowali też z Rosjanami mieszkającymi i pracującymi w tym kraju. Okazuje się też, że z Rosjanami chętnie współpracowali obywatele krajów UE. Belgijskie władze prowadzą kilka śledztw. O przekazywanie informacji Rosjanom podejrzewani są m.in. minister belgijskiego rządu, wysoko postawiony w NATO pułkownik, były belgijski ambasador w Wenezueli, arystokrata związany z dworem królewskim oraz wojskowi.
Rosjanie byli także aktywni w sferze publicznej. Wspierali ugrupowania nacjonalistyczne i skrajnej prawicy. Opiekowali się także weteranami II wojny światowej, działali na rzecz ochrony środowiska, byli zamieszani w handel diamentami i przemyt paliwa. „Rosjanie są bardzo aktywni w Belgii. Robią co chcą. (…) Są wciąż bardzo silni” – cytują źródło wywiadowcze autorzy artykułu.
Jak wielu agentów pozostało w Brukseli? Mimo wydalenia kolejnych 19 osób, akredytowanych w Belgii jest jeszcze 100 rosyjskich dyplomatów, z czego szacuje się, że połowa z nich to agenci służb specjalnych. Kolejnych kilkaset, to powiązani z Kremlem szpiedzy oficjalnie pracujący jako dziennikarze, biznesmeni czy lobbyści. Nie bez powodu przez belgijski kontrwywiad Bruksela jest nazywana szpiegowską stolicą Europy dla Rosji i Chin – przypomina euobserver.com.