
W sobotę wybory do łotewskiego Sejmu
W najbliższy weekend odbędą się na Łotwie wybory parlamentarne, które wyłonią posłów na 14. kadencję. Do wzięcia jest 100 miejsc, o które będą walczyć kandydaci w pięciu okręgach: stołecznym ryskim, Łatgalii, Kurlandii, Semigalii i Vidzeme. Uprawnionych do głosowania jest ok. 1,5 mln obywateli.
Łotewska scena polityczna jest bardzo rozdrobniona. W wyścigu weźmie udział aż 19 ugrupowań, jednakże na przekroczenie pięcioprocentowego progu wyborczego ma szansę góra sześć partii. W związku z napiętą sytuacją międzynarodową nie należy spodziewać się jakiś większych przetasowań. Wpływy mogą za to tracić partie reprezentujące mniejszość rosyjską.
Największe szanse na zwycięstwo ma ugrupowanie obecnego premiera Krišjānisa Kariņša Nowa Jedność (Jaunā Vienotība), które według sondaży może liczyć nawet na 20 proc. głosów. W Parlamencie Europejskim politycy tej partii należą do frakcji EPP. Z kolei na kolejnych dwóch miejscach mogą znaleźć się konserwatyści z Sojuszu Narodowego oraz regionaliści z Łotewskiego Związku Regionów. Obie partie w PE należą do frakcji ECR.
Na kolejnych miejscach plasują się znany Związek Zielonych i Rolników, radykalna lewica czyli Postępowcy czy koalicja Rozwój/Za! Coraz mniejsze poparcie mają partie reprezentujące interesy Kremla jak partia Zgoda (Saskaņa) czy nowe ugrupowania narodowo-populistyczne. Łotysze mogą już oddawać głosy w tzw. wczesnym głosowaniu. Jednak pierwszego dnia z takiej możliwości nie skorzystał nawet promil wyborców.
Na rozstrzygnięcie trzeba będzie więc czekać do soboty. Wszystko wskazuje na to, że wyborcy wybiorą to, co znane i przedłużą votum zaufania obecnemu premierowi. Kariņš jest dobrze oceniany za zarządzanie państwem w warunkach pandemii oraz radzenie sobie z obecnymi zagrożeniami, które niesie za sobą wojna Rosji z Ukrainą. Polityk posiada podwójne obywatelstwo amerykańsko-łotewskie i należy do sporej grupy bałtyckiej elity politycznej pochodzącej z Zachodu jak np. była prezydent Łotwy pochodząca z Kanady Vaira Vīķe-Freiberga czy prezydent i minister spraw zagranicznych Estonii mający swe korzenie w USA Toomas Hendrik Ilves.
Co stanowi o specyfice tych wyborów, o ich wynikach będą decydowali głównie dobrze wykształceni i proeuropejscy mieszkańcy Rygi, stolicy o populacji ponad 625 tyś. ludzi, czyli 1/3 całego kraju. Ok. 300 tyś. nie-obywateli, głównie Rosjan bez oficjalnego statusu, będzie pozbawionych tego przywileju. Dlatego takie ugrupowania jak Zgoda czy prokremlowska Łotewski Związek Rosjan, na obecnej fali lęku przed rozlaniem się wojny na kraje bałtyckie, mogą nawet nie wejść do Sejmu.
Według Łotewskiego Nadawcy Publicznego do Sejmu może wejść najwyżej sześć najbardziej popularnych ugrupowań przy czym Zgoda czy Postępowcy ocierają się o pięcioprocentowy próg wyborczy. Ostatnie, wrześniowe sondaże prezentowane przez Telewizję Łotewską, dają wyraźne zwycięstwo Nowej Jedności, dalsze miejsca natomiast opozycyjnemu Związkowi Zielonych i Rolników oraz Sojuszowi Narodowemu. Jak będzie w rzeczywistości dowiemy się już w ten weekend.
fot. twitter/@lv_votes