Zakaz wydawania wiz dla Rosjan w UE coraz bliżej
Już we wtorek na nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej w Pradze, szefowie MSZ mogą poprzeć zablokowanie wydawania wiz turystycznych dla obywateli rosyjskich.
O sprawie poinformował Financial Times, powołując się na trzy niezależne źródła dyplomatyczne. Byłby to przełom, bowiem dotąd inicjatywę krajów bałtyckich i Finlandi blokowały Francja i Niemcy. Na spotkanie udaje się także Zbigniew Rau, szef polskiego resortu.
Zakaz wizowy byłby elementem kolejnego pakietu sankcji. Formalnie byłaby to zgoda na zawieszenie części porozumienia wizowego z 2007 r. Zakaz obejmowałby także obywateli Białorusi. Do tej pory obywatele tych krajów musieli wypełniać dodatkowe dokumenty wizowe i płacić więcej za wjazd na teren UE.
Inicjatorami zakazu wizowego są Litwa, Łotwa, Estonia i Finlandia, a więc kraje przez które wjeżdża najwięcej Rosjan. Szacuje się, że przez granicę fińską i estońską do UE wjeżdża 60 proc. turystów z Rosji. Inicjatywa ma poparcie Polski, Danii oraz Czech, które sprawują obecnie prezydencję w Unii.
Przeciwne są Francja i Niemcy. Kanclerz Olaf Scholz uważa, że taki zakaz uderza też w osoby, które sprzeciwiają się wojnie, ale powód jest zupełnie inny – sympatia wobec Moskwy i chęć utrzymania dobrych stosunków z Kremlem. Podobnego zdania są także Francuzi, a także Austriacy, Grecy i Cypryjczycy. Przeciwko zakazowi jest także unijny minister dyplomacji Josep Borrel. Także on wykazuje zadziwiającą troskę o komfort rosyjskiej ludności cywilnej.
Podczas, gdy codziennie na Ukrainie mordowani są cywile, w tym kobiety i dzieci Borrel ubolewa nad niedogodnościami, które mogłyby spotkać rosyjskich turystów. — Nie sądzę, aby zerwanie kontaktów z rosyjską ludnością cywilną było pomocne i nie sądzę, aby ten pomysł zyskał wymaganą jednomyślność w Unii Europejskiej — powiedział w wywiadzie dla austriackiej telewizji ORF.
Z kolei Francja przekonuje, że zakaz nie powinien obejmować osób niezwiązanych z rosyjskim rządem: studentów, artystów, naukowców. Berlin i Paryż zdają się nie zauważać, że Unia Europejska jest infiltrowana przez kremlowskich agentów, którzy udają zwykłych ludzi i przenikają do rozmaitych środowisk, zbierając informacje dla reżimu Putina.
Dziennik La Repubblica opublikował wyniki śledztwa, prowadzonego wspólnie z zespołami Bellingcat i The Insider, ujawniając tożsamość agentki 5 departamentu GRU Olgi Kołobowej, która bez problemu, udając biznesmenkę, przeniknęła do najwyższego dowództwa NATO i floty USA w Europie. Agentka przez lata zbierała strategiczne dane i przekazywała je do Moskwy.
Kobieta swobodnie podróżowała po całych Włoszech. Oficjalnie prowadziła sklep z biżuterią, udzielała się w organizacjach charytatywnych, związanych z lokalną masonerią, bywała na przyjęciach z udziałem oficerów NATO. W 2012 r. wzięła ślub z obywatelem Włoch, który rok później w tajemniczych okolicznościach zginął w Moskwie w wieku 30. lat. Po ujawnieniu tożsamości agentów, którzy otruli Siergieja Skripala, wróciła do Rosji. Szacuje się, że tylko w Brukseli działa kilkuset tego typu szpiegów.
fot.pixabay/JoshuaWoroniecki