Autor: dr Tomasz Teluk

Zaskakujące stanowisko Francji ws. wschodniej flanki NATO

Podziel się tym wpisem:

Prezydent Francji Emmanuel Macron, podczas przemówienia w Bratysławie na Forum GLOBSEC, poświęconym kwestiom geopolityki i bezpieczeństwa, wezwał do częściowego rozbrojenia krajów Trójmorza.

Według głowy państwa francuskiego, wschodnia część Unii Europejskiej jest obecnie zbyt uzbrojona. Według niego, może to prowadzić do wzrostu napięć w stosunkach z Rosją. Paryż chciałby także wypierania USA z Europy. Według Pałacu Elizejskiego, UE mogłaby sama w przyszłości podpisywać traktaty dotyczące rozbrojenia.  

To nie jest pierwsza tego typu sugestia Emmanuela Matrona. Prezydent Francji po raz pierwszy zaproponował wycofanie części wojsk NATO z państw Trójmorza tuż przed inwazją na Ukrainę, podczas spotkania z Władimirem Putinem w Moskwie 7 lutego 2023 r. Wówczas miał nadzieję, że uległością zapobiegnie wojnie. Stało się jednak odwrotnie.

Zmienne podejście Macrona

Potem jednak zmienił zdanie. W czerwcu 2022 r. po szczycie NATO w Madrycie, przywódca przedstawiał się jako zwolennik militarnego wzmocnienia tej części sojuszu. Zapewniał, że wstąpienie Finlandii i Szwecji do NATO jest dobre, a jego kraj będzie hojnie wspierał walczących Ukraińców. Macron pozytywnie wyrażał się także o reformie energetycznej UE i konieczności zmniejszenia zależności od Rosji.

– Zdecydowaliśmy się na wzmocnienie militarne na wschodniej flance oraz zwiększenie wsparcia NATO dla Ukrainy wobec zagrożenia ze strony Rosji; członkostwo Szwecji i Finlandii w Sojuszu wzmocni bezpieczeństwo tych krajów – mówił wówczas Macron. 

Z kolei w październiku Paryż, po konsultacji z szefostwem francuskich wojsk, zdecydował, że do Rumunii trafią kolejne francuskie oddziały wzmacniające wschodnią flankę sojuszu. Wysłano także dodatkowe myśliwce, czołgi i wozy bojowe. Francja wydała na wzmacnianie swej obecności na Wschodzie między 600 a 700 mln euro.

Wolta Marcona i powrót do proputinowskiej retoryki przed planowanym na lipiec szczytem NATO w Wilnie, nie jest pozytywnym sygnałem. Głos Francji może stanowić przeszkodę w sprawie zwiększenia obecności wojsk NATO w krajach bałtyckich czy w Polsce. Może też zapowiadać sojusz z dyplomacją niemiecką w sprawie wypychania Stanów Zjednoczonych z Europy i pozornego przejmowania odpowiedzialności za bezpieczeństwo UE przez Francję i Niemcy.

Paryż najwyraźniej spodziewa się zakończenia wojny i przygotowuje sobie grunt na czasy pokoju. Można odnieść wrażenie, że wówczas najbardziej pożądanym scenariuszem byłby „business as usual” z Rosją. 

fot. twitter/@BFMTV

Skip to content