Zielony Ład do poprawki
Europejski Zielony Ład wymaga poważnych korekt. W obecnej formie jego koszty są zbyt duże, a skuteczność środowiskowa – wątpliwa. Szczególnie duże nakłady poniosą konsumenci i przedsiębiorstwa w Europie Środkowo-Wschodniej.
Obecna polityka Unii Europejskiej, dotycząca ochrony środowiska naturalnego, opiera się na mechanizmach protekcjonistycznych wobec państw spoza UE oraz subsydiach, ostatecznie płaconych przez podatników. Efekty takiej polityki są łatwe do przewidzenia: inflacja, wzrost cen produktów rolnych i spożywczych oraz zmniejszenie się bezpieczeństwa żywnościowego Starego Kontynentu.
W dobie wojny na Ukrainie i rozlania się tego konfliktu na cały świat, sprawa bezpieczeństwa żywnościowego powinna być dla Brukseli priorytetowa. Za bieżącą niestabilność odpowiadają mechanizmy, które są wybitnie proinflacyjne, zwiększając koszty nie tylko żywności, paliw czy minerałów.
Rozporządzenie Przeciwko Wylesianiu (EUDR) oraz graniczny podatek węglowy (CBAM) miały być globalnymi narzędziami ochrony środowiska i zmniejszania emisji gazów cieplarnianych. W praktyce zwiększają one koszty importu produktów z krajów spoza UE na podstawie ich śladu węglowego. Obecnie, w czasach niepewności i kryzysu, należałoby się im przyjrzeć ponownie. Kraje azjatyckie bardzo poważnie podeszły do swojej polityki ekologicznej i stały się pionierami w zakresie ochrony własnych zasobów naturalnych. Mowa przede wszystkim o Indonezji i Malezji.
Według najnowszego raportu Światowego Instytutu Zasobów, niezależnej organizacji zajmującej zrównoważonym rozwojem, Malezja notuje zmniejszenie wycinki lasów pierwotnych o 57 proc. Rząd tego kraju przyjął szereg własnych regulacji, które spowodowały zahamowały wycinkę lasów i radykalne podwyższenie standardów produkcji oleju palmowego. Podobne wyniki osiągnięto w Indonezji i aktualnie można stwierdzić, że produkcja tego surowca nie stanowi już przyczyny wylesiania.
Indonezja i Malezja stały się pionierami skutecznych polityk zahamowania wylesiania. Tymczasem faktycznym motywem stosowania barier handlowych przez UE jest wspomaganie europejskich koncernów spożywczych, głównie z Francji i Niemiec. Zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie Europa zmagała się z deficytami olejów spożywczych. Ich zapasy szacowano na zaledwie 4-6 tygodni.
Zmiana podejścia do krajów z grupy Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) jest także ważna ze względów strategicznych. Dobra kooperacja handlowa, zamiast rygorystycznego protekcjonizmu ze strony UE jest szansą na korzyści dla obu stron. W przeciwnym razie Europa może zostać wyparta z tych rynków przez agresywną konkurencję z Chin.
Malezja i Indonezja już dziś narzekają na złe unijne przepisy i chętniej współpracują nie tylko z Pekinem, ale także z Australią czy Stanami Zjednoczonymi. Okazuje się, że rzekoma troska o środowisko i społeczności lokalne jest tylko przykrywką dla betonowania wpływów największych firm, bez uwzględnienia interesów poszczególnych państw i konsumentów. Kraje Trójmorza są szczególnie wrażliwe na konsekwencje tych decyzji.
fot. pixabay/Cheerfully_lost; jwvein