Rafał Tomański: Świat bez murów i oddalenia. Chińska wersja nowego porządku

Podziel się tym wpisem:

Forum ekonomiczne w chińskim mieście Boao otworzył przewodniczący Xi Jinping. Mówił o otwartym rynku, odchodzeniu od budowania równoległych i oddalonych od siebie światów Wschodu i Zachodu, zachęcał do multilateralizmu. W jego słowach słychać byli cień tego, co Xi mówił w Davos w 2017 roku. Czy świat zatem zatoczył koło i przeżywa deja vu?

Boao nazywane jest przez wzgląd na organizowany szczyt ekonomiczny azjatyckim Davos. Mikroskopijne w chińskiej skali miasteczko liczy zaledwie 10 tys. mieszkańców. To niemal tyle, ile w kilku wieżowcach przy jednej ulicy w dowolnej chińskiej wielomilionowej metropolii. Jednak nagromadzenie ekonomistów, przedstawicieli światowego biznesu oraz urok wyspy Hainan, gdzie leży Boao, powoduje, że podobnie jak w szwajcarskich Alpach na chwilę można tam przenieść się do innej rzeczywistości.

Xi adwokatem wolnego handlu

Czy jednak to nie złudzenie i rodzaj fatamorgany na wybrzeżu wyspy, która jeszcze kilka lat wcześniej uchodziła za najdalej na południe wysunięty fragment Chin? Gdy forum w Boao ruszało ze szczytem numer jeden w 2002 roku, spory terytorialne o archipelagi Spratly i Paracele były znane jedynie wąskiemu gronu ekspertów od prawa morskiego. Hainan był południowym końcem dużych Chin i nikt nie przekonywał, że reszta Morza Południowochińskiego to również chińskie terytorium.

Pekin aspirował do wielkiego świata. Chiny dopiero co przystąpiły do Światowej Organizacji Handlu, USA doznały szoku po zamachach z 11 września 2001 roku, Azja wychodziła z kryzysu finansowego. Po dwóch dekadach przewodniczący Xi Jinping gra całkowicie inną rolę. To on nawołuje do wolnego handlu, broni globalizacji i wielopłaszczyznowości relacji międzynarodowych. Na swój sposób, nie wprost, zachęca do tego, by zapomnieć o tym, co wydarzyło się między 2017 i 2021 rokiem, czyli o chaosie prezydentury Donalda Trumpa. W tej sytuacji ważne jest, że w podobny sposób Xi jawił się jako adwokat wolnego rynku w Davos w styczniu 2017 roku, gdy Trump dopiero co został wybrany na prezydenta.

Protekcjonizm, czyli „samotnia”

W 2017 roku Xi otworzył ekonomiczny szczyt w Davos. Mówił, że handlowa wojna nikomu się nie opłaca, a przecież ta realna miała się dopiero za półtora roku zacząć. Jednocześnie dobitnie dał do zrozumienia, że z Donaldem Trumpem nie będzie mu po drodze, co okazało się prorocze.

Xi Jinping zrobił tę ciekawą figurę nie wymieniając ówczesnego prezydenta-elekta po imieniu. Nie pojawiło się także jego nazwisko. Prezydent Chin za to opowiadał o tym, że choć można odgrodzić się od wiatru, ciemny, w domyśle szczelnie zamknięty pokój, odetnie nas tym samym od światła i świeżego powietrza. Samotnią jest według niego protekcjonizm. Unikanie prawdziwej rzeczywistości może prowadzić do wojny handlowej.

W rezultacie po ponad 40 latach oczekiwania na wizytę chińskiego przywódcy elita biznesu i polityki usłyszała od Xi Jinpinga przemowę biorącą w obronę wolny handel i zapewnienia o tym, że juan nie będzie dewaluowany. Przywódca komunistycznego kraju namawiał do nieodchodzenia od globalizacji. Twierdził, że ten trend nie jest odpowiedzialny za problemy obecnego świata. Kiedyś widziano w nim jedynie skarby Alibaby, obecnie dostrzega się jedynie problemy z puszki Pandory. Xi Jinping został w nieoczekiwany sposób obrońcą zasad, którymi do tej pory szczycił się Zachód.

Łódź rozwoju musi być stabilna

Cztery lata później równowaga zdaniem niektórych wróciła pod postacią następcy Trumpa, Joe Bidena. Jednak Chiny pozostają nie do końca mile widziane. Jako domniemamy architekt pandemii znajdują się na niewypowiedzianym cenzurowanym. Dzień po przemówieniu Xi w Boao Australia zdecydowała się wycofać z umów gospodarczych podpisanych przez stan Victoria w ramach chińskiego Pasa i Szlaku, najważniejszej inicjatywy ekonomicznej prowadzonej przez Xi Jinpinga. Unia Europejska wykazuje coraz większy stopień rozdwojenia z jednej strony prowadząc do umowy o wolnym handlu z Chinami, z drugiej – piętnując łamanie praw człowieka przez Pekin. W żadnym przypadku taka strategia nie ma szans powodzenia. Prędzej czy później dojdzie do jej spektakularnego zakończenia.

Cztery lata po ostrzeganiu przed zamykaniem się w ciemnym pokoju Xi tym razem mówił na Hainanie o „wielkiej łodzi rozwoju ludzkości, która dzięki wspólnym wysiłkom musi utrzymać stabilność i żeglować ku lepszej przyszłości”. Przed tym poetyckim zakończeniem przemówienia przewodniczący zapewniał, że Chiny nie będą dążyć do osiągnięcia statusu hegemona niezależnie od tego, jak same silne by nie były. Podkreślił także, że konkurencja nie grozi światu na polu wyścigu zbrojeń ze strony Chińczyków. Xi mówił również o tym, by nie koncentrować się na wznoszeniu murów i strategii nazywanej angielskim słowem „decoupling”, czyli dążenia do coraz większej rozdzielczości Wschodu i Zachodu na każdym polu. Wystąpienie przewodniczącego zostało wyemitowane w formie nagrania video.

Biden montuje antychińską koalicję?

Pojawiło się również nawiązanie do Pasa i Szlaku. Zdaniem Xi to „publiczna droga otwarta dla wszystkich, a nie prywatna ścieżka zarządzana wyłącznie przez jednego właściciela”, czyli w domyśle przez Chiny. Jednak decyzja Canberry w sprawie wyjścia z inwestycji w ramach tego planu (nazywanego również Nowym Jedwabnem Szlakiem) wskazuje, że Biden organizuje obóz antychiński i uczestnictwo w inicjatywach Xi Jinpinga wyklucza bycie partnerem dla Stanów Zjednoczonych.

Kto wie, czy to właśnie przykład płynący z Australii, nie okaże się bardziej wyrazisty w skutkach. Po przemówieniu Xi zostaną jedynie słowa, a decyzja Canberry przekłada się na realne działanie.

Autor jest dyrektorem Działu Chin i Azji Wschodniej Europejskiego Centrum Projektów Pozarządowych, byłym korespondentem Polskiej Agencji Prasowej z Pekinu.

Skip to content