Najpiękniejszą sprawą przy prowadzeniu badań naukowych, przy pisaniu kolejnych tekstów jest to, że można przy tej okazji trafić w najbardziej niespodziewanym momencie na informacje z zupełnie innego obszaru.
Tak właśnie się stało w trakcie szukania materiałów do publikacji o polsko-słowackich relacjach, a to przy okazji trzydziestej rocznicy podpisania Układu między Rzecząpospolitą Polską a Czeską i Słowacką Republiką Federacyjną o dobrym sąsiedztwie, solidarności i przyjacielskiej współpracy podpisanego 6 października 1991. Poszukując tego momentu, kiedy w sposób systematyczny polscy naukowcy i obserwatorzy zaczęli przyglądać się sąsiadom z południa, kiedy uznali Słowaków za wartych zainteresowania i badań, trafiłem na „Świat Słowiański”, pismo Feliksa Konecznego wydawane w Krakowie w latach 1905-1914, które według jego pomysłodawcy miało być narzędziem dla budowania kontrpropozycji wobec panslawizmu.
Swoje credo dotyczące wspólnoty interesów Słowian najpełniej zawarł we wstępnym artykule opublikowanym w 1908 r. w październikowym numerze „Świata Słowiańskiego”. Pisał w nim, że „sprawa słowiańska polega na wspólności dążeń politycznych, którym ostatecznym celem zrzeszenie państwowe, oparte o trzy morza: Czarne, Bałtyckie i Adriatyckie”. Za przeszkodę w urzeczywistnieniu tego projektu uznawał brak programu politycznego, który stopniowo zbliżałby do siebie narody słowiańskie.
Warto na chwilę pochylić się nad tymi słowami, bo pokazują, że przy całej ówczesnej sytuacji politycznej, roli wielkich mocarstw w podporządkowywaniu sobie Europy Środkowej, najwięcej winy widział w bierności narodów słowiańskich, dla części których najprostszym rozwiązaniem było przyjęcie idei panslawistycznej. Ówczesny trójmorski program Konecznego miał być pomysłem na obnażenie największego w jego ocenie kłamstwa, „jakoby dynastia rosyjska miała w sobie poczucie misji słowiańskiej”, a jedyną przeszkodą na drodze do braterstwa słowiańskiego (szczególnie często podkreślającego wtedy przez Czechów czy Chorwatów) jest brak zgody Polaków na rusyfikację. Dlatego pisał dalej, że „polonofobia osłabia Słowian austriackich, tylko polonofilizm może ich podnieść politycznie”.
Widać zatem, że jest dużo pożytku z lektury starych tekstów, które mogą okazać się pomocne do rozumienie współczesnych zjawisk. Aktualnym przecież pozostaje postulat Konecznego, że losy regionu zależą przede wszystkim od naszej aktywności, a wszelkie próby oddawania odpowiedzialności innym zewnętrznym aktorom międzynarodowym będą raczej przynosiły więcej szkody niż pożytku. Jest jeszcze jedna aktualna lekcja wypływająca z jego tekstów, że jest iluzją uzyskanie przychylności i przyjaźni Rosji, gdy kogoś się poświęci na tym ołtarzu. Na przełomie XIX i XX wieku tą ofiarą mieli być Polacy poddający się dobrowolnej rusyfikacji, dziś w to miejsce możemy wpisać Ukraińców czy Białorusinów, których dążenia do uzyskania pełnej suwerenności są przez część nam współczesnych traktowane jako niepotrzebne drażnienie Moskwy.
dr hab. Piotr Bajda, prof. UKSW
Instytut Nauk o Polityce i Administracji