Najbardziej pożądanym scenariuszem geopolitycznym byłby rozpad Federacji Rosyjskiej, tak samo jak kiedyś atomizacja republik sowieckich.
Rosja to Moskwa, Petersburg i słabe, egzotyczne republiki, którymi łatwo rządzić. Jednak Zachód ma w głowie mit wielkiego i silnego państwa, które nigdy nie istniało i dzisiaj okazuje się wątłe i słabe.
Federacja Rosyjska, która powstała na gruzach ZSRR jest państwem federacyjnym, bliższym Azji niż Europie. Tworzy go aż 85 podmiotów federalnych. Jednak korzenie rosyjskiej państwowości to Ruś Kijowska i dopiero scalenie mniejszych księstw udzielnych przez Księstwo Moskiewskie, doprowadziło do powstania państwa.
Obecnie federacja to 46 obwodów, 21 republik (oraz nieuznawany przez świat Krym), 9 krajów, trzy miasta wydzielone: wspomniane Moskwa, Petersburg, okupowany Sewastopol na Krymie, Żydowski Obwód Autonomiczny i cztery autonomiczne okręgi. Poszczególne kraje i obwody mogły być odrębnymi państwami, bo dzieli je od siebie w zasadzie wszystko – klimat, kultura, język.
Rosyjska jedność to oczywiście przymus i terror, zastraszanie i korupcja, manipulacja i zniewolenie. Tylko w ten sposób udaje się utrzymać tę względną całość kolosa na glinianych nogach. Właściwie wszystkie większe krainy – Jakucja, Czukotka, Kraj Krasnojarski, Chabarowski, Komi czy Tatarstan, mogłyby stać się od razu odrębnymi państwami narodowymi.
W samej Rosji powstał Ruch dla Dobrobytu, który właśnie zamiast putinowskiego państwa terroru i wojny proponuje powstanie Wspólnoty Państw Wolnej Rosji z dużą autonomią regionalną. Założyciele tego ruchu zwracają uwagę, że właśnie wielkość geograficzna oraz historia determinowały zniewolenie republik, zamiast utęsknionej wolności dla obywateli.
Walka o złoża naturalne wykształciła nie powszechne bogactwo, a nową kastę oligarchów i gangsterów. Natomiast każdy naród tamtych ziem, ma swoją tożsamość, historię, kulturę i podmiotowość. To byty odrębne mentalnie, dlatego lepiej funkcjonowałyby na zasadzie rzeczywistej autonomii, a nie przymusowej federacji.
Odśrodkowe ruchy byłyby dla Rosji błogosławieństwem. Oznaczałyby wyrzeczenie się imperialnych, agresywnych ambicji na rzecz skoncentrowania się na polepszaniu dobrobytu swoich obywateli. Dlatego warto wspierać tego typu inicjatywy w samej Rosji, licząc, że kiedyś znajdą się liderzy polityczni, będący w stanie wcielić owe plany w życie.