Rosyjski atak na Narwę jako hipotetyczny scenariusz wybuchu wojny w Europie w roku 2028 – najnowsza książka znanego niemieckiego eksperta

Podziel się tym wpisem:

325 lat temu, atakując szwedzką wówczas Narwę, Rosja Piotra I wchodziła do Wielkiej Wojny Północnej by wywalczyć dostęp do Bałtyku i na stałe wejść do europejskiej polityki. Według jednego z czołowych niemieckich ekspertów wojskowych, w tym samym, dziś estońskim mieście, może zacząć się kolejna odsłona moskiewskiego marszu na zachód.

Najnowszą książkę niemieckiego eksperta ds. wojskowości i profesora monachijskiego Uniwersytetu Bundeswehry, Carlo Masali, w której kreśli on możliwy scenariusz kolejnego konfliktu z Rosją po zawarciu ewentualnego „pokoju” z Ukrainą trudno z perspektywy polskiej uznać za odkrywczą. Co nie znaczy, że publikacja ta nie zasługuje na szersze omówienie. Zasługuje bowiem co najmniej z dwóch powodów: po pierwsze ukazuje w jaki sposób część zachodnich ekspertów postrzega możliwy rozwój wypadków w Europie za kilka lat; po drugie: potwierdza obawy tych polskich obserwatorów polityki europejskiej, którzy nie wierzą w trwały rozwód państw zachodnich z Rosją.

Carlo Masala należy do tych niemieckich ekspertów zajmujących się wojskowością i bezpieczeństwem, którzy nie stronią od telewizyjnych formatów publicystycznych i często wypowiadają się na temat zagrożenia ze strony Rosji. Masala twierdzi wprost, że Niemcy są od lat polem rosyjskiej wojny hybrydowej wyrażającej się w inspirowanych przez Kreml akcjach sabotażowych, wywiadowczych i szeroko zakrojonej wojny informacyjnej. W swojej najnowszej książce Masala nie sięga jednak do narzędzi typowych dla eksperckiej analizy, ale osadza temat rosyjskiego zagrożenia dla bezpieczeństwa w Europie w wartkiej fabule rozpisanej na kilka dni hipotetycznego, kolejnego konfliktu z Rosją w roku 2028.

Akcja zaczyna się w marcu 2028 r. od rosyjskiego ataku na estońską Narwę, którą Rosjanie z pomocą rosyjskojęzycznej mniejszości zdobywają w kilka godzin wprawiając w osłupienie świat zachodu. Poranny atak dwóch rosyjskich brygad na Narwę i wcześniejsze przejęcie estońskiej wyspy Hiuma kończy się zatknięciem rosyjskiej flag na miejskim ratuszu. Całą akcję poprzedają protesty rosyjskojęzycznej mniejszości w Narwie, którą z racji jej liczebności trudno nawet nazwać mniejszością. Protesty te wskazują na dyskryminowanie tej grupy przez władze Estonii. Klasyczne narzędzie z rosyjskiego arsenału wojny hybrydowej. Masala sprawnie przechodzi od rosyjskiego ataku na Estonię do gabinetów zachodnich polityków. Czytelnik przysłuchuje się rozmowom kanclerza Niemiec z prezydentem Francji i premierem Wielkiej Brytanii, negocjacjom dyplomaty amerykańskiego i rosyjskiego w Białym Domu, połajankom prezydenta USA, który jest wyraźnie zmęczony kolejnym konfliktem na wschodzie Europy. Masala pokazuje państwa zachodniej Europy, które trzy lata po wymuszonym na Ukrainie i okupionym ogromnymi ustępstwami terytorialnymi na rzecz Rosji „pokoju genewskim” znowu muszą się zmierzyć z pytaniem „co dalej?”. Reagować na zajęcie małego miasta na wschodniej falce NATO i ryzykować tym samym wojnę państw sojuszu z Rosją? A jeżeli Moskwa użyje tym razem nuklearnego straszaka? A w sumie to dlaczego umierać na Narwę, zwłaszcza, że władze Estonii (jak zauważają reprezentanci części państw UE przy NATO) „faktycznie nie respektowały praw mniejszości rosyjskiej”? Te i inne pytanie towarzyszą bohaterom książki. Przy czym tylko Rosjanie mają imiona i nazwiska, politycy zachodni są bezimienni, autor pisze o nich: „prezydent USA”, „kanclerz Niemiec”, „przedstawicielka Polski”. Rosjanie są też nakreśleni bardziej wyraziście jako przebiegli stratedzy liczący na to, że blef z użyciem opcji nuklearnej po raz kolejny sparaliżuje NATO. Rosjanie okazują się tymi, którzy jak zawsze zdołali zwieść łaknących pokoju i stabilności gospodarczej liderów zachodniej Europy. Ponieważ Rosja pokazana przez Masalę to kraj z nowym, świeżym prezydentem. Takim, który studiował za granicą, ma miłą powierzchowność i w niczym nie przypomina Władimira Putina. Ten młody i rzutki Rosjanin staje się dla Berlina, Paryża, Rzymu obietnicą wznowienia poprawnych relacji. Unijni liderzy dają mu kredyt zaufania, a na swoich własnych podwórkach zarządzają skromniejsze budżety na obronność. Wszystko po to by od nowa zbudować relacje z Moskwą. Jak by nie było żadnej napaści na Ukrainę i wojny. Jak by świeża twarz nowego władcy Kremla stanowiła gwarancję, że niedźwiedź zasnął i już nikomu nie zagrozi. Sam Putin usuwa się w cień by na końcu tej historii zatriumfować nad słabnącym Zachodem, który po naradach, negocjacjach i wyważaniu racji zdecydował, że reakcją na zajęcie Narwy będzie brak reakcji.

Masala opisuje więc kapitulację zachodnich wartości przed kolejną wersją rosyjskiego niedźwiedzia. A jeszcze wcześniej klatka po klatce pokazuje w jaki sposób Rosja chcąc odwrócić uwagę Stanów Zjednoczonych od wschodniej flanki NATO rzuca światło swoich hybrydowych reflektorów na odcinek azjatycki. Pozorowany konflikt na Pacyfiku odciąga Stany od Europy. Jednocześnie wyreżyserowany kryzys migracyjny wiąże floty państw UE na morzu śródziemnym odciągając je od Bałtyku. A kto kontroluje Bałtyk, ten już wygrywa.  I w książce Masali wygrywa Rosja. Nienasycona i przekonana o swojej wyższości i bezkarności, zdecydowana dalej „iść po swoje”.

Polska pojawia się w kilku momentach jako kraj odporny na światowy szlif nowego, rosyjskiego prezydenta. Jako kraj świadomy zagrożeń i nawołujący do wspierania sojusznika w potrzebie. Tylko, że Polska ma za sobą tylko kraje bałtyckie. Cała reszta ulega nie tylko iluzji nowego otwarcia w stosunkach z Moskwą, ale i pod naporem własnych społeczeństw mających dość „wojen i mizerii gospodarczej”, postanawia nie karmić tzw. sił populistycznych z prawa i z lewa, które tylko czekają na potknięcie danego rządu i oskarżenie ich o pchanie obywateli do wojny. Masala wprawnie tu zresztą uchwycił nerw zachodnioeuropejskich społeczeństw, opisał mechanizmy dziejące się również w Europie tu i teraz.

Czarny scenariusz Masali jest skierowany do czytelnika niemieckiego, to nie ulega wątpliwości. Nie jest to jednak zapowiedź nieuchronnego, ale ostrzeżenie. Byś może ktoś po lekturze tej książki zastanowi się nad istotą rosyjskiego imperializmu, co jest wersją optymistyczną. A może ktoś zamknie książkę z myślą, że „istotnie nie warto umierać za Narwę”.

Carlo Masala „Wenn Russland gewinnt; Ein Szenario” / „Jeżeli Rosja wygra; Scenariusz”, wydawnictwo C.H. Beck, 2025 r.

Autor recenzji: Antoni Opaliński

Skip to content