Kartka z kalendarza. 12 września – bitwa pod Maratonem

Autor: Dr Tomasz Sińczak
Podziel się tym wpisem:

Nie ma bardziej zmitologizowanego starcia w historii Europy niż bitwa pod Maratonem. Zwycięstwo Greków w bitwie z achemenidzkimi Persami jest uznawane za pewną wersję mitu o współczesnym nam Okcydencie, który stoi na straży demokracji.

Z jednej strony reprezentujący idee demokratyczne Grecy z drugiej Persowie – niewolnicy orientalnej despotii, barbarzyńcy…

Maraton rozpalał wyobraźnię kolejnych pokoleń Europejczyków i niemal co generację jest odczytywany na nowo. Ma wielkie znaczenie dla historii militarnej kontynentu ponieważ zapowiadał zwycięstwa formacji ciężkiej greckiej piechoty – hoplitów. W rocznicę bitwy pod Maratonem warto przypomnieć historię tych kluczowych dla naszej tożsamości zmagań.

I inwazja Achemenidów na Grecję

Zainteresowanie Persów Europą sięga połowy VI wieku przed Chrystusem. W 547 roku wojska achemenidzkie osiągnęły wybrzeża Morza Egejskiego i tamtejsze greckie miasta – państwa były zmuszone do przyjęcia zwierzchnictwa Persepolis. W 521 roku Dariusz przeprawił się przez Bosfor i wyruszył przeciwko Scytom. Od tego czasu Persowie stopniowo poszerzali swoje władztwo w Europie. W 508 roku Ateńczycy przyjęli ofertę perskiego satrapy, który w zamian za pomoc w wojnie ze Spartą zażądał „ziemi i wody”. Choć nie wiemy dokładnie, co rozumiano przez te określenie, należy zauważyć, że ateńscy posłowie pochopnie przyjęli ofertę. Z pewnością jednak zdawali sobie sprawę z faktu, że taka prośba oznacza jakąś formę zależności od króla królów.

Później Ateńczycy wyparli się swojej obietnicy co spowodowało gniew Persów. Sytuację dodatkowo pogorszył jeszcze udział Aten w powstaniu jońskich Greków przeciwko władzy Achemenidów. Dariusz wysłał więc do kontynentalnej Grecji poselstwo żądające „ziemi i wody”. Na tę propozycję hołdu poszczególne państwa greckie reagowały w odmienny sposób. Ateńczycy zdecydowanie odmówili i wrzucili achemenidzkich posłów w przepaść gdzie zwyczajowo wrzucali okrutnych przestępców. Wkrótce król królów miał się upomnieć o swoich posłów.

Bitwa

Prawdopodobnie na polu bitwy pod Maratonem (12 września 490 p.n.e.) jako pierwsi ustawili się do walki Persowie. Starali się tak rozłożyć, by zapewnić dobre pole do prowadzenia ostrzału swoim łucznikom. Persowie ustawili się plecami do wielkich moczarów wieńczących półksiężyc Zatoki Maratońskiej i mieli dobry wgląd w kierunku pozycji greckich, ponieważ teren na którym rozstawili łuczników, był nieco wyżej niż centrum równiny na której stali Grecy. W Zatoce Maratońskiej czekała potężna perska flota, by zabrać armię po zwycięstwie nad Grekami i szybciej spalić Ateny. Grecy zmierzali w kierunku centrum linii perskich, gdzie zgodnie z perskim zwyczajem znajdowało się centrum dowodzenia. Najpierw maszerowali spokojnie utrzymując szyk, a gdy znaleźli się w zasięgu strzał perskich, po przejściu około dwóch stadionów, czyli prawie czterystu metrów, rozpoczęli bieg w pełnej zbroi w kierunku pozycji perskich.

Persowie byli zaskoczeni. Pod długiej i morderczej walce w ręcz załamało się lewe i prawe skrzydło wojsk perskich. Osamotnione centrum Persów nie było w stanie się obronić. Część z żołnierzy perskich w panice uciekła w kierunku bagniska i tam zmarła w tonąc w moczarach lub w wyniku odniesionych ran. Inny szukali schronienia na czekających na nich okrętach. Persowie rozpoczęli ucieczkę w kierunku brzegu morza atakowani przez Greków, którzy starali się zadać im jak największe straty. Ateńczycy chcieli podpalić okręty Persów, ale najbliższe pochodnie znajdowały się w greckim obozie. Zwycięstwo wydawało się całkowite. Do Aten wyruszył posłaniec Filippides by poinformować o zwycięstwie i ostrzec o możliwość ataku Persów na ogołocone z wojska miasto. Przebiegł on czterdzieści kilometrów i według legendy zmarł, gdy udzielił mieszkańcom ostrzeżenia.

Skip to content