Umowa o zmianie granic z 15 II 1951 zawarta między Polską a Związkiem Sowieckim jest ciekawym przykładem powojennej wymiany terytorialnej. Ciekawym, ponieważ zrealizowanym bardzo szybko, dotyczącym dość dużej powierzchni i niekorzystnej dla strony polskiej. Sowietom zależało, bowiem na dokonaniu wymiany ze względu na fakt istnienia złóż węgla kamiennego w rejonie Krystynopola. Polska otrzymała obszar górzysty i niezbyt atrakcyjny gospodarczo, z mocno wyeksploatowanymi złożami ropy. Strona polska była poszkodowana przez Moskwę. Nie sposób też oprzeć się wrażeniu, że poza chęcią uzyskania korzyści gospodarczych Kreml chętnie odstąpił władzom w Warszawie część niechcianego problemu ludności ukraińskiej w Bieszczadach. Całość korekty granicznej mogła wtedy budzić emocje również dlatego, że zarówno obszar przekazany stronie sowieckiej przez Polskę, jak i ten odstąpiony stronie polskiej przez Sowietów wchodziły wcześniej w skład państwa polskiego.
Korzyść polska
Warszawa nie była szczególnie zainteresowana odstąpieniem obszaru z bogatymi złożami węgla, ale nie chciała w żaden sposób prezentować się, jako nielojalna w stosunku do Kremla. Szybko znaleziono, więc odpowiednie wytłumaczenie korzyści, które mogły wyniknąć z wymiany terytorium. Strona polska oczekiwała, że będzie mogła dokończyć rozbudowę elektrowni Myczkowce-Solina, która miała funkcjonować na rzece San. Dokończenie rozbudowy zespołu elektrowni nie było możliwe ze względu na granicę miedzy Polską a Sowietami, która „przecinała” inwestycję.
Co wymieniono?
Sowieci odstąpili Polsce część obwodu drohobyckiego z Ustrzykami Dolnymi i terenami dziesięciu okolicznych gmin. W zamian za to Polska odstąpiła ZSRS część województwa lubelskiego z takimi miejscowościami jak Bełz, Uhnów i Krystynopol. Strona sowiecka uzyskała też linię kolejową Rawa Ruska – Krystynopol. Łącznie korekta dotyczyła siedmiu gmin, z których tylko jedna w całości weszła w skład Związku Sowieckiego. Łącznie wymiana obejmowała obszar czterystu osiemdziesięciu kilometrów kwadratowych.