W historii polskiej Wojny Obronnej w 1939 roku bitwa o Grodno wyróżnia się ze względu na okrucieństwo, którym epatowali Sowieci, by zmusić miasto do kapitulacji. Zbrodnie bolszewików miały także na celu jak najszybsze wdrożenie w życie założeń o pozbyciu się polskich elit.
Mordy dokonywane na polskiej młodzieży i oficerach miały stać się zatrważającym preludium do dalszych sowieckich zbrodni już w okresie okupacji ziem polskich, które zostały anektowane w skład ZSRS w rezultacie funkcjonowania porozumienia Ribbentrop – Mołotow. Heroizm polskich obrońców przeszedł do historii i został upamiętniony na Grobie Nieznanego Żołnierza.
Polska obrona składała się z dwóch batalionów piechoty i innych mniejszych jednostek, które trafiły do miasta na skutek ewakuacji z pozostałych części Polski, w tym z Wilna, z którego trafiło odo Grodna kilku oficerów i policjantów.
Polskie jednostki dysponowały bronią maszynową i dwoma działkami przeciwlotniczymi Bofors kalibru 40 milimetrów, które miały się sprawdzić w bitwie jako znakomity sprzęt przeciwpancerny. Bolszewicy nacierali siłami 15 Korpusu Pancernego, 4 Korpusu Kawalerii i 21 Brygady Pancernej. Dysponowali przytłaczjąca przewagą w ludziach i sprzęcie.
Obrona
Sowieci zaatakowali miasto od południa 20 IX 1939 r. Wydawało im się, że pozycje wokół mostu drogowego nie zostały obsadzone, więc wjechali do miasta niewielkim oddziałem pancernym. Polskim obrońcom udało się zniszczyć wóz dowodzenia i w rezultacie kilka poruszających się chaotycznie pozostałych pojazdów.
Na skutek odniesionych strat Armia Czerwona wycofała się w celu przegrupowania. Okazało się, że polskie armatki przeciwlotnicze Bofors znakomicie radziły sobie z bolszewickimi czołgami BT – 5 i BT – 7. W nocy z 20 na 21 września polskie oddziały kawalerii dokonywały kontrataków na pozycje sowieckie. Udało się zniszczyć placówkę Armii Czerwonej przy moście. Bolszewicy prowadzili ostrzał artyleryjski polskich pozycji. Kolejne uderzenie miało zostać przeprowadzone już 21 IX nad ranem.
21 września doszło do poważnych starć w mieście z wdzierającymi się siłami bolszewickich jednostek pancernych. Sowieci używali schwytanych obrońców w charakterze żywych tarcz. Najbardziej znanym z polskich obrońców Grodna, który został schwytany i torturowany, a finalnie przywiązany do czołgu jako żywa tarcza był trzynastoletni Tadzio Jasiński. Chłopiec rzucił w bolszewicki czołg koktajlem Mołotowa, ale nie zdążył go odpalić. Sowieci schwytali dziecko pobili i przypięli do czołgu jako żywą tarczę. Jasińskiego udało się odbić, ale na skutek ran zmarł na rękach matki. Walki miejskie były bardzo zacięte. Polacy niszczyli pojedyncze czołgi bolszewickie. Do wieczora ustał jednak zorganizowany opór polski. Broniły się już tylko pojedyncze punkty oporu. W nocy z 21 na 22 IX bolszewicy postanowili wycofać z miasta część sprzętu pancernego by nie został on zniszczony przez Polaków. W nocy w mieście słychać było pojedyncze wystrzały. Do południa 22 września przetrwały tylko pojedyncze ogniska oporu, które Sowieci niszczyli ogniem broni pokładowej czołgów. Już tego dnia doszło do mordów i masowych egzekucji polskich obrońców.