Trimarium

Analizy, opinie i komentarze najważniejszych wydarzeń

Kartka z kalendarza. 25 II 1831 – Bitwa o Olszynką Grochowską

Autor: Dr Tomasz Sińczak
Podziel się tym wpisem:

Bitwa stoczona między wojskami Królestwa Polskiego a Imperium Rosyjskiego 25 II 1831 w rejonie Grochowa wpisała się do kanonu historii polskiego oręża. Siły polskie powstrzymały wojska rosyjskie maszerujące na Warszawę. Choć najczęściej uznaje się starcie o Olszynkę Grochowską za formalnie nierozstrzygnięte to należy zwrócić uwagę, że Rosjanie nie osiągnęli zamierzonego celu i musieli zaprzestać marszu na Warszawę. Dowodzący Rosjanami marszałek Iwan Dybicz był zaskoczony zaciętością polskiego oporu i jego znakomitą organizacją. Bitwa przyniosła obu stronom znaczące straty, ale straty nacierających wojsk rosyjskich zaskoczyły rosyjskiego dowódcę i zmusiły do odwrotu. Bohater kampanii przeciwko Osmanom z lat 1828-1829 nie zdecydował się na szturm Pragi.

Stosunek sił i preludium

Rosjanie mieli przewagę liczebną nad wojskami Królestwa Polskiego. Dybicz miał do dyspozycji sześćdziesiąt tysięcy ludzi wspartych przez ponad dwieście dział. Wojsko polskie dowodzone było przez księcia Michała Radziwiła, natomiast podczas walki dowodzenie przejął generał Józef Chłopicki – wcześniej dyktator powstania. Rosjanie byli pod Olszynką już od kilku dni i próbowali dokonać ataku na Warszawę od strony Pragi. Zostali jednak skutecznie powstrzymani podczas walk 20 lutego. Dybicz powstrzymał się z kolejną próbą przebicia się przez pozycje wojsk polskich do czasu, gdy przybyły kolejne wojska rosyjskie dowodzone przez Szachowskiego. Korpus, który miał stanowić wsparcie dla Dybicza okazał się jednak faktycznie niezdolny do udzielenia mu pomocy ze względu na uwikłanie w walki z Polakami pod Białołęką.

Atak Rosjan

            Rosjanie zaatakowali 25 II 1831 po godzinie 9 rano. Rosjanie rozpoczęli bitwę od czterdziestopięcioleci minutowego ostrzału z artylerii. Po zakończeniu ostrzału siły Dybicza zaatakowały z dużym impetem wojska polskie nacierając pięcioma batalionami. Oddziały te zostały odparte przez Polaków, a następnie zaatakowały ponownie wsparte siłami sześciu nowych batalionów. Polacy musieli się cofnąć, ale odbyło się to bez paniki i w ustalonym porządku. Rozochoceni tym faktem Rosjanie zaatakowali po raz trzeci siłami dziewiętnastu batalionów. Chłopicki, który był na polu bitwy od trzech godzin, poprowadzi do bitwy swoich ludzi zmuszając Rosjan do opuszczenia Olszynki. Widząc to Dybicz nie pozostał mu dłużny i również osobiście poprowadził swoich żołnierzy do boju. Pozycje polskie uległy zachwianiu. Pojawił się też dowódczy dwugłos: ranny Chłopicki, chciał zaatakować Rosjan całością sił, na co jednak nie zgodził się generał Skrzynecki, który miał poprowadzić wojsko do ataku. Skrzynecki obawiał się masakry i całkowitego rozbicia oddziałów. Musiał się wycofać. W związku z powyższym dokonał on odwrotu w zwartych formacjach czworoboków, które ostrzeliwały szturmujących Rosjan, wspierane przez artylerię. Wsparciu wycofującej się piechocie udzieliły oddziały jazdy i formacja rakietników ostrzeliwujących rosyjską jazdę z pomocą tzw. „rac kongrewskich”, czyli wczesnej formy artylerii rakietowej. Efekt wykorzystania tych pocisków był tak szokujący, że rosyjska jazda poniosła duże straty i w panice rozpoczęła ucieczkę. Obie strony wycofywały się i zrezygnowały z kontynuowania działań. Rosjanie stracili blisko dziesięć tysięcy ludzi, a wojska polskie ponad sześć.

Skip to content